EnergetykaGaz.

Wójcik: Gazprom będzie rządził Armenią

KOMENTARZ

Teresa Wójcik

Redaktor BiznesAlert.pl

Nowym premierem rządu Armenii został Karen Karapetian, który szereg lat pracował w strukturach Gazpromu. Ostatnio był zastępcą dyrektora generalnego ds. strategicznych i rozwoju korporacyjnego spółki Gazprom-Mezhregiongas, spółki zależnej Gazpromu w Armenii (100 proc. udziałów należy do rosyjskiego potentata gazowego). W 2000 Karapetian kierował ormiańskim działem Gazpromu (dawniej  spółka ArmRosGazprom ). Potem przez dwa lata pełnił funkcję mera Erywania ( 2010 – 2011). W 2011 r.  przyszły premier wrócił do Gazpromu na stanowiska kierownicze w ważnych strukturach koncernu. Ma pełne zaufanie władz rosyjskiego koncernu.

Premierem Karapetian został nie na podstawie wyborów parlamentarnych, lecz na mocy dekretu wydanego przez prezydenta Armenii Serża Sarkisiana. Oczekuje się, że w najbliższych dniach, Karen Karapetian przedstawi skład swojego gabinetu. Na nowym stanowisku zastąpił Howika Abrahamiana, który  w połowie ubiegłego tygodnia, podał się do dymisji uzasadniając swą  rezygnację koniecznością „nowego podejścia do rządzenia państwem”.

Rezygnacja poprzedniego premiera była jednym z warunków stawianych przez radykalną grupę Sasna Tsrer (“Śmiałkowie z Sasuna” – rdzennego obszaru ormiańskiego w Turcji), która była główną siłą zamieszek w lipcu br. w Erewaniu. Konfrontacja Sasna Tsrer z siłami bezpieczeństwa trwała około dwóch tygodni. Doszło do starć, w których strona rządowa użyła broni palnej. W rezultacie ze stanowiska zrezygnował prokurator generalny Armenii Gevorg Kostanian.

Rzecz jednak w tym, że 53-letni Karapetian  pochodzi z Górskiego Karabachu i jest politycznie blisko związany z ruchem na rzecz tego autonomicznego obszaru. Choć jego kandydatura na premiera została zatwierdzona na spotkaniu umiarkowanej rządzącej Partii Republikańskiej, to w rzeczywistości ta nominacja oznacza radykalizację polityki Erywania wobec nie tylko Górskiego Karabachu, ale też wobec Baku. Co zapewne będzie stanowić normalne na Południowym Kaukazie okresowe zaostrzenie konfliktów ludności ormiańskiej z etnicznym żywiołem tureckim (czy się to komuś podoba, czy nie – jednak ponad 70 proc. mieszkańców Górskiego Karabachu od wieków stanowią Ormianie).

To zaostrzenie konfliktów jest bardzo na rękę Kremlowi. Rosyjska obecność wojskowa na Kaukazie, w tym m.in. baza w Armenii, służy dwóm celom. Po pierwsze utrzymaniu obecnego status quo, co zabezpiecza geopolityczne interesy Moskwy w regionie, t.j. w basenie Morza Czarnego, Morza Kaspijskiego i w Azji Środkowej. Po drugie,  status quo służy kontrolowanej niestabilności i kontrolowanemu napięciu ormiańsko-azerskiemu, z zagrożeniem wybuchu dwustronnego konfliktu militarnego.  Osiągnięty, ten drugi cel przekreśla zachodni projekt Południowego Korytarza Gazowego, przy perspektywie zaciekłych walk nie warto inwestować w rurociągi.

Nawiasem mówiąc, podobnie jak Południowy Korytarz Gazowy może być zagrożony chiński projekt Jednego Pasa Ekonomicznego – Nowego Jedwabnego Szlaku, bo jego ważną nitką jest Południowy Kaukaz. Rosyjski gazociąg Turkish Stream jest bezpieczny: omija cały Kaukaz. To, co dzieje się w tym regionie jest poważną grą o utrzymanie ogromnego obszaru w rosyjskiej strefie wpływów. I militarnych i gospodarczych. Co dla Armenii i Azerbejdżanu oznaczałoby zablokowanie geopolitycznego zwrotu na Zachód, dla Gruzji – integracji z Unią Europejską.

W takiej sytuacji powierzenie stanowiska premiera Armenii długoletniemu wysokiemu funkcjonariuszowi Gazpromu nabiera wręcz złowrogiego znaczenia. Gazprom jest jednym z najskuteczniejszych instrumentów rosyjskiej geopolityki. Nie tylko przez uzależnianie energetyczne importerów rosyjskiego gazu, także przez uzależnianie polityków państw ważnych dla Kremla. Karen Karapetian nie jest pierwszym zagranicznym politykiem tak blisko związanym z Gazpromem – pierwszym był kanclerz Niemiec Gerhard Schröder.


Powiązane artykuły

Unia zmienia magazyny gazu. Czy obniży ceny w zimie?

Unia Europejska wprowadziła zmiany w przepisach dotyczących obowiązkowego napełniania magazynów gazu, umożliwiając państwom członkowskim większą elastyczność w realizacji tego celu....
Stacja ładowania Polenergia eMobility. Fot. Polenergia

Zielona energia nie jest przepustką do El Dorado operatorów ładowarek

Polenergia eMobility mimo wzrostu skali działalności nadal przynosi straty. Czy dlatego jej właściciel mrozi inwestycje, i chce ją sprzedać?

Gazprom zaciera ręce. Holandia pozwala mu odzyskać zamrożone aktywa

Sąd Okręgowy w Hadze uchylił nakaz zajęcia aktywów dwóch spółek kontrolowanych przez Gazprom. Rosyjski gigant energetyczny odzyskał swoje udziały z...

Udostępnij:

Facebook X X X