icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Ukraina zaczyna pokazywać Rosji kolejny energetyczny gest Kozakiewicza. Czy jej się uda?

– Hurrra, jutro w całym kraju nie będzie ograniczeń w dostawach prądu – to w ostatnich dniach wiadomość, która bardzo często pojawia się na ukraińskich kanałach na Telegramie. A wszystko dlatego, że sytuacja energetyczna naszego sąsiada po ciężkich miesiącach związanych z atakami wroga na infrastrukturę krytyczną zaczyna się wyraźnie poprawiać – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z obwodu sumskiego w BiznesAlert.pl.

Tak naprawdę jeszcze do końca lipca Ukraińcy na pamięć znali harmonogram planowych wyłączeń prądu, do których najczęściej dochodziły jeszcze te nieplanowane – albo związane z działaniami wojennymi, albo po prostu z pogodą (wiatr, burze etc.). Wydaje się jednak, że nasz wschodni sąsiad wyciągnął wnioski i przygotowania do trzeciej pełnej, wojennej zimy wyglądają inaczej niż wcześniej. Wydaje się nawet, choć to na razie bardzo ostrożny optymizm, że choć jeszcze w połowie roku straszono niemal blackoutem i zamarzaniem Ukraińców, to może wcale nie będzie tak źle. Tyle tylko, że choć i już, i dopiero mamy sierpień, to do okresu grzewczego jeszcze bardzo wiele może się wydarzyć zwłaszcza, że Rosjanie wcale nie hamują ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy zwłaszcza, gdy ona wciąż uderza w rafinerie agresora, a teraz jeszcze weszła na jego terytorium w obwodzie kurskim.

Najbardziej niepokojąca wydawała się sytuacja Charkowa. To drugie co do wielkości miasto Ukrainy, a tak naprawdę obwód charkowski, są odcięte od wytwarzania. Po tym jak Rosjanom po dwóch latach starań udało się unieruchomić najważniejsze chyba jednostki produkcyjne, czyli TEC nr 3 i 5 (nie wiadomo, kiedy mogłyby wrócić do pracy), region opierał się na dostawach prądu z sąsiednich obwodów, w tym dniepropietrowskiego. Ale po atakach na jednostki wytwarzania m.in. w Krzywym Rogu, także tu pojawił się problem. Kiedy jeszcze 2-3 miesiące temu w Charkowie rozmawiałam ze znajomymi, już wtedy obawiali się nadchodzącej zimy. Wtedy kwietniu w rozmowie dla BiznesAlert.pl charkowski dziennikarz Jurij Larin mówił mi, że o kolejnej zimie trzeba myśleć już zwłaszcza, że w wielu budynkach w Charkowie ogrzewanie jest właśnie elektryczne. Zdaje się jednak, że Charków pomyślał o tym zawczasu i z odpowiednim wyprzedzeniem zaczął przygotowywać plan B. Władze miejskie poinformowały właśnie (stan na 7 sierpnia 2024 roku), że do sezonu grzewczego przygotowano już 82 proc. komunalnych budynków mieszkalnych w Charkowie. Miasto w obecnej sytuacji potrzebuje 141 alternatywnych instalacji, które wygenerują 340 MW energii, aby mieszkańcy mogli przetrwać nadchodzącą zimę. Spośród nich zainstalowano już 53 – są to 22 jednostki kogeneracyjne i 31 modułowych kotłowni. Wydaje się więc, że jest szansa, iż Charków nie zamarznie. Podobne przygotowania trwają m.in. w obwodach donieckim czy chersońskim. Z wielkimi brakami prądu borykał się Kijów, gdzie jeszcze trzy tygodnie temu prąd pojawiał się na 4, a może 6 godzin w ciągu doby. To paraliżowało pracę wielu przedsiębiorstw, choć tak wiele z nich przywykło już do pracy na generatorach. Ale w bloku generator nie popracuje, więc trzeba było szukać jeszcze innych rozwiązań, np. możliwości użycia przenośnych paneli słonecznych. Co będzie dalej? Dziś naprawdę bardzo trudno prognozować, ale widać, że Ukraina nauczyła się zaciskać energetycznego pasa. I przynajmniej na razie oficjalne dane na to wskazują, podobnie jak na sprawne działanie służb energetycznych.

Po pierwsze – nie ma eksportu energii z Ukrainy i nie jest on w najbliższym czasie w ogóle planowany – poinformowało w czwartkowym komunikacie, po raz kolejny zresztą, Ministerstwo Energii. Na dzisiaj nie są planowane żadne awarie. Pracownicy energetyki przywrócili energię 9103 odbiorcom, którzy stracili ją w wyniku działań wojennych, punktów, które trzeba jeszcze podłączyć jest ok 500. Dziś w Ukrainie nie będą obowiązywać planowe przerwy w dostawie prądu. Sytuacja w systemie elektroenergetycznym pozostaje stabilna – twierdzi resort i przypomina jednocześnie, że w wyniku ataków wroga ukraiński system energetyczny stracił tylko ostatnio 9 GW mocy, a w sumie jest tego o wiele więcej. Do pełnoskalowej agresji Rosji w Ukrainie moc zainstalowana w tym kraju wynosiła ok. 55 GW, a w tej chwili to nieco ponad 20 GW. Jedną z największych wyrw od samego początku stanowi oczywiście wyłączenie ok. 6 GW w okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w Enerhodarze. Energetyka wciąż jest atakowana – jak nie moce wytwórcze, to linie przesyłowe, dlatego problemy będą się pojawiać. Ukraińcy muszą więc wciąż starać się oszczędzać prąd zwłaszcza w godzinach szczytu: 7-11 i 17-22, co także ma przyczynić się do stabilizacji systemu elektroenergetycznego przed nadchodzącą zimą.

Ministerstwo zapewnia również o stabilnej sytuacji elektrowni jądrowych i wystarczającej ilości wody w zbiornikach chłodzących reaktory (mówimy tu o wszystkich atomówkach poza okupowaną zaporoską, o której nikt tak naprawdę pełnej wiedzy nie ma, ale jej reaktory są wyłączone). Poprawę sytuacji w systemie elektroenergetycznym Ukrainy poprawiło również przyłączenie do sieci jednego z bloków jądrowych, który został wycofany z planowanego remontu przed planowanym terminem, na prawie 2 tygodnie. Kilka dni temu, również przed terminem, do sieci elektroenergetycznej został podłączony także kolejny blok jądrowy.

W chwili obecnej monitorowana jest sytuacja energetyczna obwodu sumskiego, z którego Ukraińcy wyprowadzili atak na terytorium Federacji Rosyjskiej, która odpowiada we wściekły sposób – tylko ostatniej doby w tym obwodzie spadło 52 KAB, czyli kierowanych bomb lotniczych, ale też m.in. drony i doszło tu do kolejnych uszkodzeń sieci. Niemniej jednak władze zarządziły obowiązkową ewakuację miejscowości przygranicznych (szacuje się, że chodzi o ok. 6000 osób), co z kolei przełoży się na zmniejszenie konsumpcji indywidualnej w regionie.

Kuś: Europa da radę bez gazu z Rosji przed następną zimą (ROZMOWA)

– Hurrra, jutro w całym kraju nie będzie ograniczeń w dostawach prądu – to w ostatnich dniach wiadomość, która bardzo często pojawia się na ukraińskich kanałach na Telegramie. A wszystko dlatego, że sytuacja energetyczna naszego sąsiada po ciężkich miesiącach związanych z atakami wroga na infrastrukturę krytyczną zaczyna się wyraźnie poprawiać – pisze Karolina Baca-Pogorzelska z obwodu sumskiego w BiznesAlert.pl.

Tak naprawdę jeszcze do końca lipca Ukraińcy na pamięć znali harmonogram planowych wyłączeń prądu, do których najczęściej dochodziły jeszcze te nieplanowane – albo związane z działaniami wojennymi, albo po prostu z pogodą (wiatr, burze etc.). Wydaje się jednak, że nasz wschodni sąsiad wyciągnął wnioski i przygotowania do trzeciej pełnej, wojennej zimy wyglądają inaczej niż wcześniej. Wydaje się nawet, choć to na razie bardzo ostrożny optymizm, że choć jeszcze w połowie roku straszono niemal blackoutem i zamarzaniem Ukraińców, to może wcale nie będzie tak źle. Tyle tylko, że choć i już, i dopiero mamy sierpień, to do okresu grzewczego jeszcze bardzo wiele może się wydarzyć zwłaszcza, że Rosjanie wcale nie hamują ataków na infrastrukturę krytyczną Ukrainy zwłaszcza, gdy ona wciąż uderza w rafinerie agresora, a teraz jeszcze weszła na jego terytorium w obwodzie kurskim.

Najbardziej niepokojąca wydawała się sytuacja Charkowa. To drugie co do wielkości miasto Ukrainy, a tak naprawdę obwód charkowski, są odcięte od wytwarzania. Po tym jak Rosjanom po dwóch latach starań udało się unieruchomić najważniejsze chyba jednostki produkcyjne, czyli TEC nr 3 i 5 (nie wiadomo, kiedy mogłyby wrócić do pracy), region opierał się na dostawach prądu z sąsiednich obwodów, w tym dniepropietrowskiego. Ale po atakach na jednostki wytwarzania m.in. w Krzywym Rogu, także tu pojawił się problem. Kiedy jeszcze 2-3 miesiące temu w Charkowie rozmawiałam ze znajomymi, już wtedy obawiali się nadchodzącej zimy. Wtedy kwietniu w rozmowie dla BiznesAlert.pl charkowski dziennikarz Jurij Larin mówił mi, że o kolejnej zimie trzeba myśleć już zwłaszcza, że w wielu budynkach w Charkowie ogrzewanie jest właśnie elektryczne. Zdaje się jednak, że Charków pomyślał o tym zawczasu i z odpowiednim wyprzedzeniem zaczął przygotowywać plan B. Władze miejskie poinformowały właśnie (stan na 7 sierpnia 2024 roku), że do sezonu grzewczego przygotowano już 82 proc. komunalnych budynków mieszkalnych w Charkowie. Miasto w obecnej sytuacji potrzebuje 141 alternatywnych instalacji, które wygenerują 340 MW energii, aby mieszkańcy mogli przetrwać nadchodzącą zimę. Spośród nich zainstalowano już 53 – są to 22 jednostki kogeneracyjne i 31 modułowych kotłowni. Wydaje się więc, że jest szansa, iż Charków nie zamarznie. Podobne przygotowania trwają m.in. w obwodach donieckim czy chersońskim. Z wielkimi brakami prądu borykał się Kijów, gdzie jeszcze trzy tygodnie temu prąd pojawiał się na 4, a może 6 godzin w ciągu doby. To paraliżowało pracę wielu przedsiębiorstw, choć tak wiele z nich przywykło już do pracy na generatorach. Ale w bloku generator nie popracuje, więc trzeba było szukać jeszcze innych rozwiązań, np. możliwości użycia przenośnych paneli słonecznych. Co będzie dalej? Dziś naprawdę bardzo trudno prognozować, ale widać, że Ukraina nauczyła się zaciskać energetycznego pasa. I przynajmniej na razie oficjalne dane na to wskazują, podobnie jak na sprawne działanie służb energetycznych.

Po pierwsze – nie ma eksportu energii z Ukrainy i nie jest on w najbliższym czasie w ogóle planowany – poinformowało w czwartkowym komunikacie, po raz kolejny zresztą, Ministerstwo Energii. Na dzisiaj nie są planowane żadne awarie. Pracownicy energetyki przywrócili energię 9103 odbiorcom, którzy stracili ją w wyniku działań wojennych, punktów, które trzeba jeszcze podłączyć jest ok 500. Dziś w Ukrainie nie będą obowiązywać planowe przerwy w dostawie prądu. Sytuacja w systemie elektroenergetycznym pozostaje stabilna – twierdzi resort i przypomina jednocześnie, że w wyniku ataków wroga ukraiński system energetyczny stracił tylko ostatnio 9 GW mocy, a w sumie jest tego o wiele więcej. Do pełnoskalowej agresji Rosji w Ukrainie moc zainstalowana w tym kraju wynosiła ok. 55 GW, a w tej chwili to nieco ponad 20 GW. Jedną z największych wyrw od samego początku stanowi oczywiście wyłączenie ok. 6 GW w okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Jądrowej w Enerhodarze. Energetyka wciąż jest atakowana – jak nie moce wytwórcze, to linie przesyłowe, dlatego problemy będą się pojawiać. Ukraińcy muszą więc wciąż starać się oszczędzać prąd zwłaszcza w godzinach szczytu: 7-11 i 17-22, co także ma przyczynić się do stabilizacji systemu elektroenergetycznego przed nadchodzącą zimą.

Ministerstwo zapewnia również o stabilnej sytuacji elektrowni jądrowych i wystarczającej ilości wody w zbiornikach chłodzących reaktory (mówimy tu o wszystkich atomówkach poza okupowaną zaporoską, o której nikt tak naprawdę pełnej wiedzy nie ma, ale jej reaktory są wyłączone). Poprawę sytuacji w systemie elektroenergetycznym Ukrainy poprawiło również przyłączenie do sieci jednego z bloków jądrowych, który został wycofany z planowanego remontu przed planowanym terminem, na prawie 2 tygodnie. Kilka dni temu, również przed terminem, do sieci elektroenergetycznej został podłączony także kolejny blok jądrowy.

W chwili obecnej monitorowana jest sytuacja energetyczna obwodu sumskiego, z którego Ukraińcy wyprowadzili atak na terytorium Federacji Rosyjskiej, która odpowiada we wściekły sposób – tylko ostatniej doby w tym obwodzie spadło 52 KAB, czyli kierowanych bomb lotniczych, ale też m.in. drony i doszło tu do kolejnych uszkodzeń sieci. Niemniej jednak władze zarządziły obowiązkową ewakuację miejscowości przygranicznych (szacuje się, że chodzi o ok. 6000 osób), co z kolei przełoży się na zmniejszenie konsumpcji indywidualnej w regionie.

Kuś: Europa da radę bez gazu z Rosji przed następną zimą (ROZMOWA)

Najnowsze artykuły