Prezydent USA Donald Trump zaostrza retorykę handlową wobec sojuszników. Od 1 sierpnia Japonia, Korea Południowa i kilkanaście innych krajów muszą liczyć się z drastycznymi cłami na eksport do Stanów Zjednoczonych, jeśli nie osiągną nowych porozumień handlowych z Białym Domem. Rynki zareagowały nerwowo, a partnerzy USA szukają sposobów na uniknięcie eskalacji.
W poniedziałek prezydent Donald Trump oficjalnie poinformował, że od 1 sierpnia nałożone zostaną 25-procentowe cła na import z Japonii i Korei Południowej, jeśli kraje te nie podpiszą nowych umów handlowych ze Stanami Zjednoczonymi. Prezydent przesłał dwustronicowe listy do premiera Japonii Shigeru Ishiby i prezydenta Korei Południowej Lee Jae-myunga. W podobnym tonie ostrzegł liderów kilkunastu innych państw.
Trump zapowiedział także jeszcze wyższe stawki: 40 proc. na towary z Birmy i Laosu, 36 proc. na Tajlandię i Kambodżę, 35 proc. na Bangladesz i Serbię, 32 proc. na Indonezję oraz 30 proc. na eksport z RPA, Bośni i Hercegowiny. Nowe taryfy mają objąć większość kluczowych produktów eksportowych, w tym samochody, stal, elektronikę czy tekstylia.
Cła mają przyspieszyć negocjacje
Analitycy podkreślają, że Trump próbuje w ten sposób wymusić szybsze ustępstwa w wielostronnych rozmowach handlowych. Karoline Leavitt, rzeczniczka prasowa Białego Domu, przekazała, że telefon prezydenta „nie przestaje dzwonić” od zagranicznych przywódców, którzy starają się uniknąć podwyżek taryf.
Administracja USA liczy na szybkie sukcesy. W ostatnich dniach sygnalizowano, że wstępne ramy porozumienia mogą zostać podpisane z Indiami i Unią Europejską. Podobne próby podejmują Tajwan, Pakistan i Szwajcaria.
Groźba dotyka bliskich sojuszników
Szczególnie dotkliwe dla Waszyngtonu mogą być tarcia z Japonią i Koreą Południową – kluczowymi partnerami w regionie Indo-Pacyfiku. Wendy Cutler z Asia Society Policy Institute zwraca uwagę, że oba kraje są silnie powiązane z USA nie tylko gospodarczo, ale także strategicznie – współpracują w obszarach obronności, półprzewodników czy krytycznych minerałów.
Mimo to negocjacje z Tokio i Seulem utknęły w martwym punkcie. Japonia eksportuje do Stanów Zjednoczonych znacznie więcej samochodów, niż importuje, a rynek ryżu pozostaje zamknięty na amerykańskie produkty rolne. Dodatkowo obie gospodarki w ostatnich latach mocno inwestowały w fabryki w USA – zwłaszcza w przemyśle motoryzacyjnym, stalowym i elektronicznym.
Według danych Capital Economics, nawet połowa japońskiego i koreańskiego eksportu do USA może być objęta obecnymi lub planowanymi cłami. W 2024 r. do USA trafiło ponad 1,5 miliona samochodów z Korei Południowej i 1,4 miliona z Japonii.
Cła a rynek i polityka
Rynki finansowe natychmiast zareagowały na groźby prezydenta. W poniedziałek indeks S&P 500 spadł o 0,8 proc., a inne główne wskaźniki również zanotowały straty. Jake Colvin z Krajowej Rady Handlu Zagranicznego ocenia, że partnerzy handlowi USA mierzą się z trudnym pytaniem: czy ustępstwa na rzecz Waszyngtonu nie będą bardziej kosztowne niż ewentualne cła.
Trump jasno dał do zrozumienia, że jeśli któreś z państw podniesie cła odwetowe, USA odpowiedzą natychmiastowym podwyższeniem taryf o tę samą wartość. Wyjątkiem od polityki ceł są Chiny, z którymi udało się osiągnąć ramowe porozumienie obniżające obustronne stawki.
Eksperci ostrzegają, że nowe cła mogą odbić się rykoszetem także na amerykańskich konsumentach i firmach, które importują surowce i komponenty do produkcji. W przypadku Japonii i Korei Południowej groźby Trumpa uderzają w kluczowe sektory: motoryzację, stal, elektronikę i przemysł chemiczny.
Obserwatorzy podkreślają, że przedłużenie terminu do 1 sierpnia daje niewiele czasu na wypracowanie nowych umów, które zwykle negocjuje się miesiącami. Najbliższe tygodnie pokażą, czy amerykańska strategia „ceł w zamian za ustępstwa” przyniesie porozumienia – czy wręcz przeciwnie: kolejny etap wojny handlowej z sojusznikami.
Scmp / The New York Times / Hanna Czarnecka