Wielka Brytania jest obecnie światowym liderem w dziedzinie produkcji morskiej energii wiatrowej. Jednym z elementów sukcesu jest funkcjonująca w Hull na północy Anglii najnowocześniejsza fabryka Siemensa, produkująca łopaty do turbin wiatrowych. Czy po wyjściu z UE Londyn utrzyma pozycję jednego z głównych graczy na rynku OZE?
Spadek kosztów morskich farm wiatrowych
Brytyjskiemu sektorowi morskiej energetyki wiatrowej w 2017 roku udało się znacząco obniżyć koszty produkcji mocy, dzięki czemu tego typu produkcja jest tańsza niż energia jądrowa. Analitycy przewidują również zwiększenie obecnej całkowitej mocy przybrzeżnej energii wiatrowej z 6 gigawatów (GW) do 30 GW w 2030 roku. Sam rząd Wielkiej Brytanii zobowiązał się do wygenerowania co najmniej jednego dodatkowego gigawata morskiej energii wiatrowej rocznie przez następne 12 lat.
Siemens korzysta na zmianach w brytyjskiej energetyce
Fabryka firmy Siemens, której koszt powstania oszacowano na kwotę 160 milionów funtów (223 miliony USD / 182 miliony euro) została wybudowana w Hull, mieście, które jeszcze w latach 70. było jednym z trzech największych brytyjskich portów. Wówczas przeładowywano w nim węgiel, a obfitość ryb w Morzu Północnym zapewniała dostatnie życie wszystkim mieszkańcom miasta. Ale automatyzacja, kurczący się przemysł węglowy i tak zwane „wojny dorszowe”, które doprowadziły do utraty przez Wielką Brytanię dostępu do bogatych stref połowowych, spowodowały, że Hull i jego okolice zaczęły podupadać. W 2003 roku w ogólnokrajowym sondażu właśnie to miasto zostało uznane za najgorsze miejsce do życia w całej Wielkiej Brytanii.
Sytuacja zmieniła się dopiero w 2016 roku, kiedy niemiecki Siemens otworzył swoją fabrykę, dając zatrudnienie 1000 osób. Obecnie powstają w niej wykonane z włókna szklanego łopaty do turbin wiatrowych. Wcześniej wiele komponentów do ich budowy było importowanych. Obecnie zakład produkuje 351 ostrzy, które zostaną wysłane do dwóch innych dużych projektów wiatrowych – Hornsea 1 i 2 – powstających wzdłuż wybrzeża Yorkshire.
Prawie 70 procent wyborców w Hull, podobnie jak większość mieszkańców hrabstwa Yorkshire, głosowało za opuszczeniem UE. Ponieważ fabryka łopat jest wspierana niemieckimi pieniędzmi od Siemensa, a morskie farmy wiatrowe Hornsea buduje duńska firma Orsted, powstaje pytanie, co będzie się działo z tymi inwestycjami po Brexicie.
Brexit a zagraniczne inwestycje w OZE
Ogromny niepokój budzi sytuacja sektora energetyki wiatrowej po opuszczeniu UE przez Wielką Brytanię, a co za tym idzie jednolitego rynku i unii celnej. – Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że Wielka Brytania będzie poza jednolitym rynkiem. Z pewnym niepokojem przyglądamy się potencjalnym taryfom, jakie mogą być zastosowane w handlu towarami między Wielką Brytanią i 27 członkami UE – mówi Giles Dickson, dyrektor wykonawczy organizacji branżowej Wind Europe. – Obecnie handel między Wielką Brytanią, a unijną 27. jest wolny i my wolelibyśmy to utrzymać. To logiczne- dodaje Dickson.
Również ekolodzy niepokoją się sytuacją branży energetyki odnawialnej po Brexicie. Podkreślają niepewność, czy Wielka Brytania będzie nadal mogła swobodnie działać na ponadnarodowym rynku energetycznym i w instytucjach UE. – Brexit stawia własne, specyficzne wyzwania, a ważne pytania, jak dostęp Wielkiej Brytanii do Europejskiego Banku Inwestycyjnego i wewnętrznego rynku energii pozostają bez odpowiedzi – powiedział Alasdair Cameron, działacz na rzecz energii odnawialnej z Friends of the Earth. – Ale w dłuższej perspektywie siły napędzające przejście na odnawialne źródła energii wydają się nie do odparcia – dodał Cameron.
Obserwatorzy branży, tacy jak Giles Dickson, twierdzą, że pozytywne reakcje polityków, jak choćby zobowiązanie rządu do tworzenia nowych farm wiatrowych do 2030 roku, zachęcą europejski sektor offshore do dalszego rozwoju. Ten sektor będzie dla Wielkiej Brytanii kartą przetargową w trakcie potencjalnie żmudnych rozmów handlowych z UE. Wszystkie konkretne ustalenia dotyczące Brexitu, które będą mieć ogromny wpływ na przepływ towarów i usług, na biznes i na życie zwykłych ludzi, wciąż pozostają w sferze spekulacji.
Siemens, podobnie jak wiele innych firm z kontynentalnej Europy, działających na Wyspach Brytyjskich, będzie musiał nawigować po nieznanych wodach, podczas gdy Wielka Brytania i UE negocjują umowę rozwodową. Brytyjski oddział niemieckiego koncernu ma tylko nadzieję, że po rozstaniu nadal będzie mógł swobodnie handlować z sąsiednimi krajami.
Deutsche Welle/ Roma Bojanowicz