Ukraina przygotowuje się na przerwę dostaw rosyjskiego gazu przez jej terytorium – podaje Kommiersant. Ze względu na plan uruchomienia Turkish Stream, Ukraińcy porzucają modernizację południowych gazociągów, którymi teraz płynie gaz do Turcji.
Jednakże los tureckiego projektu Gazpromu nie jest rozstrzygnięty, a w razie porażki, Rosjanie mogą mieć problem z dostarczeniem gazu na południe Europy i do Turcji przez Ukrainę. Naftogaz zdecydował, że nie zakupi sprzętu potrzebnego do modernizacji trzech stacji kompresorowych w środkowej Ukrainie. Powodem ma być fakt, że miały one posłużyć dostawom „w kierunku Morza Czarnego”, a biorąc pod uwagę układ Rosji z Turcją i plan uruchomienia gazociągu Turkish Stream, który ma posłużyć zastąpieniu dostaw przez Ukrainę, „taka inwestycja byłaby niewłaściwa”.
Wśród trzech tłoczni jest ta obsługująca odcinek Kremeńczuk-Ananiew, czyli główny szlak dostaw z Rosji, przez Ukrainę, do Mołdawii, Rumunii, Macedonii, Bułgarii, Grecji i Turcji. W 2015 roku dostawy do Bułgarii, Grecji i Turcji wyniosły 17,4 mld m3, z czego 12,3 mld m3 trafiło do tego ostatniego kraju.
Bez Turkish Stream i modernizacji tłoczni na Ukrainie dostawy gazu z Rosji do Turcji będą niemożliwe – ostrzega Kommiersant. Tymczasem nadal nie wiadomo kto położy morski odcinek gazociągu. Gazprom zapowiada jednak, że zamierza zmniejszyć tranzyt przez Ukrainę z 67 mld m3 rocznie w 2015 roku do 10-15 mld m3 rocznie w 2020 roku. Spowoduje to stratę około 2 mld dolarów zysków Ukrainy z opłat przesyłowych oraz konieczność przeorientowania systemu przesyłowego na dostawy z Zachodu na Wschód.
Kommiersant