5 marca rozpoczyna się dwudniowy szczyt OPEC+, na którym może zapaść decyzja o dodatkowym ograniczeniu wydobycia ropy w 26 krajach układu. Rosja wciąż nie zdecydowała, czy przyłączy się do nowych cięć.
Źródła New York Times w OPEC informują, że Arabia Saudyjska nie zdołała przekonać Rosji do zawarcia wstępnego porozumienia o dodatkowych cięciach. Chce dodatkowego ograniczenia wydobycia o 1-1,5 mln baryłek w stosunku do obecnych 2,1 mln baryłek dziennie do 20202 roku. Komitet techniczny OPEC rekomendował cięcia w wysokości 0,6-1 mln baryłek.
Minister energetyki Rosji Aleksander Nowak miał opuścić rozmowy Wspólnej Ministerialnej Komisji Monitoringu, by udać się do Moskwy na konsultacje. Ma wrócić w drugim dniu szczytu, 6 marca, by przekazać ustalenia z Kremlem. Kartel naftowy OPEC spotka się jeszcze w czwartek w pełnym składzie. Będzie przekonywał pozostałych producentów spoza organizacji skupionych w grupie OPEC+ do jak największych cięć.
New York Times przekonuje, że Rosjanie nadal nie chcą zgodzić się na cięcia, chociaż w mediach z całego świata można znaleźć informację o tym, jakoby już się zgodzili. Minister Nowak odmówił komentarza na ten temat. Jednakże Bloomberg ustalił, że Rosjanie mogą opowiedzieć się za utrzymaniem obecnego poziomu cięć.
Nowe cięcia OPEC+ to sposób na zatrzymanie istotnego spadku wartości ropy naftowej notowanego od Nowego Roku. Złożyły się na niego różne czynniki: spowolnienie wzrostu gospodarczego na świecie, wzrost podaży z krajów wydobywających ropę łupkową jak USA, a także epidemia koronawirusa. Wieści o możliwym sprzeciwie Rosji spowodowały reakcję na giełdzie. Przed północą czasu polskiego 4 marca ropa Brent potaniała do 51,28 dolarów i straciła 1,2 procent wartości od otwarcia notowań.
Rozmówcy NYT przekonują, że OPEC będzie chciał przekonać Rosję do poparcia cięć, choćby miała uzyskać wyłączenia dające jej możliwość zwiększania wydobycia. Moskwa potrzebuje przestrzeni do rozwoju nowych projektów wydobywczych, które zastąpią zaczerpywane złoża poddane już eksploatacji.
New York Times/Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Powrót wojny cenowej? Białoruś może przelać czarę goryczy