Pacek: Rosja może wygrać wojnę w Ukrainie, jeśli Zachód nie podejmie zdecydowanych działań (ROZMOWA)

6 grudnia 2023, 07:30 Bezpieczeństwo

– Jeżeli nie będzie zdecydowanych działań zarówno w Ukrainie jak i na Zachodzie to całkiem realna staje się możliwość wygranej Rosji, a to oznacza otwartą drogę do zmiany architektury bezpieczeństwa Europy – mówi Bogusław Pacek, gen. dyw. w stanie spoczynku, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Wrak czołgu w Donbasie. Fot. Wikipedia Commons
Wrak czołgu w Donbasie. Fot. Wikipedia Commons

Amerykański Kongres nie podejmuje decyzji, które pozwoliłyby administracji prezydenta Joe Bidena kontynuować pomoc finansową i wojskową dla Kijowa. Tymczasem Rosja zwiększa liczebność wojsk na froncie i na masową skalę produkuje amunicję artyleryjską.

BiznesAlert.pl: Czy na chwilę obecną wsparcie Zachodu dla Ukrainy rysuje się w czarnych barwach?

Gen. Bogusław Pacek: Zdecydowanie tak. Ukraina aktualnie znajduje się w najtrudniejszym etapie tej wojny, ponieważ nikt już nie zaprzecza, że kontrofensywa zakończyła się całkowitą porażką, która objawia się brakiem sukcesu na głównym kierunku natarcia na Tokmak i Melitopol, ale także na Bachmut.

Wszystko, co się dzieje  wyraźnie pokazuje problemy wewnętrzne Ukrainy i przewagę Rosji. Obecnie mamy do czynienia z dwoma trudnymi wyzwaniami. Jedno z nich to spór między prezydentem Zełenskim a głównodowodzącym Walirijiem Załużnym. To jest czas wojny, a nie pokojowych przepychanek! Do tego dochodzą masowe ucieczki żołnierzy rezerwy przed zespołami rekrutacyjnymi, potencjalnych rezerwistów.

Chciałbym zwrócić uwagę, że prezydent Zełenski nie podpisał ustawy, która umożliwiłaby powoływanie do służby młodszych poborowych. Obecnie Ukraina powołuje do służby na wojnie od 27 roku życia. Do tego dochodzi problem masowej korupcji i okradanie żołnierzy, który nadal walczą i giną na froncie, a niektórzy ich przełożeni bogacą się w nielegalny sposób. Problemy te i wiele innych bardzo przygniatają cały kraj.

Z drugiej strony Zachód jest zmęczony tą wojną i znajduje się pod presją przyszłych wydarzeń politycznych, m.in. wyborów w Stanach Zjednoczonych. Według najnowszych sondaży zmienia się poparcie wśród Republikanów, gdzie tylko ok. 50 procent z nich chce dalszego wsparcia Ukrainy. Jednak zmianę nastawienia widać również po stronie Demokratów, z których 30 procent jest przeciwnych dużemu wsparciu dla Kijowa. Debata  w amerykańskim Kongresie pokazuje, w jak trudnej sytuacji jest Ukraina. Tym bardziej, że za USA podąża Europa.

Maleje chęć wspierania Ukrainy. Niemcy są w trudnej sytuacji gospodarczej i  już ogłosiły, że będą musiały zmniejszyć pomoc dla Kijowa o 20 miliardów euro. Francja również sygnalizuje  takie plany. Ponadto Węgry blokują Polsce unijne refundacje w wysokości 800 milionów euro w związku z przekazanym uzbrojeniem na rzecz ukraińskiego wojska. Do państw niechętnych Ukrainie dołączyła Słowacja.

Jest to bardzo trudna sytuacja. Rosja może wygrać tę wojnę, jeżeli nie nastąpią istotne zmiany w Ukrainie. Ukraina przede wszystkim potrzebuje żołnierzy. Gdyby prezydent Zełenski podpisał ustawę o obniżeniu wieku poborowego od 25 lat, na front można by wysłać dodatkowe 140 tysięcy żołnierzy.

Ponadto na niekorzyść Kijowa działa również fakt, że w przyszłym roku mogą odbyć się wybory prezydenckie, w których potencjalnym kandydatem ma być generał Walerij Załużny. Sam prezydent Zełenski koncentruje się coraz bardziej na kwestiach politycznych i ewentualnych wyborach a nie na kierowaniu państwem i dowodzeniu w czasie trwania konfliktu zbrojnego, zgodnie z militarnymi potrzebami.

W międzyczasie Rosja nie zwalnia tempa i zwiększa wydatki na obronność. W przyszłym roku Kreml wyda na zbrojenia 120 miliardów dolarów. Przed szereg lat wydatek ten oscylował w granicach 70 miliardów dolarów. Jest to bardzo duży wzrost, tym bardziej, że Putin już przestawił rosyjską gospodarkę na tory wojenne.

Cały czas popieram Ukrainę i wspieram działania Kijowa jak tylko to możliwe, ale jestem przerażony, gdy widzę zachodzące zmiany w postaci bałaganu wewnętrznego w Ukrainie, wywoływanie konfliktów z sąsiadami i ostry język dyplomacji w stosunku do sojuszników. Ta strategia nie przynosi efektów i osłabia wsparcie Kijowa.

Jestem również głęboko zawiedzony postawą państw zachodnich, które nie rozumieją, że gra nie dotyczy wyłącznie Ukrainy. Deklaracje wsparcia nie mają pokrycia w realnych działaniach i są zbyt małe. Unia Europejska miała dostarczyć 1 milion sztuk amunicji artyleryjskiej, a finalnie dostarczyła 1/3. Różne pakiety pomocy wojskowej nie zostały całkowicie zrealizowane. Ukraińcy zmagają się z „syndromem opuszczonych rąk” zarówno u siebie w kraju jak i u sojuszników za granicą.

Produkcja zbrojeniowa w Rosje jest rozpędzona do granic możliwości i Moskwa już zaczyna grozić innym państwom. Nie można mówić wyłącznie mówi  zagrożeniu ze strony Rosji – to za mało. Trzeba bardziej. Obserwując europejską scenę polityczną widzę, że Europa najchętniej wróciłaby do stanu, gdzie  ma realne zagrożenia ją omijają.

Mamy powody do obaw, a Ukraina jest w bardzo trudnej sytuacji i może tę wojnę przegrać. Kraj ten ma za małe siły i środków, żeby przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Jest pilna potrzeba większego wysiłku finansowego i wojskowego, ale na chwilę obecną nic nie zwiastuje pozytywnej zmiany.

Wszelkie scenariusze szybkiej wygranej nad Rosją się nie sprawdziły, gdyż kraj ten jest w dość dobrej sytuacji ekonomicznej, wzrosły ceny surowców energetycznych, a więc Rosja się cieszy z wysokich dochodów z tytułu sprzedaży ropy, a także ma ogromne zasoby ludzkie oraz wysokie poparcie w kraju dla kontynuowania wojny i prezydenta Putina. Może się okazać, że po wyborach prezydenckich w Rosji w marcu 2024 roku Władimir Putin będzie chciał rozstrzygnąć wojnę na swoją korzyść, dlatego już teraz trzeba myśleć o pilnych zmianach, które to uniemożliwią.

Rosja ponosi ciężkie straty pod Awdijiwką, ale posuwa się naprzód. Czy Awdijiwka to „drugi Bachmut”?

Tak. Bachmut był wielkim symbolem i celem politycznym prezydenta Ukrainy, który chciał sukcesu, choć  znaczenie militarne Bachmutu było  małe. Niestety na wojnie często bywa tak, że cele polityczne przeważają nad logiką wojskową. Awdijiwka, choć ma jednak sens wojskowy, to jest również dużym symbolem dla Rosji, gdyż Putin też potrzebuje sukcesu.

Obecnie wojna w obwodzie zaporoskim stanęła w miejscu i ma charakter pozycyjny. Ukraina nie ma sił, aby kontynuować natarcie. Na pograniczy  obwodu ługańskiego i donieckiego siły rosyjskie prowadzą działania ofensywne, a wojska ukraińskie przeszły do obrony. Z militarnego punktu widzenia Awdijiwka nie będzie punktem zwrotnym. Obecnie wojna sprowadza się do konfliktu na wyczerpanie. Teraz najważniejsze będzie zima.

Musimy  zdać sobie sprawę, że rękawica rzucona przez prezydenta Bidena w Warszawie na Placu Zamkowym, gdzie zapowiedział, że celem tej wojny będzie osłabienie Rosji, została podniesiona przez Putina. Ukraina oczywiście wyczerpuje siły rosyjskie, ale Rosja nawet przy tak dużych swoich stratach może jeszcze funkcjonować przez wiele lat, gdyż nadal ma duże źródła finansowania, a sankcje osłabiły Kreml w sposób bardzo umiarkowany.

Wojna na wyczerpanie jest bardziej niekorzystna dla Ukrainy niż dla Rosji. Rosja produkuje 1 milion sztuk amunicji artyleryjskiej rocznie – więcej niż Stany Zjednoczone i Europa łącznie. Amerykanie co prawda zwiększyli dwukrotnie produkcję, ale w Europie nie widać szczególnych działań w tym zakresie.

Oczywiście, że rosyjskie straty w wojnie są ogromne, ale proszę pamiętać, że jest to państwo z populacją 140 milionów ludzi, więc szybko mogą uzupełnić straty osobowe, a Ukraina takich możliwości nie ma. Ukraina nie tylko ma wielkie problemy z pozyskiwaniem kolejnych żołnierzy to walki, ale też z pozyskiwaniem środków pola walki oraz z zapewnieniem możliwości przetrwania społeczeństwu.

W warunkach zimowych wojska rosyjskie cały czas będą atakować rosyjską infrastrukturę energetyczną i wywoływać blackouty, co będzie jeszcze bardziej wyczerpywać Ukrainę. Sytuacja jest bardzo poważna, a czas działa na korzyść Rosji.

Czy przyczółki wojsk ukraińskich na prawym brzegu Dniepru dają szansę na zmianę sytuacji na froncie?

Uważam, że działanie te nie przyniosą istotnej zmiany, a tworzenie przyczółków na drugim brzegu Dniepru są raczej działaniem bardziej PR-owym niż szansą na przełom w wojnie. Rosjanie w tej wojnie popełnili wiele zbrodni, tak jak w przypadku wysadzeniu tamy w Nowej Kachowce, jednak uniemożliwiło to wojskom ukraińskim podjęcie kontrofensywy w obwodzie chersońskim w kierunku Krymu.  Obecna sytuacje jest zbyt trudna, aby wrócić do tych planów.

Prezydent Zełenski zapowiedział, że wojska ukraińskie przechodzą do defensywy. Moim zdaniem jest to słuszne posunięcie. Kontrofensywa nie przyniosła pozytywnych rezultatów, a dalsze działania przyniosłyby większe straty wśród ukraińskich żołnierzy.

Przeprawa przez Dniepr i prowadzenie działań zaczepnych jest możliwe, ale nie należy spodziewać się spektakularnej zmiany na froncie.

Reasumując, to wszystko trzeba powiedzieć otwarcie, że jeżeli nie będzie zdecydowanych działań zarówno w Ukrainie jak i na Zachodzie to całkiem realna staje się możliwość wygranej Rosji, a to oznacza otwartą drogę do zmiany architektury bezpieczeństwa Europy.

Rozmawiał Jacek Perzyński

Pacek: Ukraina nie poniosła klęski, ale jest daleka od zwycięstwa nad Rosją (ROZMOWA)