W Polsce trwa dyskusja na temat liberalizacji rynku gazu i wpływu na nią ustawy o zapasach. Rząd i PGNiG twierdzą, że jest niezbędna ze względu na bezpieczeństwo oraz konieczność wyrównania zasad gry. Krytycy ostrzegają, że nie pozwoli ona prywatnym dostawcom rozwinąć działalności przez dodatkowe obciążenia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Spór o liberalizację
Znowelizowana ustawa o zapasach zakłada, że każdy podmiot handlujący gazem zza granicy w Polsce musi zabezpieczyć dostawy odpowiednimi zapasami lub opłacić usługę biletową. Chodzi o zlecenie innej firmie zgromadzenia zapasów. Krytycy ustawy twierdzą, że obowiązek nie powinien być bezwzględny, bo nie każdy podmiot na rynku musi mieć zapasy. Innego zdania jest polski ustawodawca, który przyjął sporną regulację.
Francuski precedens
Wyrok w podobnej sprawie może wpłynąć na dyskusję na ten temat. Europejski Trybunał Sprawiedliwości ogłosił wyrok w sprawie obowiązku gromadzenia zapasów gazu ziemnego dla odbiorców chronionych w sporze spółek ENI. Eni Gas & Power France i związku branżowego Uprigas przeciwko Francji z udziałem państwowego Totalu.
Francuzi, podobnie jak Polacy, wprowadzili obowiązek gromadzenia zapasów spadający na wszystkich uczestników rynku. Obniża to rentowność ich działalności, ale zwiększa bezpieczeństwo dostaw w razie kryzysu. To rozwiązanie legislacyjne, które w Polce przyjęło postać ustawy o magazynach gazu, było krytykowane przez prywatnych dostawców gazu w obu krajach.
We Francji magazynowanie gazu ziemnego podlega przepisom artykułów od L. 421–1 do L. 421–16 code de l’énergie (kodeksu energetycznego). Przepisy te regulują dostęp do podziemnych magazynów gazu w ramach spoczywających na dostawcach obowiązków użyteczności publicznej w celu zapewnienia ciągłości dostaw gazu ziemnego nawet w przypadku sytuacji ekstremalnych.
Trybunał stwierdził, że Artykuł 8 ust. 2 rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) nr 994/2010 z dnia 20 października 2010 r. w sprawie środków zapewniających bezpieczeństwo dostaw gazu ziemnego i uchylenia dyrektywy Rady 2004/67/WE (rozporządzenie SOS – przyp. red.) należy interpretować w ten sposób, że nie stoi on na przeszkodzie obowiązywaniu przepisów krajowych takich jak przepisy rozpatrywane w postępowaniu głównym, które nakładają na dostawców gazu ziemnego obowiązek magazynowania gazu, zakres stosowania, którego to obowiązku obejmuje odbiorców niezaliczających się do odbiorców chronionych wyszczególnionych w art. 2 akapit drugi pkt 1 tego rozporządzenia, pod warunkiem, że są spełnione przesłanki przewidziane w pierwszym z tych przepisów, co powinien ustalić sąd odsyłający.
Jednak ETS podkreśla, że Artykuł 8 ust. 5 rozporządzenia nr994/2010 należy interpretować w ten sposób, iż stoi on na przeszkodzie obowiązywaniu przepisów krajowych nakładających na dostawców gazu ziemnego obowiązek utrzymywania zapasów magazynowych w celu zapewnienia bezpieczeństwa dostaw na wypadek sytuacji kryzysowej, z użyciem w sposób konieczny wyłącznie infrastruktury znajdującej się na terytorium krajowym. W niniejszej sprawie do sądu odsyłającego należy jednakże zbadanie, czy przewidziana w przepisach krajowych możliwość uwzględnienia przez właściwy organ innych „instrumentów modulacji” dostępnych zainteresowanym dostawcom zapewnia tym dostawcom rzeczywistą możliwość spełnienia spoczywających na nich obowiązków na szczeblu regionalnym lub unijnym.
Wnioski dla Polski
Wyrok Trybunału w sporze firm z Francją może być ciekawym argumentem w polskiej dyskusji o ustawie o zapasach gazu. Według PGNiG, które jak francuski Total w swoim kraju, jest dominującym podmiotem na rynku w Polsce. Przekonuje, że ustawa „wyrównuje zasady gry”, jak mówi portalowi BiznesAlert.pl prezes firmy Piotr Woźniak. Krytykują ją prywatni dostawcy, jak Hermes Energy Group, którego prezes Piotr Kasprzak przekonuje nasz portal, że ustawa nie pozwoli mu kontynuować działalności „na normalnych zasadach”.