(Prime/Piotr Stępiński/Wojciech Jakóbik)
Niemiecka spółka Wintershall, udziałowiec Nord Stream, nie zamierza uczestniczyć w budowie gazociągu Turkish Stream, powiedział agencji RIA Novosti prezes zarządu spółki Mario Meren. – Nie planujemy uczestniczyć w Turkish Stream – stwierdził Meren.
Biegnący po dnie Morza Czarnego gazociąg ma liczyć 1100 km i będzie składał się z czterech nitek, które swój koniec mają znaleźć na granicy turecko-greckiej gdzie dostarczone będzie 47 mld m3 gazu. Rosjanie oczekują, że powstanie tam hub gazowy a państwa Unii Europejskiej zapewnią we własnym zakresie możliwości transportu gazu i jego przyjęcia na swoje terytoria.
Z kolei Grecja oczekuje, że w przypadku realizacji wspomnianego projektu otrzyma od Rosji gaz po niższych niż obecnie cenach oraz zyski z tytułu tranzytu błękitnego paliwa.
Należy pamiętać, że w sprawie Turkish Stream obydwie strony nie mają podpisanych jeszcze żadnych obowiązujących porozumień. Gazprom i turecki koncern naftowy Botas podpisały jedynie 1 grudnia 2014 r. memorandum o budowie gazociągu z potencjalną przepustowością 63 mld m3 rocznie z Rosji do Turcji. Meren już wcześniej był sceptyczny wobec planów utworzenia na granicy z Turcją hubu gazowego dla dalszej dystrybucji rosyjskiego gazu do Europy. Jego zdaniem Europa na chwile obecną nie posiada konsorcjów gotowych inwestować w ten projekt.
Sam Wintershall należy jednak do konsorcjum Nord Stream AG, które zbudowało północną magistralę po dnie Morza Bałtyckiego z Rosji do Niemiec. Gazprom zaproponował podwojenie jej przepustowości za pomocą dwóch nowych nitek, których budową miałoby się zająć nowe konsorcjum, w którego składzie założycielskim na razie brakuje Wintershalla. Możliwe jednak, że firma przyłączy się do tej grupy.