EnergetykaGaz.

Jakóbik: Ukrainie grozi powrót do przeszłości

Flaga Ukrainy. Fot. Wikipedia/CC.

Flaga Ukrainy. Fot. Wikipedia/CC.

Prezes ukraińskiego Naftogazu powiedział, że rosyjski Gazprom oficjalnie poinformował, że wstrzyma dostawy gazu przez Ukrainę od 1 stycznia 2020 roku. To prawdopodobnie wstęp do negocjacji na wschodnią modłę i czynnik mający destabilizować Kijów przed wyborami prezydenckimi. Chaos może zniechęcać inwestorów jak PGNiG – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Dwa kroki naprzód, jeden do tyłu

Andrij Kobolew zdradził w wywiadzie dla RBK-Ukraina, że Gazprom poinformował już o woli zatrzymania dostaw przez Ukrainę od 1 stycznia przyszłego roku. Byłoby to zagrożenie dla stabilności budżetu uzależnionego od przychodów z przesyłu gazu rosyjskiego. Sygnał wysłany teraz może mieć wpływ na debatę kandydatów w marcowych wyborach prezydenckich, wśród których znajduje się Julia Tymoszenko, była premier obiecująca Ukraińcom obniżkę cen gazu wbrew reformom zgodnym z wymogami integracji gazowej z Unią Europejską w ramach Wspólnoty Energetycznej.

Komunikat przedstawiony przez Kobolewa dodaje chaosu do i tak skomplikowanej sytuacji nad Dnieprem. Rząd pozwolił temu menadżerowi, uznanemu wśród pożyczkodawców Ukrainy, na pełnienie stanowiska prezesa przez następny rok. Ma on obniżyć pensję o połowę, bo stała się w przeszłości przedmiotem krytyki. Kijów uczynił z Naftogazu spółkę prywatną, ale poza tym zmienił statut firmy i przyznał sobie ponownie prawo do wyznaczania prezesa oraz członków zarządu wyrwane z rąk rady nadzorczej.

To faktyczne cofnięcie fragmentu reformy gazowej na Ukrainie, które może zostać odczytane negatywnie wśród pożyczkodawców, ale i potencjalnych inwestorów w ukraiński system przesyłowy gazu, na przykład z Polski. To uderzenie w wysiłki na innych odcinkach, jak uruchomienie przejrzystej platformy przetargowej do przydzielania koncesji poszukiwawczych na Ukrainie zwanej ProZorro, o której informował już BiznesAlert.pl. To także wyzwanie dla zaangażowania Polaków, których przedstawiciel Paweł Stańczak, sięga po kolejne stanowiska w sektorze gazowym nad Dnieprem. W ostatnim czasie wszedł do zarządu Ukrtransgazu, spółki-córki Naftogazu, z której kontrola nad gazociągami przesyłowymi ma zostać przekazana do Magistralnych Gazoprowodów Ukrainy, w których prezesem jest już Stańczak. Celem ma być być może rozwój dostaw gazu przez Polskę, ale układanka jest misterna i wymaga spokoju nad Dnieprem.

Jakóbik: Polski Prometeusz może dać Ukrainie LNG z USA

Powrót do przeszłości?

Informacja Gazpromu o woli zaprzestania dostaw przez Ukrainę może być czystą formalnością, bo trwają już rozmowy Komisja Europejska-Ukraina-Rosja w ramach procesu trójstronnego na temat utrzymania minimalnego poziomu dostaw przez terytorium ukraińskie po zakończeniu obecnego kontraktu. Następne rozmowy odbędą się w maju. Minimum można różnie definiować, podobnie jak granicę rentowności gazociągów ukraińskich. W mediach można znaleźć cezurę na poziomie 15-45 mld m sześc. rocznie. Według Naftogazu jest to 40 mld m sześc. rocznie, a Gazprom deklarował, że chciałby słać przez Ukrainę do 15 mld m sześc. rocznie.

Komisja Europejska zaproponowała przesył na poziomie 60 mld m sześc. i umowę zgodną z przepisami trzeciego pakietu energetycznego chroniącą klientów przed nadużyciami monopolistów jak Gazprom. Parasol ochronny Komisji kosztuje. Integracja gazowa z Wspólnotą Energetyczną i utrzymanie pożyczek z Zachodu wymaga od Ukrainy reformy sektora gazowego w kraju, w tym stopniowego uwolnienia cen gazu i w ten plan biją populiści jak Julia Tymoszenko. Plan Tymoszenko obniżenia cen gazu o ponad połowę z 8,55 do 3,50 hrywien za metr sześc. musiałby się wiązać z zatrzymaniem reformy, być może przerwaniem pomocy zagranicznej i konieczności sięgnięcia po pomoc rosyjską, a co za tym idzie, pewnie dostawy gazu od Gazpromu, które nie docierają nad Dniepr od listopada 2015 roku. Byłby to powrót do układu „pożyczki i gaz” a la Wiktor Janukowycz z czasu poprzedzającego Rewolucję Godności w 2014 roku.

Sygnał Gazpromu może być kolejną zachętą do przedłużenia obecnego kontraktu niezgodnego z prawem Unii Europejskiej bez udziału Komisji, do czego na razie Rosjanie zachęcali nieskutecznie, a pisaliśmy o tym na BiznesAlert.pl. Warto także dopuścić możliwość, że w interesie samego Kobolewa leży ujawnienie informacji o komunikacie Gazpromu. Menadżer nadal reprezentuje Naftogaz w sporze arbitrażowym z Gazpromem. Trudno go będzie zastąpić kimś bez takiego doświadczenia. Być może za pomocą sygnału ostrzegawczego chce uzasadnić swą rację bytu w spółce.

Inwestorzy boją się chaosu

Powyższe informacje składają się jednak na czytelny przekaz. Sytuacja na Ukrainie nie jest stabilna i w każdej chwili może dojść do problemów, z załamaniem przesyłu gazu włącznie. Z tego względu, pomimo atrakcyjnych perspektyw wydobycia gazu na Ukrainie potwierdzanych przez Polaków, PGNiG woli wiercić w Pakistanie i Zjednoczonych Emiratach Arabskich, ale na razie czeka z zaangażowaniem nad Dnieprem. – PGNiG przygląda się aktywom  na Ukrainie. Nie zostały podjęte żadne decyzje w tym zakresie – kwituje biuro prasowe spółki.


Powiązane artykuły

Elektrownia jądrowa. Źródło Freepik

Sąd broni atomu na Pomorzu. Odrzucił skargę na decyzję środowiskową

Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie odrzucił skargę na decyzję środowiskową projektu pierwszej polskiej elektrowni jądrowej na Pomorzu. Kwietniowy wniosek stowarzyszenia...
Prezydent Chin Xi Jinping

Chiński węgiel tanieje. Rząd nakazuje gromadzić zapasy

Chiny nakazują elektrowniom zwiększyć krajowe zapasy węgla, by ustabilizować ceny surowca, które spadły do najniższego poziomu od czterech lat. Rynek...
Drzewo, pellet. Źródło: Freepik

Biomasa truje bardziej niż węgiel. MKiŚ zaostrza przepisy

Pellet, promowany jako ekologiczna alternatywa dla węgla, często zawiera domieszki odpadów meblowych i plastiku, co pogarsza jakość powietrza. Dalsze wsparcie...

Udostępnij:

Facebook X X X