Czy Rosja użyje swojej broni gazowej nie tylko przeciwko Ukrainie? Na pytania portalu BiznesAlert.pl odpowiada dr Marcin Tarnawski z Instytutu Kościuszki.
Jeśli konflikt na Ukrainie będzie się nadal toczył w takiej formie jak dotychczas lub bardziej się zaostrzy, ekspert przewiduje, że tzw. broń gazowa zostanie przez Rosję zastosowana.
– To znaczy, że dostawy gazociągami przez Ukrainę zostaną znacząco zmniejszone co w konsekwencji spowoduje, że Ukraina nie będzie przesyłała gazu za swoją zachodnią granicę (w kierunku Słowacji). Z tego punktu widzenia istotne znaczenie dla dostaw gazu dla Europy mają gazociąg Jamał, gazociąg północny (North Stream) i planowany gazociąg południowy (South Stream). Chociaż należy zwrócić uwagę, że Ukraina w ciągu ostatnich 10 lat znacząco zmniejszyła konsumpcję gazu (z 69 mld m3 w 2003 do 45 mld m3 w 2013), z czego gaz z Rosji stanowi już „tylko” ok. 60 proc. zapotrzebowania (25 mld m3 w 2013). Ukraina nie jest już nawet największym odbiorcą rosyjskiego gazu (więcej gazu z Rosji kupują Niemcy, Turcja i Włochy).
Jeśli w najbliższych tygodniach konflikt na Ukrainie będzie się wygaszał (np. Poroszenko i Putin znajdą kompromisowe rozwiązanie które będzie satysfakcjonować przede wszystkim Putina) – to mówi nam dr Tarnawski – ryzyko przerwania dostaw gazu przez Ukrainę spadnie do zera. Putin będzie jednak się starał wyjść z konfliktu z twarzą i na dłuższą metę nie jest zainteresowany konfliktem gospodarczym ani militarnym, jeśli miałby on się okazać zbyt kosztowny dla rosyjskiej gospodarki. Oczywiście zakładamy racjonalne działanie i zachowanie prezydenta Rosji, w co coraz więcej osób wątpi… – podkreśla Tarnawski.
Nie wydaje mi się – kontynuuje nasz rozmówca – żeby UE (jako organizacja) była w stanie bezpośrednio zająć się tym problemem, a tym bardziej rozwiązać go z korzyścią dla siebie i zainteresowanych państw członkowskich.
– Po pierwsze, większość państw UE powinna mieć zapełnione magazyny, które zapewnią podaż gazu na 60-90 dni (okres w głównej mierze zależy od popytu na gaz, a ten jest związany z pogodą/temperaturą i koniunkturą gospodarczą). Po drugie, brak gazu może dotyczyć kliku państw które korzystają z gazociągu Drużba (Przyjaźń): Słowacji, Czech, Austrii, Węgier, Włoch – i w zasadzie te państwa mogą mieć problem z szybkim zastąpieniem rosyjskiego gazu. Jeśli chodzi o Czechy: sytuacja w miarę bezpieczna w związku z podpięciem się przez gazociąg OPAL przez Niemcy z North Streamem. Ze Słowacją sytuacja jest dramatyczna, realna możliwość braku gazu, brak szybkiego zastąpienia rosyjskiego gazu. W podobnej sytuacji znajdują się Austria i Węgry, jednak Austria jest połączona siecią gazociągów z Niemcami i Włochami. Sytuacja Włoch: dobre połączenie z rynkiem niemieckim i austriackim, ponad 5 mld m3 gazu sprowadzane z Kataru (przez 3 terminale LNG: Panigaglia, Porto Levante oraz Toscana Offshore) – wylicza.
Po trzecie – w przypadku kłopotów z podażą gazu na rynku w pierwszej kolejności ograniczenia dotkną przemysłu (petrochemiczny, nawozy sztuczne) ograniczenia w dostawach gazu dla zwykłych obywateli są ostatecznością, zresztą ze względu na klimat (zima) realne zagrożenie występuje tylko w Słowacji, ponieważ Austria i Czechy są w stanie w miarę szybko zapewnić gaz ludności a dla Włochów ogrzewanie domów ma większe znaczenie tylko w północnej części kraju. Wydaje się – ocenia ekspert Instytutu Kościuszki – że obecnie nie ma realnej alternatywy dla rosyjskiego gazu.
– Najwięksi dostawcy gazu na rynek europejski to Rosja (162 mld m3 w 2013) i Norwegia (102 mld m3). W postaci LNG do Europy sprowadzane jest tylko 50 mld m3 i ma on znaczenie tylko dla Hiszpanii (15 mld m3) Wielkiej Bryytanii (9 mld m3) i Francji (9 mld m3). Pozostaje pytanie, kto mógłby znacząco zwiększyć dostawy gazu. Na rynku liczy się tylko Katar (ponad 100 mld m3 sprzedanego gazu LNG w 2013 r), reszta dostawców ma znaczenie lokalne: Malezja, Indonezja i Australia dostarczają LNG tylko do Azji, Trynidad i Tobago do Ameryki Południowej, jedynie Algieria i Nigeria liczą się jeszcze na rynku europejskim. Należy również pamiętać o wąskim gardle w postaci infrastruktury – w Europie tylko kilka państwa posiada terminale LNG zdolne do przyjęcia gazu (Belgia, Francja, Grecja, Włochy, Hiszpania i Wielka Brytania). Raczej więc nie przewiduję takiej możliwości. Są jeszcze dwie opcje do rozważenia a/ sprowadzanie gazu z USA (mało prawdopodobne, a jeśli nastąpi nie ma co liczyć że cena będzie atrakcyjna), b/ wspólne zakupy gazu przez UE (skąd? z Rosji?). W ogóle ten drugi pomysł wydaje się jeszcze mniej realny niż sprowadzanie gazu z USA – mówi przedstawiciel IK. – Problem wydaje się znacznie bardziej skomplikowany niż się wydaje. Po pierwsze, czy UE może sobie pozwolić na wojnę gospodarczą z Rosją? Każdy taki konflikt powoduje straty i koszty po obu stronach, pytanie brzmi raczej kto pierwszy się oficjalnie postawi i wyłamie. Węgrzy, Włosi, Francuzi mówią jasno, że Ukraina nie jest warta strat gospodarczych. Po drugie, nawet jeśli konflikt między państwami UE i Rosją się zaostrzy to można odnieść wrażenie że jest to walka między przegranymi w skali globalnej, Chiny, Brazylia, Indie, czy USA nie poniosą kosztów tego starcia.
– Po trzecie, być może mamy do czynienia z geopolitycznym paradygmatem energetycznym skoro surowce są tak ważne. Przecież nikt nie zakłada totalnej wojny handlowej między UE a Rosją, bo skąd Europa weźmie gaz i ropę, a Rosja pieniądze w budżecie? Po czwarte – reasumuje dr Tarnawski – skoro energia i surowce energetyczne są tak istotne, to może jest to początek rewolucji energetycznej i ktoś postawi krok w kierunku uniezależnienia się od paliw kopalnych, a brak ropy i gazu byłby chyba najlepszym powodem do podjęcia takich działań.