Prokurator prowadzący szwedzkie śledztwo w sprawie sabotażu gazociągów Nord Stream 1 i 2 powiedział, że jego kraj chciałby ustalić kto stoi za tym incydentem do jesieni stawiając akty oskarżenia. Zachód podejrzewa Rosję, a Rosjanie oskarżają Zachód, ostatnio głównie Ukrainę.
Mats Ljungqvist odpowiedzialny za szwedzkie śledztwo w sprawie sabotażu Nord Stream 1 i 2 powiedział szwedzkiemu radio publicznemu, że spotkał się ze swym niemieckim odpowiednikiem i pracują nad szczegółami, o których nie chciał mówić. – Mam nadzieję, że chocaż tej jesieni będziemy mogli podjąć decyzję w odniesieniu do aktów oskarżenia, przynajmniej taka jest teraz ambicja – powiedział. – Myślę, że w rzeczywistości z czasem ta informacja wyjdzie na jaw – dodał, mówiąc o sprawcach sabotażu. Ljungqvist potwierdził, że główna hipoteza to sabotaż zorganizowany lub wspierany przez państwo. – Myślę, że ta hipoteza została wzmocniona w toku śledztwa – powiedział.
Media niemieckie i amerykańskie spekulują na temat udziału grupy Ukraińców (do której wcześniej zaliczani byli „proukraińscy Rosjanie) mającej zorganizować sabotaż z terytorium Polski z użyciem jachtu Andromeda wynajętego przez fałszywe biuro turystyczne z warszawskiego Powiśla. Rosjanie podchwytują te spekulacje, choć wcześniej oskarżali brytyjski wywiad MI6 i amerykańską Centralną Agencję Wywiadowczą. Politycy państw zachodnich niedługo po zdarzeniu sugerowali, że mogli za nim stać Rosjanie. Zrobił to między innymi premier RP Mateusz Morawiecki.
Śledztwa toczą się w Danii, Niemczech, Szwecji oraz Polsce. Rzeczpospolita ustaliła, że polskie śledztwo nie potwierdza wersji z udziałem jachtu Andromeda.
Reuters / Wojciech Jakóbik
Jakóbik: Tajemnica Nord Stream 2 jest pogrzebana na dnie Bałtyku