Pomimo ostrzeżeń branży, USA dynamicznie zwiększają eksport LNG — zatwierdzono trzy nowe terminale, a pięć kolejnych czeka na zgodę. Polska może wykorzystać ten trend, posiadając ambicje zostania regionalnym hubem gazowym.
W tym roku rząd federalny zatwierdził projekty CP2 i Commonwealth LNG w Luizjanie oraz Port Arthur Phase 2 w Teksasie, których łączna zdolność eksportowa przekracza 40 milionów ton rocznie.
Do końca 2025 roku Stany Zjednoczone planują udzielić zgody na realizację kolejnych pięciu terminali LNG: Plaquemines Phase 2, Driftwood LNG i Lake Charles LNG w Luizjanie, Rio Grande LNG w Brownsville w Teksasie oraz rozbudowę Cameron LNG w Hackberry w Luizjanie. Łączna pojemność produkcyjna tych inwestycji ma osiągnąć około 100 milionów ton rocznie i ma zwiększyć eksport amerykańskiego gazu do Azji i Ameryki Południowej, jednocześnie wzmacniając współpracę z bliskimi partnerami, takimi jak Japonia i Francja.
Obecnie w Stanach Zjednoczonych działa osiem terminali eksportowych LNG, zlokalizowanych przede wszystkim w Luizjanie i Teksasie.
W 2024 roku USA utrzymało pozycję największego eksportera skroplonego gazu ziemnego na świecie. Według danych amerykańskiej Agencji Informacji Energetycznej (EIA), w poprzednich dwunastu miesiącach kraj ten wyeksportował około 123 miliardów metrów sześciennych LNG, co daje mniejszy wolumen od ośmiu wspomnianych wcześniej projektów.
Europejczycy są sceptyczni
Liderzy branży energetycznej wskazują na ryzyka ekonomiczne wynikające z tak szybkiego tempa rozbudowy infrastruktury.
Wael Sawan, dyrektor generalny brytyjskiej spółki Shell, powiedział, że obecna fala inwestycji gazowych za oceanem „nie jest w pełni uzasadniona ekonomicznie”, uwzględniając wysokie koszty budowy nowych terminali, i dodał, że jest „zaskoczony” liczbą projektów, które uzyskały zgodę na realizację.
Patrick Pouyanné, prezes francuskiego TotalEnergies, wyraził wątpliwości, czy istnieją rynki zdolne wchłonąć tak duże ilości amerykańskiego gazu.
– Zobaczymy, czy uda się pozyskać finansowanie dla wszystkich tych projektów – zaznaczył, dodając, że niektórzy azjatyccy nabywcy podpisali umowy głównie po to, by przypodobać się administracji Trumpa i uzyskać dzięki temu obniżkę ceł.
Amerykański optymizm
Tymczasem amerykańscy producenci liczą na rosnący popyt w Azji oraz wzrost krajowego zużycia gazu, m.in. w związku z rozwojem centrów danych wykorzystujących sztuczną inteligencję.
– W dłuższej perspektywie obserwujemy znaczący wzrost zapotrzebowania na LNG w Chinach, który będzie wspierany przez inne rynki rozwijającej się Azji – wskazał anonimowo przedstawiciel amerykańskiej branży energetycznej.
Komentując te sytuację Will Jordan, dyrektor w firmie EQT, która jest największym amerykańskim producentem gazu, odwołał się do prostych praw ekonomii mówiąc, że „podaż wyprzedza popyt — wprowadzasz towar na rynek, a popyt się pojawia” i zaznaczył, że w długoterminowej perspektywie jego przedsiębiorstwo pozostaje bardzo optymistyczne.
Polska szansa?
Polska dąży do przekształcenia się w regionalny hub gazowy, co pozwoliłoby nie tylko w pełni zaspokoić krajowe zapotrzebowanie, ale także umożliwić przesył surowca do innych państw Europy Środkowej. W tym kontekście Warszawa mogłaby znacząco skorzystać na rosnącym eksporcie LNG ze Stanów Zjednoczonych.
– Miałem wczoraj spotkanie z Chrisem Wrightem, sekretarzem do spraw energii USA. To była Bardzo dobra rozmowa. Chcemy się jak najszybciej pozbyć rosyjskiego gazu, zastąpić go amerykańskim. To się – mam nadzieję – uda. Będziemy o tym wkrótce komunikować – powiedział pod koniec września wiceminister energii Wojciech Wrochna.
W tym celu do 2028 roku planowane jest otwarcie nowego terminala LNG w Gdańsku, który ma umożliwić dalszy rozwój polskiej infrastruktury importowej.
Tomasz Winiarski








