Część prac, zlecanych przez Tauron zewnętrznym firmom, była odbierana z opóźnieniem w stosunku do uzgodnionych z ich wykonawcami terminów, jednak zawsze na czas wobec klientów końcowych – podał Tauron, odnosząc się do medialnych zarzutów dotyczących zaległości finansowych wobec podwykonawców.
Jak poinformowało w poniedziałek Radio Zet, Tauron od pół roku nie płaci swoim podwykonawcom. Według rozgłośni, z tego powodu co najmniej kilkunastu firmom grozi upadłość. „Tauron od wielu miesięcy nie odbiera od nich wykonanych prac, na co zgodnie z umowami ma 10 dni. Zaległości Tauronu wobec nich wahają się od kilkuset tysięcy do kilku milionów złotych” – podała rozgłośnia.
Jednocześnie – według Radia Zet – koncern zleca podwykonawcom kolejne prace, które muszą przyjąć, żeby uniknąć bardzo wysokich kar umownych.
Chodzi o firmy, którym spółka zleca m.in. budowę przyłączy i remonty sieci – to sprawy, będące w gestii spółki Tauron Dystrybucja. Odnosząc się do informacji Radia Zet, rzeczniczka spółki Ewa Groń przyznała, że w ostatnich miesiącach nastąpiła bardzo duża kumulacja zadań związanych z przyłączeniem do sieci, w tym ogromy przyrost przyłączanych instalacji fotowoltaicznych.
„W związku z tym część prac była odbierana z opóźnieniem w stosunku do terminu określonego w operacyjnym zleceniu z wykonawcą, zawsze jednak w taki sposób, aby dotrzymany był termin realizacji przyłączenia ustalony w umowie przyłączeniowej z klientem końcowym. Ten termin był dla nas wiążący, o czym byli informowani również wykonawcy prac. Byliśmy w kontakcie z wykonawcami, informując ich o tym czasowym przesunięciu terminu odbiorów” – napisała rzeczniczka w informacji przesłanej PAP.
„Staramy się, aby pomimo trudnej sytuacji w kraju – w związku z rozwojem epidemii koronawirusa – odbiory były realizowane na bieżąco, w oparciu o ustalony harmonogram wykonanych prac, z zastrzeżeniem jednak, że część terminów może być przesunięta za obopólną zgodą” – zadeklarowała Ewa Groń.
Według przedstawicieli spółki, będącej największym dystrybutorem energii elektrycznej w Polsce, przesunięcia w terminach mogą wynikać m.in. z ograniczeń kadrowych – z powodu koronawirusa odsunięto bowiem od pracy w terenie pracowników starszych niż 60 lat.
„Pracujemy też nad bardziej precyzyjnymi zapisami w operacyjnych zleceniach dla wykonawców, tak aby terminy realizacji prac przez wykonawcę oraz ich późniejszych odbiorów nie budziły wątpliwości i były dostosowane do obecnej sytuacji w kraju” – poinformowała rzeczniczka spółki Tauron Dystrybucja.
W swoim stanowisku firma nie sprecyzowała, jak duże są jej zaległości wobec podwykonawców. Przedstawiciele Tauronu podkreślają, że jest on „podmiotem stabilnym finansowo i wywiązującym się ze swoich zobowiązań umownych”.
„Ostatni okres, a więc wybuch pandemii, spowodował zmiany w funkcjonowaniu całej gospodarki. Łańcuchy dostaw zostały spowolnione, a w niektórych przypadkach zatrzymane, zmieniły się kanały kontaktu pomiędzy podmiotami gospodarczymi, nastąpiły korekty planów inwestycyjnych i przesunięcia realizacji części zadań” – przypomina Tauron, podkreślając, że podstawowe obszary działania firmy – czyli zapewnienie bezpiecznych i płynnych dostaw prądu oraz przyłączanie do sieci nowych podmiotów – są prowadzone cały czas bez zakłóceń.
„Obecnie zdarzają się jednak przypadki, że wykonawcy zgłaszają się do nas z prośbą o wprowadzenie zmian w harmonogramie prac, co wynika ze zmniejszenia ich możliwości wykonawczych, problemów logistycznych, brakach w dostępie do części materiałów lub trudności w kontakcie ze stronami postępowań i w uzyskaniu koniecznych uzgodnień lub zgód. W tej nowej sytuacji wszyscy staramy się działać ze zrozumieniem i w sposób elastyczny. Rozmawiamy z kontrahentami i dostawcami nad najbardziej optymalnymi sposobami realizacji inwestycji, odbiorów i prowadzenia zadań” – zapewniają przedstawiciele energetycznej spółki.
Polska Agencja Prasowa