Aktualności

W Moskwie już wiedzą. Ziemniaki rządzą światem (felieton)

Kartofle potrafią zatrząść narodami i polityką. W Rosji już to wiedzą. W Polsce też się już o tym przekonano. Nz. zbiory w Nowosybirsku w Rosji / Fot: East News / AFP

Nie doceniamy roli produktów podstawowych. Pyry, kartofle, bulwy. Miały wpływ na likwidację głodu w dużej części świata, wybory w Polsce, a teraz ich brak uderza w Rosję chyba mocniej niż ukraińskie drony.

Kiedyś było prościej. Wczesny Homo sapiens — co upolował, to zjadł. Nawet jeśli samodzielnie przeprowadził proces patroszenia czy obróbki termicznej, nie tracił z oczu korelacji między posiłkiem a tym, co wcześniej biegało po lesie czy sawannie, zanim dostało kamieniem w łeb.

O tym, że ten łańcuch skojarzeń dziś szwankuje, przekonała mnie afera prosiaczkowa, która wybuchła kilka lat temu w sieci Makro. Przed świętami wystawiono tam świniątka zawinięte w folię. Choć sprawa dotyczyła hurtowni typu cash and carry, a nie zwykłego supermarketu, wybuchła potworna awantura. Oto nasze kochane skarby i coraz bardziej wrażliwi dorośli przedstawiciele jednej ze 176 płci nagle uświadomią sobie, że szyneczka, którą kładą na talerzu, kiedyś była słodkim, chrumkającym stworzonkiem biegającym po chlewni.

Sądzę, że niezrozumienie tych “procesów konwersji” to szerszy problem. Cały świat zaczęto zachęcać do rezygnacji z jakichkolwiek innych źródeł energii poza odnawialnymi. Skusiła się głównie Zachodnia Europa, choć i tam gdzieniegdzie kiełkowała świadomość, że sprawa jest co najmniej trudna do przeprowadzenia. A równocześnie co robiono? Przestawiano na prąd całą motoryzację, gospodarstwa domowe, a czasem i przemysł. Gdzie tu sens? Nie ma. Bo przestano już kojarzyć skomplikowany postprodukt, jakim jest samochód czy ciepło w grzejniku, z jego źródłem pierwotnym — węglem, który trzeba spalić, albo uranem, którego jądro atomowe trzeba rozbić.

Podobnie dziś, gdy na zmianę straszymy się i zachwycamy generatywną sztuczną inteligencją, zapominamy, że nawet ona, choćby nie wiem jak dudniła, stukała, łomotała i pędziła nie rozwiąże podstawowego problemu: zasobów i surowców. Nie dość tego, niejaki profesor Markowski z SWPS uważa, że rolnicy i hutnicy powinni być mu wdzięczni, bo swoją wytężoną pracą, czyli chodzeniem po mediach, dźwiga ich na barkach. A spora część pracowników korporacji, zajmujących się marketingiem, kulturą organizacyjną, wellbeingiem czy employer brandingiem, szczerze wierzy, że to oni utrzymują wieś.

Być może podobnie myśleli niektórzy mieszkańcy Rosji, którzy — jak donosi The Moscow Times — właśnie żegnają się z ziemniakami i popularnymi w Rosji frytkami “jak z McDonald’sa”. Zamiast tego, jak dawni Rosjanie, wrócą do rzepy, gorszych zbóż, a jak i tego zabraknie, również jak dawni Rosjanie, zaczną głodować.

Oni już wiedzą, że niezależnie od tego, co mówią media, ziemniak jest ważniejszy od AI. Tak jak hutnik jest ważniejszy od profesora Markowskiego. Ale wszystko z umiarem, bo nadmiar ziemniaka też potrafi zaszkodzić.

Prawda, pani Kingo?


Powiązane artykuły

Prezydent USA Donald Trump przemawia podczas wydarzenia w Centrum Sztuk Widowiskowych im. Johna F. Kennedy'ego w Waszyngtonie, D.C., USA. PAP/EPA

USA nie przewidują rychłego końca wojny po szczycie Trump-Putin

Sekretarz stanu USA Marco Rubio nie spodziewa się rychłego zakończenia inwazji Rosji na Ukrainę. – Kompleksowe rozwiązanie konfliktu rosyjsko-ukraińskiego zajmie...

Misja Łuna-27 odłożona. Rosja przegrywa wyścig o Srebrny Glob

Start rosyjskiej misji Łuna-27, mającej zbadać oba bieguny Księżyca, został przesunięty na 2029 rok. To kolejne opóźnienie w programie księżycowym...
Prezydent RP Karol Nawrocki, wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz i mianowany na stopień generała brygady, szef Pionu Operacyjnego ds. NATO pułkownik Mieczysław Malec, foto: PAP/Leszek Szymański

Ośmiu nowych generałów w Wojsku Polskim

W przeddzień Święta Wojska Polskiego prezydent Karol Nawrocki wręczył w Belwederze akty mianowania na stopnie generalskie ośmiu oficerom Wojska Polskiego....

Udostępnij:

Facebook X X X