(AP/Gas & Oil/Teresa Wójcik)
Według dzisiejszej informacji agencji AP, w Stanach Zjednoczonych zaczyna być problem z magazynowa przestrzenią na przechowywanie rezerw ropy. Ta, jak ją nazwano „supernadpodaż”, może w najbliższych miesiącach spowodować presję na dalsze obniżenie cen na ropę i benzynę.
W ciągu ostatnich siedmiu tygodni w USA produkowano średnio o 1 mln baryłek dziennie ponad rynkowe zapotrzebowanie. W rezultacie obecne rezerwy ropy w Stanach Zjednoczonych osiągnęły najwyższy poziom od 80 lat – stwierdzają analitycy rynku. Jeśli utrzyma się taka nadpodaż surowca – magazyny w połowie kwietnia b.r. zbliżą się do swojego operacyjnego limitu. Eksperci CityBank przestrzegają, że w tej sytuacji cena ropy może spaść z obecnych 50 dol. nawet do 20 dol. za baryłkę dla ropy WTI. Presja obejmie także ropę Brent.
Znacznie na amerykańskim rynku detalicznym spadła cena benzyny – do 64 centów za litr, czyli o 27 centów taniej niż w marcu 2014 r. i o 10 centów taniej niż w lutym.
Tymczasem wczoraj cena ropy WTI na nowojorskiej giełdzie w kontraktach terminowych na kwiecień wzrosła o 0,93 dol. (1,88 proc.) do poziomu 50,52 dol. za baryłkę. Inwestorów zaniepokoiła informacja o zdobyciu przez ekstremistów dwóch pól naftowych w Libii, a także spór między Stanami Zjednoczonymi a Izraelem dotyczący rozwiązania problemu irańskiego programu jądrowego.
„Ceny wzrosły, głównie ze względu na fakt, że w sferze geopolityki jest coraz więcej powodów do zaniepokojenia oceniają analitycy rynku w USA. Sytuacja w Libii nadal się pogarsza, a prezydent Obama najwyraźniej nie zgadza się z rządem Izraela w kwestii rozwiązania konfliktu nuklearnego z Iranem. Na giełdzie w Londynie zdrożała również ropa Brent w kontraktach futures na kwiecień. Za baryłkę płacono o 1,51 dol. więcej, czyli po 61,05 dol.
Jak zauważył Bob Yeager, szef firmy Futures Trading Company Mizuho Securities cena ropy Brent rośnie szybciej niż WTI ze względu na czynniki geopolityczne. W Libii doszło do nowych ataków ekstremistów, a rozmowy z Iranem nadal się przeciągają, co jest znacznie większym zagrożeniem dla rynków w Europie i na Wschodzie niż dla USA – powiedział ekspert.