Gazeta nawiązała do poniedziałkowych słów Szijjarto po spotkaniu z szefem azerbejdżańskiej dyplomacji Elmarem Mammadiarowem, że z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Węgier najszybciej można by zdywersyfikować dostawy gazy na Węgry poprzez połączenie z południowym korytarzem gazowym, którym znaczna część surowca będzie docierać z Azerbejdżanu.
Szijjarto przypomniał, że w przyszłym roku powstanie gazociąg transanatolijski TANAP, którym ma płynąć początkowo 16 mld, a później 26 mld m sześc. gazu rocznie. „Tę ilość gazu należy w przyszłości wziąć pod uwagę z punktu widzenia zaopatrzenia Węgier, a do tego jest potrzebne połączenie, które powiąże naszą ojczyznę z tym korytarzem” – oznajmił Szijjarto.
Dodał, że kilka tygodni temu podpisano porozumienie z Gazpromem, na mocy którego Bułgaria, Serbia i Czarnogóra zmodernizują swe wewnętrzne sieci gazociągowe i powstaną połączenia o dużej przepustowości, aby Węgry mogły mieć dostęp do gazu płynącego z Azerbejdżanu.
Były sekretarz stanu ds. energetyki w rządzie Orbana Attila Holoda powiedział jednak dziennikowi, że „gdyby deklaracje szefa węgierskiej dyplomacji się urzeczywistniały, na Węgrzech biegłoby już co najmniej sześć nowych międzynarodowych gazociągów”.
Holoda wyraził przekonanie, że jest wykluczone, by Gazprom kiedykolwiek pomógł Węgrom lub jakiemukolwiek innemu krajowi w doprowadzeniu do Europy azerskiego gazu.
Holoda przypomina przy tym, że Szijjarto zapowiadał wcześniej budowę węgiersko-azerbejdżańskiego gazociągu AGRI z interkonektorami w Gruzji i Rumunii, ale inicjatywa ta „poniosła kompletne fiasko”, gdyż gaz płynący tą trasą byłby nieopłacalnie drogi.
Zgodnie z porozumieniem dotyczącym tej inwestycji, podpisanym w Baku przez przedstawicieli rządu Orbana z 2010 r., azerski gaz miałby płynąć istniejącymi rurociągami w Azerbejdżanie i Gruzji do wybrzeża Morza Czarnego, gdzie byłby skraplany i przewożony statkami do rumuńskiego portu w Konstancy, a następnie docierałby znów gazociągami do odbiorców unijnych, w tym Węgier.
„Magyar Nemzet” zwraca też uwagę, że Chorwacja do tej pory nie zbudowała obiecanego terminalu LNG. Ani ona, ani Rumunia nie zapewniły też Węgrom możliwości dopływu gazu rewersem, choć obiecały to kilka lat temu.
Węgry i Chorwacja podpisały w czerwcu porozumienie intencyjne w sprawie umożliwienia obustronnego transportu gazu. Chorwacja zobowiązała się w nim do wykonania niezbędnych inwestycji do początku 2019 r. „Ale nie wiadomo, na ile poważnie można brać chorwacka obietnicę” – pisze gazeta.