KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Ateńskie media poinformowały latem 2012 r., że Grecja nie przystępuje do projektu South Stream. Nie będzie południowego odgałęzienia do Włoch. Obcięta trasa rosyjskiego gazociągu obejmuje Bułgarię, Serbię (węzłowa część South Streamu), Węgry, Słowenię do północnych Włoch. Przedstawiciele Gazpromu wyjaśniają, że ich koncern nie jest zainteresowany małym rynkiem greckim. Ale to raczej Grecja nie jest zainteresowana rosyjskim gazem. 25 listopada b.r. grecki parlament ratyfikował międzynarodową umowę o budowie Gazociągu Transadriatyckiego (TAP). Podpisaną przez rząd w Atenach latem, po tym jak zapadła ostateczna decyzja inwestycyjna konsorcjum gazowego Szah Deniz z Azerbejdżanu rozstrzygająca rywalizację pomiędzy TAP i Nabucco West. Realizacja projektu TAP rozpocznie się z początkiem 2015 r. Konkurencyjny wobec South Streamu gazociąg przewiduje przesył azerskiego gazu z Turcji przez Grecję, Albanię, Włochy do zachodniej Europy z największego pola gazu ziemnego w Azerbejdżanie Szah Deniz. W lutym b.r. zapowiadano, że dostawy gazu z gazociągiem TAP rozpoczną się w 2019 roku. Docelowo do Europy ma być eksportowane 10 mld m. sześc. paliwa rocznie. Generalnie TAP będzie mieć ogromne znaczenie dla europejskiego bezpieczeństwa energetycznego oraz stymulacji wzrostu gospodarczego w Europie Południowej. Premier rządu w Atenach Antonis Samaras stwierdził, że jest to najważniejszy projekt w ostatnim dziesięcioleciu, który zadecyduje o wyprowadzeniu Grecji z kryzysu. TAP oznacza zagraniczne inwestycje w Grecji o wartości ponad 1,5 mld euro już w pierwszym etapie realizacji tego gazociągu. To 2 tys. nowych miejsc pracy w regionach o szczególnie wysokim bezrobociu. To jeden powód, dla którego TAP w Grecji wygrał z South Streamem.
Jest też prawdopodobnie drugi powód. Pod dnem Morza Egejskiego i Morza Jońskiego, według ekspertyz wielu geologów leżą jedne z największych złóż węglowodorów w Europie. Te złoża mogą być nawet trzykrotnie większe niż złoża norweskie, a Grecja nie tylko może okazać się w pełni samodzielna energetycznie, ale zapewnić na kilka dziesięcioleci bezpieczeństwo energetyczne w całym regionie. Złoża greckie, rozciągające się pod morskim dnem na obszarze ponad 250 tys. km.kw. jeszcze nie są wystarczająco rozpoznane, ale z szacunkowych obliczeń wynika, że to około 1 bln m. sześc. gazu. Grecki program węglowodorowy zaczął się od szelfu Krety. Na tym szelfie badania sejsmiczne prowadzone są wspólnie przez koncerny greckie i izraelskie oraz amerykański koncern Noble Energy. Nie wiadomo, co kryje całe Morze Egejskie, pod którym mogą leżeć kolejne setki mld m. sześc. błękitnego paliwa. Ten potencjał węglowodorowy ważny jest nie tylko dla samych Greków. Jeśli potwierdzą się szacunki, grecki gaz okaże się groźnym konkurentem dla South Streamu. Dwa lata temu o inwestycjach w greckie złoża gazu i ropy oficjalnie rozmawiała w Atenach ówczesna sekretarz stanu USA Hillary Clinton oraz Richard Morningstar (obecnie ambasador w Baku, zasłużony dla zbudowania rurociągu Baku-Tbilisi-Ceyhan). Zaraz potem podpisana została umowa o wspólnych inwestycjach gazowych przez rządy Grecji i Izraela. Nieco wcześniej Grecja i Izrael podpisały traktat o współpracy wojskowej. Ten traktat oraz traktat z Cyprem stały się dla Izraela ważne właśnie z uwagi na geopolitykę energetyczną. Grecja jest członkiem NATO, dysponuje sprawną i dobrze wyposażoną armią. Lotniska wojskowe na Peloponezie są wykorzystywane przez samoloty amerykańskie. Na Krecie znajduje się baza marynarki USA. A Cypr – to ewentualne przyszłe centrum dystrybucji izraelskiego gazu ziemnego. Izrael proponuje cypryjskim Grekom wspólną budowę gazociągu przez Grecję do Europy, dużą inwestycję skraplania gazu i gazoporty. To bardzo kuszące perspektywy dla krajów zrujnowanych przez kryzys. Może więc okazać się, że Bruksela nie złagodzi stanowiska wobec Gazpromu, gdy od 1 stycznia 2014 r. prezydencję w UE obejmie Grecja.
Duże złoża gazu u brzegów Izraela, Grecji i Cypru to dla Kremla zła perspektywa – odebranie monopolu South Streamu i duże prawdopodobieństwo wyparcia Rosjan z południowoeuropejskiego rynku. Wydobycie z izraelskich platform „Tamar” rozpocznie się już w przyszłym roku, z szelfu na Krecie – za 3 – 4 lata. Media sugerowały, że Moskwa wycofa poparcie dla Iranu, jeśli Gazprom wejdzie do eksploatacji złóż śródziemnomorskich. Ostrzegali przed takim ustępstwem politycy i eksperci izraelscy. Ekspert Stella Korin-Lieber pisała w serwisie „Globes”, że „rosyjski koncern wprawdzie traci siły, ale jest wciąż ogromnym zagrożeniem”. Chce wejść do eksploatacji złóż śródziemnomorskich, nie tylko dlatego, żeby mieć zyski bez kosztownych inwestycji w poszukiwania.. ale przede wszystkim dlatego, żeby przejąć kontrolę nad eksploatacją.