Marszałkowski: Daleka ręka Ukrainy potrzebuje oczu USA

14 lutego 2023, 07:35 Bezpieczeństwo

Media obiegła informacja o tym, że Ukraińcy konsultują z Amerykanami kwestie doboru celów do ataków przy wykorzystaniu zestawów HIMARS/MLRS. Część komentatorów twierdzi, że Polska popełnia błąd inwestując w tego rodzaju uzbrojenie, ponieważ nie będzie mogła użyć go w sposób samodzielny. To bzdura – pisze Mariusz Marszałkowski, redaktor BiznesAlert.pl.

HIMARS. Got. US Marine Corps.
HIMARS. Got. US Marine Corps.

Media obiegła informacja portalu CNN, który doniósł, powołując się na anonimowe źródła amerykańskie i ukraińskie, że Kijów konsultuje z USA dobór celów do ataku przez systemy HIMARS/MLRS. Pojawiły się zarzuty, że Amerykanie nie pozwalają na samodzielne wykorzystanie sprzętu „made in USA”, co ma podważyć sensowność dokonywania zakupów zbrojeniowych z tego kierunku.

Czym jest HIMARS/MLRS?

Ukraina w lecie 2022 roku zaczęła otrzymywać z krajów NATO systemy rakietowe dalekiego zasięgu. Jak się później okazało, wykorzystanie ich na polu boju było swoistym game-changerem, bo otworzyło Ukrainie drogę do przeprowadzenia własnych ofensyw na okupowane przez Rosję terytoria, m.in. w Obwodzie Charkowskim, Ługańskim czy Chersońskim. Najpierw systemy rakietowe przekazali Amerykanie, później do gry włączyli się Brytyjczycy, Niemcy,  czy Norwedzy i Francuzi. Amerykanie przekazali Ukrainie systemy HIMARS – wyrzutnie rakiet na kołowym podwoziu M1142 Oshkosh, reszta państw podarowała różne lokalne modernizacje gąsienicowego systemu MLRS.  To, co odróżnia oba, de facto te same systemy, to nośnik oraz sama wyrzutnia. W przypadku MLRS mamy podwójną wyrzutnię, mieszczącą 12 pocisków rodziny M26/31. W przypadku HIMARS jest to jedna, sześciolufowa wyrzutnia. HIMARS jest znacznie bardziej mobilny, szybszy, ale jednostkowo posiada mniejszą siłę ognia. MLRS jest cięższy, opancerzony, na podwoziu gąsienicowym o lepszych parametrach trakcyjnych, ale znacznie wolniejszy. W zamian za to, pojedyncza wyrzutnia zastępuje dwa kołowe HIMARSY.

Dużą zaletą obu systemów jest posiadanie systemu automatycznego załadunku. Rakiety do wyrzutni pakowane są w specjalne, sześciorakietowe moduły. Wyrzutni nie ładuje się tak jak w starych sowieckich systemach – każdej rakiety osobno, pojedynczo, ale za pomocą specjalnego dźwigu zamontowanego w samej wyrzutni, który wymienia od razu cały moduł. To znacznie skraca i ułatwia zarówno przeładunek, jak i sam transport pocisków.

Jednak nie sama wyrzutnia jest tutaj innowacyjna. Różnych systemów artylerii rakietowej Ukraina ma wiele. Od najbardziej popularnych 122 mm systemów GRAD, przez 220 mm Uragany, czy 300 mm Smiercze. To co mają HIMARSY, w odróżnieniu od wcześniej wymienionych systemów, to zasięg liczący ponad 80 km i celność do 5 metrów na maksymalnym dystansie. BM-30 Smiercz może strzelać na porównywalne, a nawet większe odległości, jednak celność ich jest dyskusyjna. Ponadto, HIMARS sześcioma rakietami niweluje cele, do których zniszczenia wymagane jest 4-8 salw BM-30 (12 lufowa wyrzutnia). Wszystko za sprawą pocisków stosowanych w zestawach MLRS/HIMARS czyli GMLRS. GMLRS (Guided Multiple Launch Rocket System) to rodzina pocisków kierowanych dedykowanych systemom rakietowym HIMARS i MLRS. Zasięg rakiet sięga 84 km w przypadku standardowej rakiety, oraz 150 km w przypadku wersji ER. GMLRS może być wyposażony w głowice odłamkowo-burzącą, tzw. Unitary, która wykorzystywana jest do atakowania np. budynków, składów amunicji i punktów umocnionych, ale także w głowicę Alternative Warhead, czyli nowoczesny zamiennik amunicji kasetowej. GMLRS-AW zawiera w sobie ponad 180 tys. wolframowych kulek, które po wybuchu głowicy kilka metrów nad gruntem rozrzucane są na odległości nawet kilkuset metrów. Amunicja ta została stworzona, aby rozwiązać problem niebezpiecznych dla cywili niewybuchów pochodzących z klasycznej amunicji kasetowej. Dzięki takiemu rozwiązaniu, amerykańskie pociski nie zostawiają niewybuchów, ale jednocześnie rażą zaatakowany cel obszarowo. Ten rodzaj pocisków wykorzystywany jest głównie w atakach kontrbateryjnych (przeciwko stanowiskom artylerii przeciwnika), atakach na pozycje obrony przeciwlotniczej, radary czy skupiska siły żywej przeciwnika.

Jednak poza posiadaniem nowoczesnych efektorów pozwalających na dalekie uderzenia, konieczne jest również posiadanie systemów zdolnych do wykrycia i rozpoznania pozycji przeciwnika. Pociski do systemów HIMARS/MLRS są bardzo drogie (150-200 tys. dolarów za pocisk – komplet sześciu daje koszt ataku na poziomie 0,9-1,2 mln dolarów), zatem poza samym przeprowadzeniem ataku ważna jest jego efektywność. System artylerii rakietowej pokroju HIMARS jest bronią o znaczeniu operacyjnym. Z reguły nie służy do atakowania w sposób znany z klasycznej artylerii. Ataki GMLRSami mają wpływać na szersze spektrum prowadzenia działań wojennych, np. paraliżowaniu logistyki przeciwnika poprzez niszczenie mostów i przepraw, atakowanie centrów dowodzenia, węzłów łączności, składów amunicji i miejsc koncentracji sprzętu i siły żywej – w skrócie wszystkich wartościowych celów znajdujących się daleko za linią frontu. Wejście HIMARSów na wyposażenie sił zbrojnych Ukrainy i ich masowe wykorzystanie w lecie 2022 roku spowodowało, że Rosjanie zostali zmuszeni do przeniesienia swoich wartościowych aktywów poza zasięg oddziaływania tego systemu, powyżej 80 km od linii frontu. To utrudniło w konsekwencji, m.in. logistykę dowozu amunicji i zmniejszyło częstotliwość rosyjskich ostrzałów artyleryjskich. Atakowanie lotnisk zajętych przez Rosję spowodowało, że samoloty i śmigłowce muszą wykonywać swoje operacje wsparcia z dalej położonych miejsc, co przekłada się na długość trwania samej misji czy mniejsze możliwości udźwigu uzbrojenia. Naraża też same statki powietrzne na dłuższe przebywanie w strefie zagrożenia zestrzeleniem przez ukraińską obronę powietrzną. Łącznie Ukraina posiada nie więcej niż 35 systemów HIMARS i MLRS, które znacznie wpłynęły na możliwości bojowe Rosjan. Same systemy stały się też jednym z głównych celów rosyjskiego wojska, co też absorbuje określone siły i środki. Nie jest jednak znana skuteczność rosyjskiego wojska w niwelowaniu zagrożenia. Zgodnie z oficjalnymi przekazami rosyjskiego ministerstwa obrony zniszczono już ponad 40 systemów MLRS/HIMARS, jednak dotychczas nie przedstawiono żadnego dowodu potwierdzającego likwidację choćby jednej wyrzutni tej rodziny.

Ukraina sama w sobie nie posiada zdolności do prowadzenia dalekiego rozpoznania obrazowego czy elektronicznego prowadzonego w czasie rzeczywistym. Część koordynat do ataków podają proukraińscy mieszkańcy okupowanych obszarów, będący jednocześnie informatorami ukraińskiego wojska. Informacje podawane przez nich wymagają jednak kilkuetapowej weryfikacji, która zajmuje określony czas. Takie rozwiązanie mogło działać w przypadku celów takich jak mosty, miejsca składowania uzbrojenia i jego remontu czy składów amunicji i magazynów paliw. Trudno jednak na podstawie danych pochodzących od osobowych źródeł informacji dokonać szybkiego ataku na miejsca koncentracji sprzętu tuż przed planowanym atakiem, czy koncentracji siły żywej, która może w każdej chwili zmienić lokalizacje. Tutaj potrzebne są np. zdjęcia satelitarne, zdjęcia pochodzące np. z bezzałogowych samolotów zwiadowczych szczebla strategicznego takich jak RQ-4 Global Hawk czy samolotów zwiadu radioelektronicznego typu RC-135. Samoloty te krążą daleko od linii frontu zbierają i przetwarzają dane wywiadowcze, które później przekazywane są Ukraińcom. Dzięki temu ci, mając świadomość sytuacyjną, mogą wybierać cele, potwierdzać ich zasadność u źródeł informacji na Zachodzie, a następnie przeprowadzać skuteczne ataki. Dopiero wtedy systemy pokroju HIMARS mają pełny sens.

Również w Polsce w ostatnich miesiącach nasiliła się chęć posiadania dużej ilości systemów rakietowych dalekiego zasięgu. Warto pamiętać o doświadczeniach ukraińskich. Jako państwo NATO możemy liczyć na pełne wsparcie sojuszników w kwestii przekazywania informacji wywiadowczych, jednak nie można zapominać o budowaniu swoich zdolności w tym zakresie. Dlatego poza kupowaniem sprzętu wojskowego istotne jest tworzenie kompetencji w zakresie gromadzenia, przetwarzania i wykorzystania informacji wywiadowczych pochodzących z własnych źródeł. Pozytywnie zatem należy ocenić umowę na zakup satelit obserwacyjnych od francuskiego Airbusa, czy systemu rozpoznawczo-uderzeniowego Gladius od polskiej spółki WB Electronics. Im większe nasycenie sensorami rozpoznawczymi, tym większa będzie efektywność naszych pięciuset HIMARSów.

Prezydent USA odwiedzi Polskę przed rocznicą inwazji Rosji na Ukrainę