Prezydent Turcji Recep Erdogan stwierdził, że europejski kryzys energetyczny spowodowany jest przez sankcje nałożone na Rosję w związku z agresją na Ukrainę.
Gra na dwa fronty
Od początku konfliktu na Ukrainie, Turcja zachowywała neutralność w stosunkach z Rosją jednocześnie zaopatrując Ukrainę w turecką broń i drony bojowe. Erdogan powiedział, iż Europa sama jest sobie winna obecnej sytuacji energetycznej, ponieważ Rosja siłą rzeczy musi działać w ten sam sposób. – Postawa Europy wobec Putina, jej sankcje, doprowadziły Putina, z własnej woli lub nie, do tego stopnia, że powiedział: Jeśli zrobisz to, ja zrobię to – powiedział Erdogan.
Podobną narrację stosuje kancelaria Kremla. Rzecznik Dmitrij Pieskow powiedział, iż wstrzymanie dostaw gazociągiem Nord Stream 1 jest efektem sankcji nałożonych na Rosję.
Pragmatyczny Erdogan
Skok światowych cen energii spowodowany zakłóceniami w dostawach z Rosji spowodował kryzys gospodarczy w Turcji gdzie inflacja wyniosła 80 procent. Szukając rozwiązań na złagodzenie kryzysu, Erdogan udał się na początku września do Soczi, aby porozmawiać z Władimirem Putinem. Podczas spotkania Turcja zobowiązała się na płacenie za rosyjski import w rublach.
Analitycy Kyiv Post uważają, iż taka deklaracja zapewni Rosji dalsze dostawy gazu do Turcji przez gazociąg TurkStream biegnący pod Morzem Czarnym. Sam Erdogan mówił w wywiadach, że nie spodziewa się w tym roku niedoborów w dostawach gazu.
Kyiv Post/Wojciech Gryczka