Teresa Wójcik
Redaktor Biznesalert.pl
Przez długie tygodnie to katastrofa finansowa Grecji zajmowała w mediach pierwsze miejsce. Przy czym politycy i publicyści zamartwiali się względami ważnymi dla świata finansów i co więcej – zdrowia świata finansów zwłaszcza w skali czołówki eurolandu. Nagle wielcy świata polityki i finansów dostrzegli zagrożenie w Chinach, gdy notowania chińskich giełd spadły tak drastycznie, że trzeba było wtrzymać handel na parkietach Państwa Środka. Świat zobaczył jak wygląda krach sterowany centralnym planowaniem. Co jest groźniejsze? Czym Zachód powinien bardziej się martwić?
Na pierwszy rzut oka – Grecja jest w znacznie gorszej sytuacji. Oficjalnie bezrobocie sięga szczytów – ponad 25 proc. A wśród ludzi młodych to przerażające – 50 proc. nie ma pracy. I choć wydaje się, że dzięki porozumieniu z kredytodawcami – za zabójczą cenę – Ateny uniknęły bankructwa , to spirala zadłużenia nadal rośnie, bo nie ma szans na wzrost gospodarczy i na realny, żywy pieniądz. Chiny wciąż legitymują się tym wzrostem, choć podtrzymywanym partyjnymi nakazami. Chiński wolny rynek domaga się logicznie spadku koniunktury ( to jedno z praw rynku), a Komunistyczna Partia Chin po prostu zamyka rynek. W finansach to się da zrobić. Jednak pytanie jakie będą skutki, jeśli efekty krachu sterowanego centralnym planowaniem przeniosą się na całą chińską gospodarkę. Chiny to druga co do wielkości gospodarka świata. Mało tego – w ostatnich latach chiński wzrost napędzał globalną gospodarkę. Wystarczyłoby , że obecne spowolnienie będzie się nadal pogłębiać, aby odczuły to zwłaszcza kraje i rynki rozwijające się. Jest jednak znacznie gorzej – ostatni gwałtowny spadek cen chińskich akcji ukazuje długoterminową słabość gospodarki chińskiej.
Pekin jest największym na świecie importerem ropy. Cała koncepcja polityki naftowej Arabii Saudyjskiej i krajów arabskich Zatoki Perskiej sprowadza się do rynku chińskiego. Dynamiczny rozwój gospodarczy Chin oznaczał równie dynamiczny wzrost zapotrzebowania na energię. A więc także na rosnący import ropy i gazu. Jeśli krach finansowy jest początkiem kryzysu – chiński rynek ropy musi się bardzo skurczyć. Jeśli nawet ten kryzys ograniczy się głównie do Chin, to skutki dla geopolityki ropy i gazu będą odczuwane dotkliwie na całym świecie. Gazu także – przecież Rosja i państwa Azji Środkowej ustawiły wydobycie gazu oraz inwestycje w infrastrukturę przesyłową na dostawy dla rynku chińskiego. Może okazać się, że wszystkie te koncepcje i rachuby trzeba odłożyć na dalsze lata. Być może na tak „dalsze”, że ich perspektywy trudno nawet przewidzieć. W każdym razie ceny ropy i gazu na pewno znowu spadną, co uderzy w pierwszym rzędzie te państwa, których podstawą dochodu jest eksport węglowodorów.