– Nie ma odwrotu od odnawialnych źródeł energii. Po odejściu od węgla w Europie przyjdzie czas na gaz – powiedział członek zarządu ds. operacyjnych w PKN Orlen Józef Węgrecki na Kongresie Polska Chemia.
Nie ma odwrotu od OZE
Węgrecki powiedział, że OZE są konieczne. – Cena energii z wiatraków na lądzie i morzu spada. Dekarbonizacja nastąpi samoistnie. Tanie OZE będzie wypierać surowiec konwencjonalny. Polska jednak długo będzie bazować na węglu, trzeba jednak ograniczyć jego emisyjność. Trwają prace naukowe i badawcze dotyczące produkcji syngazu. Zajmą one jednak wiele lat – ocenił.
Dodał, że należy myśleć o magazynach energii jako zabezpieczeniu systemu. – Energię z wiatru trzeba w jakiś sposób magazynować. Należy myśleć o magazynach w ujęciu rozproszonym. Co do wodoru, skłaniamy się w stronę elektrolizy – powiedział. Podkreślił, że gaz jest też emisyjny, i po odejściu od węgla przyjdzie czas i na gaz. – Należy więc rozwijać OZE z magazynami energii opartymi na wodzie, gdzie sprawność elektrowni wodnych wynosi ponad 70 procent – powiedział.
Węgrecki dodał, że około 15 procent zapotrzebowania na gaz można uzyskać z biogazu. – To także ciekawy kierunek, który mógłby doprowadzić nas tzw. biowodoru – powiedział.
Odnosząc się do tematu elektromobilności powiedział, że w Polsce samochód elektryczny napędzany byłby w 80 procentach przez węgiel, który jest podstawą generacji energii.
Trzy filary Orlenu. Wodór szybciej niż elektromobilność?
Węgrecki podkreślił, że PKN Orlen stoi na trzech filarach: produkcji paliw, energii elektrycznej i petrochemii.
Dodał on, że Orlen jest czwartą co do wielkości firmą w Polsce, jeśli chodzi o produkcję energii elektrycznej. Spółka ma ok. 1400 MW mocy zainstalowanych oraz koncesje na morską farmę wiatrową na 1200 MW.
Ponadto budowane są ładowarki do pojazdów elektrycznych. – To kierunek po stronie elektroenergetyki, w którym będziemy podążać. Odchodzenie od ropy nie zaszkodzi Orlenowi. Poza ropą i elektroenergetyką, trzecią nogą jest petrochemia. Widzimy także możliwość stworzenia stacji ładowania wodoru. Mamy takie dwie stacje w Niemczech. Testujemy to rozwiązanie także w Czechach. Przyjdzie też czas na Polskę – powiedział.
– Musimy stawiać na stacje ładowania, ale nie widzę szybkiego wzrostu udziału w elektromobilności. Gwałtowny udział samochodów elektrycznych będzie miał efekt odwrotny od zamierzonego, bo potrzeba będzie dużo więcej energii do ich wyprodukowania, niż to, co zaoszczędzimy – ocenił Węgrecki. Jego zdaniem przyszłością będzie wodór, którego cena tankowania będzie coraz bardziej zbliżać się w stronę paliw konwencjonalnych.