(Trend/Patrycja Rapacka)
Do tej pory głównymi kierunkami eksportu gazu z Turkmenistanu były Rosja, Iran i Chiny. Obecnie rozpoczęto rozmowy z Turcją, które mają być początkiem otwarcia „wektora europejskiego”.
Turkmenistan jest kluczowym graczem jeśli chodzi o wydobycie gazu w regionie Morza Kaspijskiego. Podstawowym problemem pozostaje infrastruktura: konieczna jest budowa 300-kilometrowego Gazociągu Transkaspijskiego (TCP) pod dnem morskim, do czego konieczna jest współpraca z Azerbejdżanem. Unia Europejska przygotowuje się do podjęcia rozmów z firmą Turkmengas, w kwestii realizacji tej inwestycji. Ze strony europejskiej zainteresowanie udziałem wykazały takie firmy jak BP, Statoil i Total. RWE i Eni już współpracują w dziedzinie poszukiwań geologicznych nowych złóż turkmeńskich z opcją zakupu surowca.
Dla Turkmenistanu budowa gazociągu jest ważnym elementem odzyskiwania pełnej suwerenności: do tej pory państwo to musi korzystać z sieci post-sowieckiej, administrowanej przez spółki rosyjskie. Turkmenistan jest czwartym na świecie producentem gazu ziemnego i poszukuje dostępu do nowych rynków zbytu.
Zdaniem tamtejszego ministerstwa ropy i gazu, na rynki europejskie może przeznaczyć 10-30 mld m3 gazu rocznie. Na podstawie zleconych przez Bank Światowy ekspertyz ekologicznych, firma RSK Environment Ltd. wydała ekspertyzę, z której wynika, że gazociąg nie będzie stanowić zagrożenia dla środowiska naturalnego.
Analitycy europejscy są bardziej sceptyczni: oceniają możliwości dostaw gazu z Turkmenistanu na 16 mld m3 rocznie. Zwiększenie ewentualnych dostaw będzie możliwe dopiero po rozpoczęciu wydobycia ze złóż na wschodzie państwa.