Morska blokada marynarki Stanów Zjednoczonych wobec rosyjskiego eksportu ropy do Chin jest możliwa do zrealizowania, ale ryzykowna – pisze Jacek Perzyński, redaktor BiznesAlert.pl.
Napięcia między Stanami Zjednoczonymi a Chinami utrzymują się na wysokim poziomie w związku zagrożeniem inwazją na Tajwan, konkurencją technologiczną, szpiegostwem, czy incydentami na Morzu Południowochińskim. Jednak Waszyngton zamierza opracować system blokady eksportu ropy do Chin, który ma utrzymać działania Pekinu w ryzach.
Jak podaje amerykański The Washington Times, ustawa Izby Reprezentantów o autoryzacji obrony, która obecnie przechodzi przez Kongres, nakazuje planistom Pentagonu zbadanie możliwości wprowadzenia kordonu morskiego otaczającego Państwo Środka w przypadku konfliktu.
Rosja ma z Chinami sieć ropociągów, ale możliwości przesyłowe są niewielkie
Rosja posiada 2 ważne nitki ropociągów z Państwem Środka, jednak ich możliwości przesyłowe są ograniczone. Rurociąg Wschodniosyberyjski Pacyfiku (ESPO) odgrywa ważną rolę w przepływach ropy naftowej między krajami, jednak odnoga ESPO w Chinach może dostarczać jedynie około 35 mln ton rocznie, czyli około 700 tys. baryłek dziennie, które trafiają do rafinerii w północnej części kraju.
Ponadto Państwo Środka ma również lądowe – i pośrednie – połączenia rurociągowe z Rosją za pośrednictwem rurociągu Atasu-Alashankou, który przebiega przez Kazachstan. To połączenie rurociągowe ma przepustowość 20 milionów ton rocznie, czyli około 400 tys. baryłek.
Podczas szczytu Xi-Putin w Pekinie w lutym 2022 roku, przed inwazją na Ukrainę, rosyjska firma naftowa Rosnieft podpisała umowę z państwową CNPC (China National Petroleum Company) na kolejne dostawy 200 tys. baryłek ropy do Chin tym rurociągiem. W przeszłości Kazachstan wysyłał tylko około 20 tys. baryłek dziennie przez Atasu-Alashankou, co sugeruje, że na tej trasie możliwości przesyłowe mogą zostać zwiększone.
Jednak na obecnym poziomie łączna maksymalna przepustowość dwóch rurociągów lądowych łączących Chiny z Rosją wynosi zaledwie 1,1 mln baryłek. Co ważne, Państwo Środka może importować znacznie więcej z Rosji za pomocą tankowcami i już to robi.
Tankowce są głównym środkiem transportu
Według eksperta ds. energii, Erica Downsa, przepływy ropy naftowej z Rosji do Chin kształtowały się na poziomie około 1,6 mln baryłek dziennie, przy czym wolumeny dzieliły się na trasy lądowe i morskie. Równowaga lądowo-morska uległa jednak zmianie po inwazji Moskwy na Ukrainę, gdy eksport rosyjskiej ropy drogą morską, unikany przez rynki zachodnie, trafiał tankowcami do Chin i Indii, podaje The Diplomat.
Sankcje utrudniają przejrzystość danych dotyczących chińskiego importu rosyjskiej ropy drogą morską. Szacunki wskazują jednak, że tygodniowe przepływy przekraczają 1,1 mln baryłek dziennie. – W marcu tego roku Chiny zaimportowały rekordową ilość 43 mln baryłek ropy z Rosji, co stanowiło prawie 1,4 mln baryłek dziennie. Szacuje się, że całkowity import rosyjskiej ropy (lądowy i morski) może teoretycznie osiągnąć nawet 3-3,5 mln baryłek dziennie, choć bardziej realistyczną prognozą jest maksymalnie 2,5 mln baryłek dziennie w 2023 roku. Co ważne, to właśnie tankowce, a nie rurociągi, są wykorzystywane do obsługi większości handlu ropą między Chinami a Rosją – wskazuje Eric Downs.
Wpływ importu rosyjskiej ropy na chińskie bezpieczeństwo energetyczne nie jest tak znaczący, jak niektórzy mogą sądzić. – W 2022 roku Chiny importowały około 10,1 mln baryłek ropy naftowej dziennie, zarówno przez rurociągi, jak i drogą morską. Całkowity eksport rosyjskiej ropy, włączając transport lądowy i morski, stanowił jedynie około 1/6 chińskiego importu w 2022 roku. Choć import rosyjskiej ropy do Chin jest spory, większość dostaw pochodzi z innych źródeł – dodaje ekspert.
Blokada jest fizycznie możliwa
Mimo że, uniemożliwienie dostaw ropy do Państwa Środka byłoby ryzykowne, to taki scenariusz z udziałem marynarki USA jest możliwy do wykonania.
Warto zwrócić uwagę, że trasy tankowców przepływają w przeważającej mierze przez Cieśninę Malakka i kilka innych przejść, które Marynarka Wojenna Stanów Zjednoczonych mogłaby skutecznie uszczelnić. Ponadto, taka blokada znalazłaby się daleko od chińskich okrętów wojennych i baz wojskowych, co utrudniłoby Państwu Środka reakcję, na co wskazuje U.S Naval War College.
Inne ważne trasy dostaw tankowców do Azji przebiegają przez Cieśninę Lombok oraz przez zachodni Pacyfik między Filipinami a Japonią, gdzie mieszczą się amerykańskie bazy, co niewątpliwie byłoby atutem Waszyngtonu.
Będą utrudnienia, ale Chiny sobie poradzą
Analiza U.S Naval War College wskazuje, że w scenariuszu bazowym chińskie zapasy ropy naftowej zaspokoiłyby potrzeby krajowe na około 10 miesięcy. Gdyby chińscy decydenci mogli zmniejszyć popyt na surowiec o 40 procent, importując dodatkowe 100 tys. baryłek dziennie ropy naftowej z Rosji i Kazachstanu oraz zwiększając przepustowość lądowych ropociągów, czas ten zwiększyłby się do 17 miesięcy, co dałoby Pekinowi czas na podjęcie dodatkowych działań.
Oczywiście blokada morska odbiłaby się na spadku aktywności gospodarczej Chin, jednak chińskie władze centralne najprawdopodobniej ograniczyłyby zużycie ropy poprzez większe korzystanie z transportu publicznego lub przyspieszenie elektromobilności.
Ponadto, węgiel najprawdopodobniej wypełnij by braki ropy. Warto zwrócić uwagę, że w Państwie Środka w obawie przed tegoroczną falą upałów już są rozbudowywane elektrownie węglowe oraz farmy wiatrowe i fotowoltaiczne, zatem kraj posiada rezerwowe moce na wypadek ekstremalnych warunków.
Co ważne, kraj i chińskie społeczeństwo posiadają historyczne doświadczenie w przypadku dostosowania państwowej polityki i indywidulanych nawyków wobec trudnych warunków politycznych i gospodarczych, zatem Chiny najprawdopodobniej poradziłyby sobie z morską blokadą.
Morska blokada to ogromne ryzyko
Eksperci U.S Naval War College podkreślają, że wprowadzenie blokady byłoby trudne do egzekwowania z powodu zdolności obronnych Marynarki Wojennej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej (PLAN) i rosyjskiej Floty Pacyfiku. Co ważne, blokada spowodowałaby potencjalnie poważną eskalację konfliktu, gdyby okręty amerykańskie, rosyjskie i chińskie znajdowały się w pobliżu siebie,
Jednak w przypadku kryzysu w Cieśninie Tajwańskiej lub bliskiego scenariusza wojennego, Zachód może rozważyć zakłócenie handlu ropą naftową między Rosją a Chinami poprzez cyberataki, tajne operacje lub inne środki.
Amerykańscy stratedzy wskazują, że w przypadku chińskiej blokady Tajwanu, USA i ich sojusznicy mogliby rozważyć atak na niezaładowane tankowce wracające do Rosji po dostarczeniu ropy do Chin. Taki atak minimalizowałby wpływ na środowisko. Wykorzystanie zdolności obronnych Zachodu, takich jak pociski przeciwokrętowe, zmniejszyłby ryzyko dla amerykańskiej marynarki wojennej.
Podsumowując, dostawy rosyjskiej ropy do Chin coraz częściej odbywają się drogą morską, a trend ten najprawdopodobniej zostanie utrzymany. W przypadku wprowadzenia morskiej blokady Pekin posiada możliwość zwiększenia przepustowości lądowych ropociągów i rozbudowy infrastruktury.
Ponadto, Pekin ma wystarczające możliwości technologiczne, aby perspektywie długoterminowej zmniejszyć potencjalny wpływ blokady na gospodarkę poprzez zmniejszenie krajowego popytu, a także rozwijając sieć kolei i przyspieszając elektromobilność, choć w początkowej fazie utrudnienia dla Państwa Środka byłby ogromne.
Wiele wskazuje na to, że scenariusz wprowadzenia morskiego kordonu na dostawy surowca do Chin jest możliwy, choć jest bardzo ryzykowny i trudny do egzekwowania. Jeżeli Zachód rozważa rzeczywiste sankcje na Pekin, o wiele bardziej niszczycielski wpływ miałoby dalsze utrudnianie dostępu do półprzewodników, zachodniej technologii, czy przyspieszenie decouplingu, który dławi chińską gospodarkę.
Pentagon ma ocenić, czy da się odciąć Chiny od ropy na wypadek ataku na Tajwan