Co postanowiono w Warszawie? Nic, niewiele albo tyle ile trzeba – oceny są rozbieżne – ocenia Kacper Szulecki z Kultury Liberalnej w swoim komentarzu na temat owoców Szczytu Klimatycznego w Warszawie.
– W obszarze przeciwdziałania zmianom klimatycznym warszawski Szczyt przyniósł niewiele. Za sukces COP 19 poczytuje się zastąpienie wspólną kategorią „kontrybucji” arbitralnego podziału, w którym „bogaci” mieli „zobowiązania”, a biedni – nieskoordynowane „działania” na rzecz ochrony klimatu. Kierunek dobry, ale droga jeszcze bardzo daleka – a widząc opór państw z grupy „biednych” (zwłaszcza Indii i Chin) i „bogatych” (np. Rosji i Polski), za wcześnie na mówienie o jakimkolwiek sukcesie – ocenia naukowiec. – Najwięcej kontrowersji budził mechanizm rekompensaty szkód i strat . W drugim tygodniu konferencji od stołu negocjacyjnego odeszły 132 z 194 państw, protestując przeciwko impasowi. Ostateczne porozumienie to tak naprawdę jedynie wyrażenie woli dalszych rozmów w przyszłości, bo funkcjonowanie Warszawskiego Mechanizmu zostanie ustalone dopiero w 2016 roku.
Szczyt Klimatyczny był okazją do skierowania uwagi na kwestie międzynarodowe, które na co dzień, w zafiksowanych na krajowej politycznej szarpaninie mediach są zupełnie niszowe. Niestety, kluczowym wątkiem stała się obrona dobrego imienia Ojczyzny przed atakami z zewnątrz – uważa autor Kultury Liberalnej.- Dużo łatwiej zarządzać status quo, czyli kurczowo trzymać się węgla – za wszelką cenę, wbrew interesowi społeczeństwa. Nikt przecież nie mówi, by porzucić go z dnia na dzień, ale chociaż zacząć rozważać „dekarbonizację” gospodarki w perspektywie 2050 roku. Takie wizje mają, wyzywane od chuliganów, środowiska ekologiczne, nie ma jej zaś aparat państwa.
Okazja do podnoszenia świadomości klimatycznej Polaków nie została wykorzystana – kwituje Szulecki.
Źródło: Kultura Liberalna