icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik: Dialog naftowy Arabia Saudyjska-USA

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Prezydent USA Barack Obama i saudyjski król Salman wczoraj odbyli spotkanie w Rijadzie. Jednym z najważniejszych tematów rozmowy była stabilność światowego rynku ropy, ale nie ceny surowca.  

Prezydent Obama skrócił swój pobyt w Indiach, aby złożyć krótką wizytę w Arabii Saudyjskiej, pożegnać zmarłego króla Abdullaha i złożyć gratulacje jego następcy, przyrodniemu bratu Salmanowi, który jest obecnym panującym. Bardzo uroczysty przebieg tej krótkiej wizyty stanowi dowód, jakie znaczenie obie strony przywiązują do swojego sojuszu, pomimo wszystkich – niemałych – różnic i nieporozumień. Sojusz ten znacznie wykracza poza doraźne interesy naftowe i regionalne bezpieczeństwo w regionie Bliskiego Wschodu.

Obama powiedział po zakończeniu wizyty: „Wierzymy, że polityka Arabii Saudyjskiej pozostanie podobna do tej, jaką prowadził król Abdullah. Ja będę się starać o tak bliskie relacje z królem Salmanem, jakie mieliśmy z jego poprzednikiem”. Michelle i Baracka Obamę w Rijadzie przyjęto z najwyższymi honorami, na lotniku powitał ich król Salman w otoczeniu najwyższych przedstawicieli rodziny panującej oraz ministrów. Zwraca uwagę fakt, że wśród nich był minister ds. ropy al-Naimi oraz prezes Saudi Aramco. Również Obamie towarzyszyła liczna grupa amerykańskich polityków i to nie tylko demokratów, ale też republikanów, wśród nich senator McCain oraz byli sekretarze stanu USA, Condoleezze Rice oraz James Baker.

W czasie powrotnego lotu, zastępca doradcy bezpieczeństwa narodowego Prezydenta, Ben Rhodes, powiedział dziennikarzom, że Obama omawiał z nowym króla Arabii Saudyjskiej problemy walki z Państwem Islamskim, niebezpieczną sytuację w Jemenie oraz długotrwały spór z Iranem o ambicje nuklearne Teheranu. Obaj przywódcy rozmawiali też o stabilizacji światowego rynku ropy, nie poruszali jednak sprawy obecnych cen surowca. Arabia Saudyjska będzie kontynuować swoją rolę na globalnym rynku energii i nikt nie powinien oczekiwać tu zmian. Było jednak widoczne po stronie saudyjskiej – powiedział jeden z przedstawiciel Białego Domu (rzecznik Josh Earnes. nie podał nazwiska), – że przyjęła do wiadomości coraz pełniejszą energetyczną samowystarczalność Stanów Zjednoczonych i niezależność USA od saudyjskich dostaw ropy. Obie strony uznały, że Saudyjczycy starają się utrzymać poziom produkcji ropy pomimo spadku globalnych cen, zaś Amerykanie będą kontynuować eksploatację łupków dla stymulowania gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego. Obama podkreślił znaczenie strategii presji cenowej na Rosję i Iran, jako producentów ropy.

W czasie wizyty w kuluarowych rozmowach przedstawiciele Rijadu nieoficjalnie starali się przekonać Amerykanów, że cena 50 dol. za baryłkę nie jest jeszcze powodem do interwencji na rynku i ograniczenia produkcji. Saudyjski minister ds. ropy al-Naimi uważa, że Arabia nie powinna tego robić, podkreśla, że jego kraj nie będzie „samotnie dążyć do zrównoważenia światowego rynku”. Jednakże koncern Saudi Aramco zaczyna się niecierpliwić z powodu spadających cen ropy. Szef koncernu Kalid al-Falih stwierdził w kuluarowych rozmowach z politykami USA, że obecne za niskie notowania ropy szkodzą wszystkim i w dłuższej perspektywie uderzą też w rynki i w konsumentów.

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Prezydent USA Barack Obama i saudyjski król Salman wczoraj odbyli spotkanie w Rijadzie. Jednym z najważniejszych tematów rozmowy była stabilność światowego rynku ropy, ale nie ceny surowca.  

Prezydent Obama skrócił swój pobyt w Indiach, aby złożyć krótką wizytę w Arabii Saudyjskiej, pożegnać zmarłego króla Abdullaha i złożyć gratulacje jego następcy, przyrodniemu bratu Salmanowi, który jest obecnym panującym. Bardzo uroczysty przebieg tej krótkiej wizyty stanowi dowód, jakie znaczenie obie strony przywiązują do swojego sojuszu, pomimo wszystkich – niemałych – różnic i nieporozumień. Sojusz ten znacznie wykracza poza doraźne interesy naftowe i regionalne bezpieczeństwo w regionie Bliskiego Wschodu.

Obama powiedział po zakończeniu wizyty: „Wierzymy, że polityka Arabii Saudyjskiej pozostanie podobna do tej, jaką prowadził król Abdullah. Ja będę się starać o tak bliskie relacje z królem Salmanem, jakie mieliśmy z jego poprzednikiem”. Michelle i Baracka Obamę w Rijadzie przyjęto z najwyższymi honorami, na lotniku powitał ich król Salman w otoczeniu najwyższych przedstawicieli rodziny panującej oraz ministrów. Zwraca uwagę fakt, że wśród nich był minister ds. ropy al-Naimi oraz prezes Saudi Aramco. Również Obamie towarzyszyła liczna grupa amerykańskich polityków i to nie tylko demokratów, ale też republikanów, wśród nich senator McCain oraz byli sekretarze stanu USA, Condoleezze Rice oraz James Baker.

W czasie powrotnego lotu, zastępca doradcy bezpieczeństwa narodowego Prezydenta, Ben Rhodes, powiedział dziennikarzom, że Obama omawiał z nowym króla Arabii Saudyjskiej problemy walki z Państwem Islamskim, niebezpieczną sytuację w Jemenie oraz długotrwały spór z Iranem o ambicje nuklearne Teheranu. Obaj przywódcy rozmawiali też o stabilizacji światowego rynku ropy, nie poruszali jednak sprawy obecnych cen surowca. Arabia Saudyjska będzie kontynuować swoją rolę na globalnym rynku energii i nikt nie powinien oczekiwać tu zmian. Było jednak widoczne po stronie saudyjskiej – powiedział jeden z przedstawiciel Białego Domu (rzecznik Josh Earnes. nie podał nazwiska), – że przyjęła do wiadomości coraz pełniejszą energetyczną samowystarczalność Stanów Zjednoczonych i niezależność USA od saudyjskich dostaw ropy. Obie strony uznały, że Saudyjczycy starają się utrzymać poziom produkcji ropy pomimo spadku globalnych cen, zaś Amerykanie będą kontynuować eksploatację łupków dla stymulowania gospodarki i bezpieczeństwa energetycznego. Obama podkreślił znaczenie strategii presji cenowej na Rosję i Iran, jako producentów ropy.

W czasie wizyty w kuluarowych rozmowach przedstawiciele Rijadu nieoficjalnie starali się przekonać Amerykanów, że cena 50 dol. za baryłkę nie jest jeszcze powodem do interwencji na rynku i ograniczenia produkcji. Saudyjski minister ds. ropy al-Naimi uważa, że Arabia nie powinna tego robić, podkreśla, że jego kraj nie będzie „samotnie dążyć do zrównoważenia światowego rynku”. Jednakże koncern Saudi Aramco zaczyna się niecierpliwić z powodu spadających cen ropy. Szef koncernu Kalid al-Falih stwierdził w kuluarowych rozmowach z politykami USA, że obecne za niskie notowania ropy szkodzą wszystkim i w dłuższej perspektywie uderzą też w rynki i w konsumentów.

Najnowsze artykuły