icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Na Ukrainie możliwe jest wprowadzenie stanu wojennego

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nie wyklucza mobilizacji i ogłoszenia stanu wojennego na całym terytorium kraju – poinformowała wczoraj agencja informacyjna Interfax-Ukraina. W jego ocenie prawdopodobne jest bowiem dalsze zaostrzenie sytuacji na Krymie i wschodzie Ukrainy, a nawet regularna agresja militarna ze strony Rosji.

Ukraiński prezydent Petro Poroszenko zwrócił przy tym uwagę, że minionej nocy miało miejsce nasilenie ostrzału artyleryjskiego „w strefie antyterrorystycznej operacji na wschodzie Ukrainy”.

W obwodzie lwowskim, gdzie wizytował oddziały ukraińskiego wojska, Poroszenko przyznał, że eskalacja walk pociągnie też za sobą potrzebę przeprowadzenia kolejnej – siódmej już – mobilizacji. Dotychczas udawało się uniknąć poboru w związku ze zwiększającą się liczbą żołnierzy zawodowych – zauważył. Według ukraińskiego prezydenta kontrakty z armią podpisało w tym roku 45 tysięcy żołnierzy.

Prezydent oświadczył też, że Ukraina może liczyć na zwycięstwo pod warunkiem, że będzie miała wysoko wykwalifikowane, patriotyczne oraz dobrze wyposażone i przygotowane siły zbrojne, a także poparcie cywilizowanego świata. Poroszenko wyraził jednak przekonanie, że wspólnie z partnerami społeczności międzynarodowej Ukrainie uda się zmusić agresora do podjęcia rokowań, wypełniania zobowiązań przyjętych w ramach procesu mińskiego i przywrócić rozmowy w „formacie normandzkim” (spotkania przedstawicieli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy).

Spotkanie Szydło ws. Krymu

Sytuacja na Krymie była też głównym tematem wtorkowego (16 sierpnia) spotkania szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z przedstawicielami MSZ, MON, MSWiA i służb specjalnych. „Władze RP niezmiennie opowiadają się za politycznym uregulowaniem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w oparciu o realizację przez strony porozumień mińskich. Eskalacja napięcia nie służy osiągnięciu porozumienia niezbędnego dla ustabilizowania sytuacji” – podkreślił rzecznik rządu Rafał Bochenek. Dodał, że w trosce o bezpieczeństwo w regionie polskie służby koncentrują się na monitorowaniu sytuacji za wschodnią granicą Polski.

W Polsce nie ma powodów do niepokoju

Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, który uczestniczył we wtorkowym spotkaniu z premier Szydło, zapewniał dzień później, że w Polsce nie ma obecnie „powodów do niepokoju i poczucia jakiegokolwiek zagrożenia”, ale – jak zastrzegł – „państwo musi czuwać”.

Przyznał jednak, że „sytuacja na Wschodzie za sprawą działań Rosji jest niepokojąca”. „Musimy to monitorować i stawiać pytania, co to może oznaczać dla Polski” – powiedział wiceszef MSWiA. Dodał, że zostały już podjęte „stosowne działania” polegające „na czujności i rozpoznawaniu na bieżąco rozwoju tej sytuacji oczywiście z możliwością reagowania, gdyby pojawiały się bardziej niepokojące informacje”.

„FT” o zagrożeniu ze strony Rosji

O zagrożeniu ze strony Rosji napisał również brytyjski dziennik Financial Times. Zwrócił uwagę na eskalowane przez Moskwę napięcie przy granicy z Ukrainą i wyraził opinię, że pokazem siły przed wrześniowym szczytem G20, Kreml chce na państwach Zachodu wymusić ustępstwa, takie jak złagodzenie sankcji.

Dziennik zwrócił uwagę, że zawieszenie broni między Kijowem a prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy staje się coraz bardziej kruche. Walki nasiliły się w lipcu, a teraz Rosja koncentruje swoje wojska na zaanektowanym w 2014 r. Krymie i wzdłuż ukraińskiej granicy.

Moskwa rozmieściła tysiące żołnierzy na północ od Briańska, na wschód od Rostowa nad Donem, na południu Krymu i na zachód od separatystycznego mołdawskiego Naddniestrza. „Są oznaki, że (siły rosyjskie) przygotowują się do walki” – uznał FT. Zdaniem dziennika prezydent Władimir Putin liczy, że eskalując przemoc i prowokując reakcję Kijowa uda mu się doprowadzić do zerwania jedności państw europejskich i uzyskania korzystnej dla Moskwy reinterpretacji porozumień z Mińska.

Eskalacja konfliktu na Ukrainie

W zeszłym tygodniu rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa oskarżyła Ukrainę o planowanie na Krymie – zaanektowanym przez Rosję w 2014 r. – ataku terrorystycznego, którego celem miała być krytyczna infrastruktura. Prezydent Władimir Putin oskarżył potem z kolei Ukrainę o stosowanie „praktyki terroru”, żeby w ten sposób sprowokować nowy konflikt.

Informacjom tym zaprzeczyły ukraińskie ministerstwo obrony i wywiad wojskowy. Prezydent Poroszenko oświadczył z kolei, że rosyjskie oskarżenia to „fantazje i cyniczny pretekst do dalszych militarnych gróźb wobec Kijowa”. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow poinformował natomiast, że Moskwa ma „niezbite dowody”, że ukraiński wywiad planował akcje dywersyjne na Krymie.

W reakcji na to oświadczenie prorosyjscy separatyści nasilili ataki na Szyrokino – miejscowość, która jest jednym z najczęściej atakowanych miejsc podczas trwającego konfliktu. Zajęcie tego miasteczka to, podobnie jak położonego tuż obok Mariupola – strategicznego portu nad Morzem Azowskim, oznaczałoby dla Rosji i separatystów możliwość otwarcia lądowego połączenie z Krymem (teraz zaopatrzenie półwyspu odbywa się przez Cieśninę Kerczeńską).

Tusk: rosyjska wersja zdarzeń ws. Krymu niewiarygodna

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował po rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, że obaj podobnie oceniają sytuację na Krymie i w Donbasie, a rosyjską wersję zdarzeń uznał za niewiarygodną.

O powstrzymanie się od wszelkich działań prowadzących do dalszego zaostrzania sytuacji na Krymie już wcześniej apelowała do stron konfliktu Unia Europejska. Rzecznik KE Alexandre Polack oświadczył, że nie ma żadnych konkretnych dowodów potwierdzających zarzuty Rosji, jakoby Ukraina dążyła do destabilizacji sytuacji na Półwyspie Krymskim.

Skrajne zaniepokojenie napięciami w pobliżu granicy administracyjnej między Ukrainą a anektowanym przez Rosję Krymem wyraziły tymczasem Stany Zjednoczone. Rzeczniczka Departamentu Stanu Elizabeth Trudeau wezwała strony konfliktu do powściągliwości. Moskwa natomiast zagroziła zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Kijowem, o ile pogłębi się – jak to określono – kryzys związany z incydentami na Krymie i ukraińskimi sabotażystami.

Nadzieja na zniesienie wiz dla Ukraińców

Szef Rady Europejskiej poinformował również, że po wtorkowych rozmowach z byłym premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem i środowych z Poroszenką, pozytywnie ocenia stan przygotowań do liberalizacji wizowej dla Ukrainy.

Komisja Europejska zaproponowała zniesienie obowiązku wizowego dla obywateli Ukrainy już w kwietniu br. Zniesienie wiz wymaga akceptacji zarówno PE, jak i Rady UE (rządów państw członkowskich). Gdy obie te unijne instytucje przyjmą propozycję KE, posiadacze ukraińskich paszportów biometrycznych będą mogli wkrótce wjeżdżać bez wiz do strefy Schengen na okres nie dłuższy niż 90 dni w ciągu pół roku.

EurActiv.pl

Prezydent Ukrainy Petro Poroszenko nie wyklucza mobilizacji i ogłoszenia stanu wojennego na całym terytorium kraju – poinformowała wczoraj agencja informacyjna Interfax-Ukraina. W jego ocenie prawdopodobne jest bowiem dalsze zaostrzenie sytuacji na Krymie i wschodzie Ukrainy, a nawet regularna agresja militarna ze strony Rosji.

Ukraiński prezydent Petro Poroszenko zwrócił przy tym uwagę, że minionej nocy miało miejsce nasilenie ostrzału artyleryjskiego „w strefie antyterrorystycznej operacji na wschodzie Ukrainy”.

W obwodzie lwowskim, gdzie wizytował oddziały ukraińskiego wojska, Poroszenko przyznał, że eskalacja walk pociągnie też za sobą potrzebę przeprowadzenia kolejnej – siódmej już – mobilizacji. Dotychczas udawało się uniknąć poboru w związku ze zwiększającą się liczbą żołnierzy zawodowych – zauważył. Według ukraińskiego prezydenta kontrakty z armią podpisało w tym roku 45 tysięcy żołnierzy.

Prezydent oświadczył też, że Ukraina może liczyć na zwycięstwo pod warunkiem, że będzie miała wysoko wykwalifikowane, patriotyczne oraz dobrze wyposażone i przygotowane siły zbrojne, a także poparcie cywilizowanego świata. Poroszenko wyraził jednak przekonanie, że wspólnie z partnerami społeczności międzynarodowej Ukrainie uda się zmusić agresora do podjęcia rokowań, wypełniania zobowiązań przyjętych w ramach procesu mińskiego i przywrócić rozmowy w „formacie normandzkim” (spotkania przedstawicieli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy).

Spotkanie Szydło ws. Krymu

Sytuacja na Krymie była też głównym tematem wtorkowego (16 sierpnia) spotkania szefowej polskiego rządu Beaty Szydło z przedstawicielami MSZ, MON, MSWiA i służb specjalnych. „Władze RP niezmiennie opowiadają się za politycznym uregulowaniem konfliktu rosyjsko-ukraińskiego w oparciu o realizację przez strony porozumień mińskich. Eskalacja napięcia nie służy osiągnięciu porozumienia niezbędnego dla ustabilizowania sytuacji” – podkreślił rzecznik rządu Rafał Bochenek. Dodał, że w trosce o bezpieczeństwo w regionie polskie służby koncentrują się na monitorowaniu sytuacji za wschodnią granicą Polski.

W Polsce nie ma powodów do niepokoju

Wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński, który uczestniczył we wtorkowym spotkaniu z premier Szydło, zapewniał dzień później, że w Polsce nie ma obecnie „powodów do niepokoju i poczucia jakiegokolwiek zagrożenia”, ale – jak zastrzegł – „państwo musi czuwać”.

Przyznał jednak, że „sytuacja na Wschodzie za sprawą działań Rosji jest niepokojąca”. „Musimy to monitorować i stawiać pytania, co to może oznaczać dla Polski” – powiedział wiceszef MSWiA. Dodał, że zostały już podjęte „stosowne działania” polegające „na czujności i rozpoznawaniu na bieżąco rozwoju tej sytuacji oczywiście z możliwością reagowania, gdyby pojawiały się bardziej niepokojące informacje”.

„FT” o zagrożeniu ze strony Rosji

O zagrożeniu ze strony Rosji napisał również brytyjski dziennik Financial Times. Zwrócił uwagę na eskalowane przez Moskwę napięcie przy granicy z Ukrainą i wyraził opinię, że pokazem siły przed wrześniowym szczytem G20, Kreml chce na państwach Zachodu wymusić ustępstwa, takie jak złagodzenie sankcji.

Dziennik zwrócił uwagę, że zawieszenie broni między Kijowem a prorosyjskimi separatystami na wschodzie Ukrainy staje się coraz bardziej kruche. Walki nasiliły się w lipcu, a teraz Rosja koncentruje swoje wojska na zaanektowanym w 2014 r. Krymie i wzdłuż ukraińskiej granicy.

Moskwa rozmieściła tysiące żołnierzy na północ od Briańska, na wschód od Rostowa nad Donem, na południu Krymu i na zachód od separatystycznego mołdawskiego Naddniestrza. „Są oznaki, że (siły rosyjskie) przygotowują się do walki” – uznał FT. Zdaniem dziennika prezydent Władimir Putin liczy, że eskalując przemoc i prowokując reakcję Kijowa uda mu się doprowadzić do zerwania jedności państw europejskich i uzyskania korzystnej dla Moskwy reinterpretacji porozumień z Mińska.

Eskalacja konfliktu na Ukrainie

W zeszłym tygodniu rosyjska Federalna Służba Bezpieczeństwa oskarżyła Ukrainę o planowanie na Krymie – zaanektowanym przez Rosję w 2014 r. – ataku terrorystycznego, którego celem miała być krytyczna infrastruktura. Prezydent Władimir Putin oskarżył potem z kolei Ukrainę o stosowanie „praktyki terroru”, żeby w ten sposób sprowokować nowy konflikt.

Informacjom tym zaprzeczyły ukraińskie ministerstwo obrony i wywiad wojskowy. Prezydent Poroszenko oświadczył z kolei, że rosyjskie oskarżenia to „fantazje i cyniczny pretekst do dalszych militarnych gróźb wobec Kijowa”. Szef rosyjskiego MSZ Siergiej Ławrow poinformował natomiast, że Moskwa ma „niezbite dowody”, że ukraiński wywiad planował akcje dywersyjne na Krymie.

W reakcji na to oświadczenie prorosyjscy separatyści nasilili ataki na Szyrokino – miejscowość, która jest jednym z najczęściej atakowanych miejsc podczas trwającego konfliktu. Zajęcie tego miasteczka to, podobnie jak położonego tuż obok Mariupola – strategicznego portu nad Morzem Azowskim, oznaczałoby dla Rosji i separatystów możliwość otwarcia lądowego połączenie z Krymem (teraz zaopatrzenie półwyspu odbywa się przez Cieśninę Kerczeńską).

Tusk: rosyjska wersja zdarzeń ws. Krymu niewiarygodna

Szef Rady Europejskiej Donald Tusk poinformował po rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Petrem Poroszenką, że obaj podobnie oceniają sytuację na Krymie i w Donbasie, a rosyjską wersję zdarzeń uznał za niewiarygodną.

O powstrzymanie się od wszelkich działań prowadzących do dalszego zaostrzania sytuacji na Krymie już wcześniej apelowała do stron konfliktu Unia Europejska. Rzecznik KE Alexandre Polack oświadczył, że nie ma żadnych konkretnych dowodów potwierdzających zarzuty Rosji, jakoby Ukraina dążyła do destabilizacji sytuacji na Półwyspie Krymskim.

Skrajne zaniepokojenie napięciami w pobliżu granicy administracyjnej między Ukrainą a anektowanym przez Rosję Krymem wyraziły tymczasem Stany Zjednoczone. Rzeczniczka Departamentu Stanu Elizabeth Trudeau wezwała strony konfliktu do powściągliwości. Moskwa natomiast zagroziła zerwaniem stosunków dyplomatycznych z Kijowem, o ile pogłębi się – jak to określono – kryzys związany z incydentami na Krymie i ukraińskimi sabotażystami.

Nadzieja na zniesienie wiz dla Ukraińców

Szef Rady Europejskiej poinformował również, że po wtorkowych rozmowach z byłym premierem Ukrainy Arsenijem Jaceniukiem i środowych z Poroszenką, pozytywnie ocenia stan przygotowań do liberalizacji wizowej dla Ukrainy.

Komisja Europejska zaproponowała zniesienie obowiązku wizowego dla obywateli Ukrainy już w kwietniu br. Zniesienie wiz wymaga akceptacji zarówno PE, jak i Rady UE (rządów państw członkowskich). Gdy obie te unijne instytucje przyjmą propozycję KE, posiadacze ukraińskich paszportów biometrycznych będą mogli wkrótce wjeżdżać bez wiz do strefy Schengen na okres nie dłuższy niż 90 dni w ciągu pół roku.

EurActiv.pl

Najnowsze artykuły