Związkowcy negocjujący z rządem umowę społeczną na rzecz górnictwa chcą przyspieszenia prac nad tym dokumentem. Szef śląsko-dąbrowskiej „S” Dominik Kolorz ocenia, że dopiero rozpoczęcie prenotyfikacji umowy w KE umożliwi udzielenie pomocy PFR dla będącej w dramatycznej sytuacji Polskiej Grupy Górniczej – podaje Polska Agencja Prasowa (PAP).
Pieniądze i posłuch
Dominik Kolorz na antenie regionalnego Radia Piekary powiedział, że największa górnicza spółka może nie zgromadzić wystarczających środków na wypłatę wynagrodzeń za kwiecień (do wypłaty 10 maja), co oznaczałoby protest załogi PGG. Zdaniem lidera śląsko-dąbrowskiej Solidarności, umowa społeczna powinna być zawarta najdalej w marcu. – Nie będzie już potem chyba żadnych terminów (…) – potem to będzie zadyma, bo PGG (…) nie będzie miała pieniędzy na wynagrodzenia. Kwiecień to będzie ostatnia wypłata. No i jak ludzie 10 maja nie dostaną pieniędzy, to wtedy nie będą słuchać (…) tylko się po prostu wkurzą i wyjdą na ulice – zaznaczył.
Przypomniał, że dla PGG kluczowe jest obecnie otrzymanie wnioskowanej pomocy z tarczy finansowej Polskiego Funduszu Rozwoju dla dużych firm. – Umowa społeczna ma z tym wiele wspólnego, ponieważ PFR musi mieć przynajmniej jakiś zarys biznesplanu dla PGG. Jeżeli po tej umowie społecznej rząd RP zacznie oficjalne rozmowy prenotyfikacyjne, a potem notyfikacyjne, to na bazie tego dokumentu, gdzie będzie opisany element subsydiowania do bieżącej produkcji, wygaszania kopalń, PFR będzie mógł udzielić pomocy dla PGG w wysokości miliarda złotych – tłumaczył Kolorz, przypominając, że pomoc z tarczy finansowej tylko w części jest bezzwrotna.
– Teraz musimy przyspieszać (prace nad umową społeczną – przyp. red.), bo mamy w dramatycznej sytuacji Polską Grupę Górniczą, która nie jest w stanie wyjść z kryzysu bez pomocy publicznej, i która nie jest w stanie w ogóle funkcjonować (…) bez ustalenia systemu subsydiowania. Na tej bazie PGG dostanie pomoc z PFR i może spokojnie umierać przez 28 lat – stwierdził związkowiec.
Polska Agencja Prasowa/Jędrzej Stachura
Soboń: Wydzielenie aktywów węglowych nie skończy się utratą miejsc pracy