icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Tesławski: Aneksja Białorusi nie jest konieczna. Rosja już kontroluje Mińsk (ROZMOWA)

Obecność wojskowa Rosji na Białorusi nie zmienia zasadniczo stanu rzeczy. Faktyczna symbioza tych dwóch państw trwa od wielu lat, a po 2020 roku się jedynie pogłębiła tak w wymiarze gospodarczym jak i militarnym – mówi Bartosz Tesławski, redaktor naczelny NaWschodzie.eu, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl 10 lutego rozpoczęła się druga część ćwiczeń wojskowych Rosji i Białorusi. Jakie siły są zaangażowane w te ćwiczenia i jaki mają cel?

Bartosz Tesławski: Według docierających do nas danych są to jedne z największych dotychczas ćwiczeń prowadzonych w ramach wspólnych manewrów białorusko-rosyjskich. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO ocenił liczbę żołnierzy uczestniczących w manewrach na 30 tysięcy. Co ważne, w manewrach w tym roku biorą udział nie tylko oddziały z Zachodniego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej, ale również z Syberii i Dalekiego Wschodu Rosji. W Białorusi manewry odbywają się łącznie na 5 poligonach, z czego dwa Gożskij i Bretskij są zlokalizowane na granicy z Polską oraz na czterech lotniskach wojskowych.

Białoruś i Rosja ćwiczą scenariusz obrony przed nielegalnym wtargnięciem na terytorium Białorusi grup bojowników wspieranych przez Zachód, którzy dążyliby do organizacji przewrotu i destabilizacji kraju. To już któryś raz, gdy Rosjanie organizują manewry wojskowe mające przygotować ich na działania, o które sami są oskarżani, na przykład w przypadku Ukrainy. Taki cel ćwiczeń jest też na rękę stronie białoruskiej, która obawia się bardzo tego, że na jej terytorium mogłyby zacząć operować uzbrojone grupy terrorystów. W ubiegłym roku kilkukrotnie zresztą Mińsk oskarżał Kijów o to, że przez granicę przemycana jest broń na terytorium Białorusi.

Czy tak duże nagromadzenie wojsk rosyjskich na Białorusi oznacza de facto aneksje tego państwa? Czy ci żołnierze opuszczą Białoruś po ćwiczeniach?

Na pewno nie oznacza aneksji, bo władze w Mińsku wciąż funkcjonują, zresztą przy aktywnym wsparciu Moskwy. Nigdzie nie padają jakiekolwiek sugestie, że Mińsk sobie nie radzi, potrzebuje wsparcia, doradców, czegokolwiek ze strony rosyjskiej. Białoruś po wszystkich wydarzeniach od 2020 roku wpadła w znacznie większą zależność od Rosji, ale pomijając dyplomatyczne zapewnienia o braterstwie i przyjaźni żadna aneksja nie jest tutaj potrzebna, bo Mińsk i Moskwa funkcjonują w coraz większej symbiozie. Oczywiście, gdyby Białoruś musiała w jakiś sposób „pozbyć się” tak dużej liczby żołnierzy rosyjskich ze swojego terytorium byłoby to dla niej kłopotem, ale tak duża dysproporcja nie powinna dziwić.

Dmitrij Pieskow pytany o to, czy rosyjscy żołnierze zostaną na terytorium Białorusi po zakończeniu manewrów, stwierdził że „wojska wrócą na miejsca swojej stałej dyslokacji”. Również Władimir Putin w rozmowie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem miał zapewniać, że Rosjanie nie pozostaną na terytorium Białorusi. Można w to uwierzyć, ale uwagę w większym stopniu należy zwrócić na sprzęt, a nie na samych żołnierzy. Eksperci obserwujący obecnie koncentrację wojsk rosyjskich u granic Ukrainy zaznaczają, że Rosjanie jako pierwszy dyslokują sprzęt wojskowy, bo jego transport i zbazowanie jest bardziej czasochłonny niż transport samych załóg. Dlatego Rosjanie mogą wycofać żołnierzy z Białorusi, ale jeżeli w bazach zostanie sprzęt gotowy do szybkiego uruchomienia, to Rosjanie byliby w stanie znacznie szybciej zmobilizować tam swoje oddziały. Zresztą Alaksandr Łukaszenka zapowiadał, że chciałby „pozyskać nowoczesną rosyjską broń, w tym systemy przeciwlotnicze S-400”. Można zatem założyć, że nawet jeśli zabraknie samych Rosjan, to ich sprzęt w Białorusi pozostanie.

Jakie są obecnie relacje Mińska i Kijowa? Czy Białoruś dołączyłaby do inwazji na Ukrainę?

Relacje Mińska i Kijowa są złe. Ukraińcy jako społeczeństwo i oficjalny Kijów zdecydowanie stanęli po stronie białoruskiej opozycji, wielu opozycjonistów wybrało zresztą Ukrainę na swój nowy dom po tym jak musieli uciekać z Białorusi. Równocześnie Łukaszenka, który kiedyś zapewniał o tym, że do Kijowa mógłby pojechać najwyżej na traktorze, aby pomóc Ukraińcom w żniwach teraz jawnie grozi, że Białoruś będzie walczyła ramię w ramię z Rosją przeciwko Ukrainie.

Pozostaje jednak kwestia samej białoruskiej konstytucji. W obecnej formie artykuł 18 konstytucji Republiki Białoruś przewiduje niestosowanie siły lub groźby użycia siły w polityce zagranicznej, jak również nieingerencję w sprawy wewnętrzne innych państw. Dopiero nowelizacja konstytucji (która formalnie ma być przedmiotem referendum w końcówce lutego) przewiduje, że Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Narodowe może wysyłać białoruskich żołnierzy za granicę. Oczywiście wszystko to można obronić tłumacząc się, że Rosja została „napadnięta” przez Ukrainę i będąc w śmiertelnym zagrożeniu przez NATO potrzebowała pomocy Białorusinów, ale jest to trochę „dęte”.

Jak na to patrzy społeczeństwo białoruskie? Czy wierzą propagandzie? Czy wiedzą, że to gra Łukaszenki?

Głos białoruskiego społeczeństwa po 2021 roku ma niestety coraz mniejsze znaczenie, a przynajmniej jest coraz mniej słyszalny. Opozycja w kraju i za granicą nie przyjmuje już żadnego słowa płynącego z administracji prezydenta, jednak po nasileniu się „czystek” w 2021 roku wielu z opozycjonistów wewnętrznych musiało przejść do realnego podziemia. Niedawny atak grup hakerskich (cyberpartyzantów) na infrastrukturę kolejową Białorusi transportującą wojska rosyjskie pokazuje, że są oni absolutnie przeciwni jakiejkolwiek agresji, a nawet dalszemu pogłębianiu współpracy z Moskwą. Przynajmniej na obecnych zasadach. Duża część społeczeństwa niestety musi zostawić swoje poglądy „na kuchni”, bo ich publiczne prezentowanie i manifestowanie sprzeciwu mogłoby się skończyć tragicznie. Niemniej jednak to nie tak, że głos narodu kompletnie przestał się liczyć. Białorusini są narodem pokojowym, nawet hymn tego kraju zaczyna się od słów „My Białorusini, pokojowi ludzie”. Moment, w którym białoruscy żołnierze mieliby wziąć udział w operacji wojskowej na obcej ziemi i przelewać krew byłby momentem, gdy cała, bardzo krucha stabilność białoruskiego państwa mogłaby się posypać.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Obecność wojskowa Rosji na Białorusi nie zmienia zasadniczo stanu rzeczy. Faktyczna symbioza tych dwóch państw trwa od wielu lat, a po 2020 roku się jedynie pogłębiła tak w wymiarze gospodarczym jak i militarnym – mówi Bartosz Tesławski, redaktor naczelny NaWschodzie.eu, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

BiznesAlert.pl 10 lutego rozpoczęła się druga część ćwiczeń wojskowych Rosji i Białorusi. Jakie siły są zaangażowane w te ćwiczenia i jaki mają cel?

Bartosz Tesławski: Według docierających do nas danych są to jedne z największych dotychczas ćwiczeń prowadzonych w ramach wspólnych manewrów białorusko-rosyjskich. Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO ocenił liczbę żołnierzy uczestniczących w manewrach na 30 tysięcy. Co ważne, w manewrach w tym roku biorą udział nie tylko oddziały z Zachodniego Okręgu Wojskowego Federacji Rosyjskiej, ale również z Syberii i Dalekiego Wschodu Rosji. W Białorusi manewry odbywają się łącznie na 5 poligonach, z czego dwa Gożskij i Bretskij są zlokalizowane na granicy z Polską oraz na czterech lotniskach wojskowych.

Białoruś i Rosja ćwiczą scenariusz obrony przed nielegalnym wtargnięciem na terytorium Białorusi grup bojowników wspieranych przez Zachód, którzy dążyliby do organizacji przewrotu i destabilizacji kraju. To już któryś raz, gdy Rosjanie organizują manewry wojskowe mające przygotować ich na działania, o które sami są oskarżani, na przykład w przypadku Ukrainy. Taki cel ćwiczeń jest też na rękę stronie białoruskiej, która obawia się bardzo tego, że na jej terytorium mogłyby zacząć operować uzbrojone grupy terrorystów. W ubiegłym roku kilkukrotnie zresztą Mińsk oskarżał Kijów o to, że przez granicę przemycana jest broń na terytorium Białorusi.

Czy tak duże nagromadzenie wojsk rosyjskich na Białorusi oznacza de facto aneksje tego państwa? Czy ci żołnierze opuszczą Białoruś po ćwiczeniach?

Na pewno nie oznacza aneksji, bo władze w Mińsku wciąż funkcjonują, zresztą przy aktywnym wsparciu Moskwy. Nigdzie nie padają jakiekolwiek sugestie, że Mińsk sobie nie radzi, potrzebuje wsparcia, doradców, czegokolwiek ze strony rosyjskiej. Białoruś po wszystkich wydarzeniach od 2020 roku wpadła w znacznie większą zależność od Rosji, ale pomijając dyplomatyczne zapewnienia o braterstwie i przyjaźni żadna aneksja nie jest tutaj potrzebna, bo Mińsk i Moskwa funkcjonują w coraz większej symbiozie. Oczywiście, gdyby Białoruś musiała w jakiś sposób „pozbyć się” tak dużej liczby żołnierzy rosyjskich ze swojego terytorium byłoby to dla niej kłopotem, ale tak duża dysproporcja nie powinna dziwić.

Dmitrij Pieskow pytany o to, czy rosyjscy żołnierze zostaną na terytorium Białorusi po zakończeniu manewrów, stwierdził że „wojska wrócą na miejsca swojej stałej dyslokacji”. Również Władimir Putin w rozmowie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem miał zapewniać, że Rosjanie nie pozostaną na terytorium Białorusi. Można w to uwierzyć, ale uwagę w większym stopniu należy zwrócić na sprzęt, a nie na samych żołnierzy. Eksperci obserwujący obecnie koncentrację wojsk rosyjskich u granic Ukrainy zaznaczają, że Rosjanie jako pierwszy dyslokują sprzęt wojskowy, bo jego transport i zbazowanie jest bardziej czasochłonny niż transport samych załóg. Dlatego Rosjanie mogą wycofać żołnierzy z Białorusi, ale jeżeli w bazach zostanie sprzęt gotowy do szybkiego uruchomienia, to Rosjanie byliby w stanie znacznie szybciej zmobilizować tam swoje oddziały. Zresztą Alaksandr Łukaszenka zapowiadał, że chciałby „pozyskać nowoczesną rosyjską broń, w tym systemy przeciwlotnicze S-400”. Można zatem założyć, że nawet jeśli zabraknie samych Rosjan, to ich sprzęt w Białorusi pozostanie.

Jakie są obecnie relacje Mińska i Kijowa? Czy Białoruś dołączyłaby do inwazji na Ukrainę?

Relacje Mińska i Kijowa są złe. Ukraińcy jako społeczeństwo i oficjalny Kijów zdecydowanie stanęli po stronie białoruskiej opozycji, wielu opozycjonistów wybrało zresztą Ukrainę na swój nowy dom po tym jak musieli uciekać z Białorusi. Równocześnie Łukaszenka, który kiedyś zapewniał o tym, że do Kijowa mógłby pojechać najwyżej na traktorze, aby pomóc Ukraińcom w żniwach teraz jawnie grozi, że Białoruś będzie walczyła ramię w ramię z Rosją przeciwko Ukrainie.

Pozostaje jednak kwestia samej białoruskiej konstytucji. W obecnej formie artykuł 18 konstytucji Republiki Białoruś przewiduje niestosowanie siły lub groźby użycia siły w polityce zagranicznej, jak również nieingerencję w sprawy wewnętrzne innych państw. Dopiero nowelizacja konstytucji (która formalnie ma być przedmiotem referendum w końcówce lutego) przewiduje, że Wszechbiałoruskie Zgromadzenie Narodowe może wysyłać białoruskich żołnierzy za granicę. Oczywiście wszystko to można obronić tłumacząc się, że Rosja została „napadnięta” przez Ukrainę i będąc w śmiertelnym zagrożeniu przez NATO potrzebowała pomocy Białorusinów, ale jest to trochę „dęte”.

Jak na to patrzy społeczeństwo białoruskie? Czy wierzą propagandzie? Czy wiedzą, że to gra Łukaszenki?

Głos białoruskiego społeczeństwa po 2021 roku ma niestety coraz mniejsze znaczenie, a przynajmniej jest coraz mniej słyszalny. Opozycja w kraju i za granicą nie przyjmuje już żadnego słowa płynącego z administracji prezydenta, jednak po nasileniu się „czystek” w 2021 roku wielu z opozycjonistów wewnętrznych musiało przejść do realnego podziemia. Niedawny atak grup hakerskich (cyberpartyzantów) na infrastrukturę kolejową Białorusi transportującą wojska rosyjskie pokazuje, że są oni absolutnie przeciwni jakiejkolwiek agresji, a nawet dalszemu pogłębianiu współpracy z Moskwą. Przynajmniej na obecnych zasadach. Duża część społeczeństwa niestety musi zostawić swoje poglądy „na kuchni”, bo ich publiczne prezentowanie i manifestowanie sprzeciwu mogłoby się skończyć tragicznie. Niemniej jednak to nie tak, że głos narodu kompletnie przestał się liczyć. Białorusini są narodem pokojowym, nawet hymn tego kraju zaczyna się od słów „My Białorusini, pokojowi ludzie”. Moment, w którym białoruscy żołnierze mieliby wziąć udział w operacji wojskowej na obcej ziemi i przelewać krew byłby momentem, gdy cała, bardzo krucha stabilność białoruskiego państwa mogłaby się posypać.

Rozmawiał Mariusz Marszałkowski

Najnowsze artykuły