Najważniejsze informacje dla biznesu

Ameryka poszukuje wyjścia z bliskowschodniego galimatiasu

Pomimo wysiłków prezydenta USA Joe Bidena mających na celu wynegocjowanie zawieszenia broni w trwającym konflikcie między Izraelem a Hamasem, amerykańska dyplomacja napotyka na tym polu znaczące przeszkody. Po atakach Hamasu z 7 października 2023 roku i późniejszych działaniach odwetowych Izraela, Biden stara się balansować między wsparciem dla Izraela a wezwaniami Jerozolimy do powściągliwości. Wraz z rozwojem tego konfliktu, biorąc pod uwagę kierunek tego procesu, Stany Zjednoczone będą miały coraz mniej możliwości, aby skutecznie grać na deeskalację.

Ponad rok po wybuchu wojny Izraela z palestyńskim Hamasem, a także po niedawnych napięciach na linii Jerozolima-Teheran, których kulminacją był zmasowany ostrzał rakietowy państwa żydowskiego, sytuacja na Bliskim Wschodzie nie przestaje się zaostrzać. Interwencja izraelskich sił zbrojnych w Libanie celem zwalczenia działających tam terrorystów z Hezbollahu, to kolejny rozdział rozgrywającego się w tym regionie dramatu. W ostatnich dniach wojska izraelskie wielokrotnie ostrzelały bazy misji pokojowej ONZ w Libanie. W wyniku tych ataków rannych zostało kilkunastu żołnierzy sił pokojowych ONZ. Joe Biden zażądał od Jerozolimy zaprzestania takich działań. Później, władze Izraela wezwały sekretarza generalnego ONZ do wycofania sił pokojowych ze strefy walk w południowej części Libanu. Izraelska armia zaprezentowała wysłannikowi dziennika „New York Post” tunele Hezbollahu, które miały być budowane zaledwie 100 metrów od wież strażniczych ONZ, lecz nie zostały zauważone przez tzw. „błękitne hełmy”.

Póki co próby mediacji sojusznika Izraela w regionie, Stanów Zjednoczonych, jako jeden z rodzajów amerykańskiej polityki względem Jerozolimy nie przynoszą większych rezultatów.

– Niech Bóg błogosławi naszych przyjaciół w Izraelu. Niech Bóg pomoże naszym przyjaciołom w Izraelu. Nigdy nie możemy pozwolić, aby świat zapomniał o barbarzyńskich czynach, które miały miejsce 7 października 2023 roku – napisał w ich rocznicę w serwisie X Lindsey Graham, republikański senator z Karoliny Południowej.

Biały Dom zapewnia Izrael o swoim wsparciu, wielokrotnie deklarując, że kraj ten „ma prawo do samoobrony”. Amerykanie przekazują Izraelczykom także pomoc wojskową, w tym bomby burzące, których izraelskie wojsko użyło m.in. do zabicia lidera Hezbollahu Hassana Nasrallaha.

– Nie jesteście sami. Jak podkreślałem wcześniej, będziemy nadal wspierać Izrael, gdy wy będziecie bronić swojego narodu – zapewniał Biden w trakcie swojej wizyty w Izraelu w październiku ubiegłego roku.

Z drugiej strony jednak, amerykański prezydent mówi o „minimalizacji szkód” wyrządzanych przez Izrael w trakcie działań bojowych w Libanie i oczekuje zawieszenia broni w Strefie Gazy. Ta kwestia nastręcza wielu problemów administracji Demokraty, a irytacja w Waszyngtonie rośnie z każdą kolejną podróżą sekretarza stanu, Antony’ego Blinkena, na Bliski Wschód.

– Stwierdzenie, że ta administracja prowadziła dyplomację, jest prawdziwe w najbardziej powierzchownym sensie, ponieważ przeprowadzili wiele spotkań. Jednak nigdy nie podjęli rozsądnych działań, aby wpłynąć na zachowanie jednego z głównych aktorów konfliktu – Izraela – powiedział

Harrison J. Mann, były pracownik agencji wywiadu Departamentu Obrony USA (ang. Defense Intelligence Agency).

Mierząc się z Hamasem Benjamin Netanjahu koncentruje się głównie na działaniach militarnych, będąc pod presją bardziej wojowniczo nastawionych przedstawicieli swojego gabinetu.

Część obserwatorów w Waszyngtonie podejrzewa, że to właśnie izraelski przywódca torpeduje próby porozumienia między Izraelem a Hamasem.

Złe osobiste relacje pomiędzy Bidenem a premierem Izraela, Benjaminem Netanjahu, dodatkowo komplikują sytuację. W zapowiedzi mającej się ukazać w połowie października książki znanego amerykańskiego dziennikarza Boba Woodwarda pt. „Wojna” czytamy, że Joe Biden prywatnie ma dość chłodne nastawienie wobec Benjamina Netanjahu i wyrażał się o nim w dosyć ostrych słowach.

„Ten skur…, Bibi Netanjahu, to zły facet. To naprawdę zły, p… facet!” – w taki sposób Joe Biden miał wypowiedzieć się o premierze Izraela wiosną tego roku w towarzystwie swoich doradców. Woodward podaje, że Biden w tamtym momencie miał dojść do wniosku, że Netanjahu nie chodzi o pokonanie Hamasu sensu stricto, a o rozgrywanie swoich własnych, partykularnych interesów w Izraelu poprzez toczącą się od 7 października 2023 wojnę.

Krytycy amerykańskiej polityki wobec Izraela, szczególnie związani z lewym skrzydłem Partii Demokratycznej, wskazują na przestarzałe podejście Bidena do prób rozwiązania obecnego konfliktu w Palestynie.

– Myślę, że Biden utknął w klatce czasu, która sięga daleko wstecz. Nie potrafi dostrzec rzeczy takich jak 57 lat okupacji terytoriów palestyńskich czy masakry w Gazie inaczej niż przez izraelski pryzmat – mówi Rashid Khalidi, emerytowany profesor z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku.

– Minął rok, a my pokonaliśmy militarną część Hamasu. Zadaliśmy ciężki cios Hezbollahowi, który stracił całe swoje kierownictwo. Nie zatrzymujemy się – powiedział generał Herci Halewi, szef sztabu generalnego armii izraelskiej.

Konflikt między Izraelem a Palestyną wciąż pozostaje jednym z najtrudniejszych do rozwiązania problemów międzynarodowych, a rola Stanów Zjednoczonych w jego mediacji napotyka coraz większe wyzwania.

W obliczu eskalujących napięć oraz nieudanych prób dyplomatycznych, dalszy rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie pozostaje niepewny, a przyszłość relacji między Waszyngtonem a Jerozolimą w dużej mierze zależeć będzie od dobrej woli obu stron. Przyszłość sytuacji na Bliskim Wschodzie pozostaje wciąż zagadką.

Kongresmeni apelują do Bidena o surowsze sankcje na ropę rosyjską

Pomimo wysiłków prezydenta USA Joe Bidena mających na celu wynegocjowanie zawieszenia broni w trwającym konflikcie między Izraelem a Hamasem, amerykańska dyplomacja napotyka na tym polu znaczące przeszkody. Po atakach Hamasu z 7 października 2023 roku i późniejszych działaniach odwetowych Izraela, Biden stara się balansować między wsparciem dla Izraela a wezwaniami Jerozolimy do powściągliwości. Wraz z rozwojem tego konfliktu, biorąc pod uwagę kierunek tego procesu, Stany Zjednoczone będą miały coraz mniej możliwości, aby skutecznie grać na deeskalację.

Ponad rok po wybuchu wojny Izraela z palestyńskim Hamasem, a także po niedawnych napięciach na linii Jerozolima-Teheran, których kulminacją był zmasowany ostrzał rakietowy państwa żydowskiego, sytuacja na Bliskim Wschodzie nie przestaje się zaostrzać. Interwencja izraelskich sił zbrojnych w Libanie celem zwalczenia działających tam terrorystów z Hezbollahu, to kolejny rozdział rozgrywającego się w tym regionie dramatu. W ostatnich dniach wojska izraelskie wielokrotnie ostrzelały bazy misji pokojowej ONZ w Libanie. W wyniku tych ataków rannych zostało kilkunastu żołnierzy sił pokojowych ONZ. Joe Biden zażądał od Jerozolimy zaprzestania takich działań. Później, władze Izraela wezwały sekretarza generalnego ONZ do wycofania sił pokojowych ze strefy walk w południowej części Libanu. Izraelska armia zaprezentowała wysłannikowi dziennika „New York Post” tunele Hezbollahu, które miały być budowane zaledwie 100 metrów od wież strażniczych ONZ, lecz nie zostały zauważone przez tzw. „błękitne hełmy”.

Póki co próby mediacji sojusznika Izraela w regionie, Stanów Zjednoczonych, jako jeden z rodzajów amerykańskiej polityki względem Jerozolimy nie przynoszą większych rezultatów.

– Niech Bóg błogosławi naszych przyjaciół w Izraelu. Niech Bóg pomoże naszym przyjaciołom w Izraelu. Nigdy nie możemy pozwolić, aby świat zapomniał o barbarzyńskich czynach, które miały miejsce 7 października 2023 roku – napisał w ich rocznicę w serwisie X Lindsey Graham, republikański senator z Karoliny Południowej.

Biały Dom zapewnia Izrael o swoim wsparciu, wielokrotnie deklarując, że kraj ten „ma prawo do samoobrony”. Amerykanie przekazują Izraelczykom także pomoc wojskową, w tym bomby burzące, których izraelskie wojsko użyło m.in. do zabicia lidera Hezbollahu Hassana Nasrallaha.

– Nie jesteście sami. Jak podkreślałem wcześniej, będziemy nadal wspierać Izrael, gdy wy będziecie bronić swojego narodu – zapewniał Biden w trakcie swojej wizyty w Izraelu w październiku ubiegłego roku.

Z drugiej strony jednak, amerykański prezydent mówi o „minimalizacji szkód” wyrządzanych przez Izrael w trakcie działań bojowych w Libanie i oczekuje zawieszenia broni w Strefie Gazy. Ta kwestia nastręcza wielu problemów administracji Demokraty, a irytacja w Waszyngtonie rośnie z każdą kolejną podróżą sekretarza stanu, Antony’ego Blinkena, na Bliski Wschód.

– Stwierdzenie, że ta administracja prowadziła dyplomację, jest prawdziwe w najbardziej powierzchownym sensie, ponieważ przeprowadzili wiele spotkań. Jednak nigdy nie podjęli rozsądnych działań, aby wpłynąć na zachowanie jednego z głównych aktorów konfliktu – Izraela – powiedział

Harrison J. Mann, były pracownik agencji wywiadu Departamentu Obrony USA (ang. Defense Intelligence Agency).

Mierząc się z Hamasem Benjamin Netanjahu koncentruje się głównie na działaniach militarnych, będąc pod presją bardziej wojowniczo nastawionych przedstawicieli swojego gabinetu.

Część obserwatorów w Waszyngtonie podejrzewa, że to właśnie izraelski przywódca torpeduje próby porozumienia między Izraelem a Hamasem.

Złe osobiste relacje pomiędzy Bidenem a premierem Izraela, Benjaminem Netanjahu, dodatkowo komplikują sytuację. W zapowiedzi mającej się ukazać w połowie października książki znanego amerykańskiego dziennikarza Boba Woodwarda pt. „Wojna” czytamy, że Joe Biden prywatnie ma dość chłodne nastawienie wobec Benjamina Netanjahu i wyrażał się o nim w dosyć ostrych słowach.

„Ten skur…, Bibi Netanjahu, to zły facet. To naprawdę zły, p… facet!” – w taki sposób Joe Biden miał wypowiedzieć się o premierze Izraela wiosną tego roku w towarzystwie swoich doradców. Woodward podaje, że Biden w tamtym momencie miał dojść do wniosku, że Netanjahu nie chodzi o pokonanie Hamasu sensu stricto, a o rozgrywanie swoich własnych, partykularnych interesów w Izraelu poprzez toczącą się od 7 października 2023 wojnę.

Krytycy amerykańskiej polityki wobec Izraela, szczególnie związani z lewym skrzydłem Partii Demokratycznej, wskazują na przestarzałe podejście Bidena do prób rozwiązania obecnego konfliktu w Palestynie.

– Myślę, że Biden utknął w klatce czasu, która sięga daleko wstecz. Nie potrafi dostrzec rzeczy takich jak 57 lat okupacji terytoriów palestyńskich czy masakry w Gazie inaczej niż przez izraelski pryzmat – mówi Rashid Khalidi, emerytowany profesor z Uniwersytetu Columbia w Nowym Jorku.

– Minął rok, a my pokonaliśmy militarną część Hamasu. Zadaliśmy ciężki cios Hezbollahowi, który stracił całe swoje kierownictwo. Nie zatrzymujemy się – powiedział generał Herci Halewi, szef sztabu generalnego armii izraelskiej.

Konflikt między Izraelem a Palestyną wciąż pozostaje jednym z najtrudniejszych do rozwiązania problemów międzynarodowych, a rola Stanów Zjednoczonych w jego mediacji napotyka coraz większe wyzwania.

W obliczu eskalujących napięć oraz nieudanych prób dyplomatycznych, dalszy rozwój sytuacji na Bliskim Wschodzie pozostaje niepewny, a przyszłość relacji między Waszyngtonem a Jerozolimą w dużej mierze zależeć będzie od dobrej woli obu stron. Przyszłość sytuacji na Bliskim Wschodzie pozostaje wciąż zagadką.

Kongresmeni apelują do Bidena o surowsze sankcje na ropę rosyjską

Najnowsze artykuły