Kryzys w Wenezueli odbija się na wydobyciu ropy naftowej. USA grożą embargiem na dostawy czarnego surowca z tego kraju. Tymczasem jego problemy mogą załamać porozumienie mające utrzymać wyższe ceny baryłki – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.
Wenezuela zagraża porozumieniu naftowemu
Wydobycie ropy naftowej w Wenezueli spadło szybkim tempie z 2,18 mln baryłek dziennie w 2017 roku do 1,43 mln baryłek obecnie. To spadek o prawie 700 tysięcy baryłek. Ten spadek może zagrozić wysiłkom kartelu naftowego OPEC i producentów spoza organizacji, jak Rosja, którzy próbowali ręcznie windować cenę ropy.
Porozumienie naftowe, które ma obowiązywać do końca roku zakłada, że jego udziałowcy w sposób skoordynowany utrzymają redukcję wydobycia ropy naftowej o 1,8 mln baryłek dziennie. Problemy Wenezueli mogą załamać układ. Według Barclays, wenezuelskie wydobycie może spaść o kolejne 700-800 tysięcy baryłek.
To skutek załamania gospodarczego, które wynika z faktu, że bez stałego przypływu petrodolarów wenezuelski raj gospodarczy przestaje być impregnowany na problemy strukturalne: korupcję, nieefektywność, brak konkurencji. Eksport surowców odpowiada za 95 procent zysków z eksportu wenezuelskiego. Tymczasem granica opłacalności wydobycia – ze względu na brak modernizacji i reform – przekracza 110-120 dolarów. Przy cenie w okolicach 70 dolarów, z braku pieniędzy Caracas stoi przed widmem kryzysu humanitarnego.
Nie pomaga wsparcie z Chin i Rosji. W przypadku tego pierwszego kraju nie jest ono bezwarunkowe, bo ma mniej polityczny charakter, niż działania reżimu Władimira Putina. Wygląda zaś na to, że Rosnieft będzie żyrował bratni system w Caracas bez względu na koszty.
Embargo na ropę z Wenezueli?
Z tego powodu Amerykanie krytykujący politykę reżimu Nicolasa Maduro sygnalizują wahanie odnośnie możliwości wprowadzenia nowych sankcji wobec tego kraju. Sekretarz stanu Rex Tillerson przyznał, że mogą przynieść skutki odwrotne od oczekiwanych i wzmóc poparcie społeczeństwa dla krytykowanego Maduro.
Tillerson obleciał Amerykę Południową i groził embargo na dostawy ropy z Wenezueli, która w dużej ilości trafia między innymi do USA. Na razie próbuje przekonać Meksyk i Kanadę do skoordynowanych działań, które osłabią negatywny wpływ sankcji dla regionu.
Ze względu na problemy Wenezueli, a także wzrost wydobycia ropy naftowej w USA, cena ropy naftowej spada z wyżu notowanego w styczniu, kiedy kosztowała nawet 70 dolarów. Obecnie kosztuje 64 dolary za baryłkę Brent i 60 za WTI. Dodatkowe czynniki to zapowiedź rozwoju wydobycia w Iranie o co najmniej 700 tysięcy baryłek, który jest udziałowcem porozumienia naftowego wyłączonym z cięć. Analitycy spierają się czy jest to zwyczajna korekta, czy powrót trendu spadkowego. Warto pamiętać, że reakcja na porozumienie naftowe ma w istotnej mierze charakter emocjonalny, bo w rzeczywistości wydobycie wśród udziałowców zostało zamrożone na rekordowym poziomie. Pisaliśmy o tym w maju 2017 roku.
Jakóbik: Porozumienie naftowe będzie trwać. Droga ropa nie wróci