KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Bardzo kosztowna wojna cenowa Arabii Saudyjskiej przeciwko amerykańskiej rewolucji łupkowej zakończyła się porażką. Nie tylko Saudyjczyków.
Mało kto spodziewał się, że amerykański boom łupkowy przetrwa globalne załamanie cen ropy naftowej. Naturalna czy sztucznie wywołana nadpodaż ropy i bardzo duży spadek cen miały raz na zawsze wyeliminować z rynku ropę i gaz z łupków. A także zrujnować amerykańskie firmy „łupkowe”. Tymczasem doroczna konferencja państw członkowskich OPEC, która odbyła się 30 grudnia w Wiedniu wykazała, że pojawił się nowy paradygmat na światowym rynku ropy. Po dwóch latach bardzo kosztowna wojna cenowa Arabii Saudyjskiej przeciwko amerykańskiej rewolucji łupkowej zakończyła się porażką. Rijad i pozostali potentaci OPEC musieli podjąć decyzję o ograniczeniu wydobycia „czarnego złota: Pytanie co będzie dalej, a przede wszystkim, czy decyzja podjęta 30 listopada będzie przez wszystkich (za wyjątkiem USA) realizowana.
Saudyjczycy mają ograniczyć wydobycie co najmniej o 600 tys. baryłek dziennie, optymalny spadek powinien wynieść dwukrotnie więcej, aby utrzymać światowe ceny powyżej 50 dol. za baryłkę. Do podobnych ograniczeń zobowiązały się inne państwa OPEC, a także Rosja. Jeśli nie uda się ograniczyć nadpodaży – światowe ceny ropy spadną poniżej 30 dol. za baryłkę. US Energy Information Administration EIA – Agencja Informacji Energetycznej) oczekuje, że trwała nadpodaż ropy na rynkach światowych ostatecznie zakończy się w drugiej połowie 2017 r. Jednakże to nie znaczy, że skorzysta na tym Arabia Saudyjska, kluczowym rywalem Rijadu oprócz amerykańskiej ropy łupkowej okazuje się ropa z Irranu. Jak wiadomo Teheran dąży do zwiększenia własnego wydobycia i doraźnego eksportu zaniżając ceny do granic opłacalności. W dodatku jest pod presją wznowienia sankcji zwłaszcza USA, co najprawdopodobniej zamknęłoby przed irańską ropą rynki europejskie. Nawet w krajach Europy Środkowowschodniej.
Należy się liczyć z jeszcze jednym skutkiem spadku wydobycia ropy przez OPEC i Rosję – jeśli przyniesie pożądany efekt i podniesie ceny, zapewne o rynek zacznie konkurować amerykańska ropa z łupków. Powtórzy się scenariusz z łupkowym gazem skroplonym z USA. Dlaczego jednak był możliwy taki scenariusz – Saudyjczycy, inne państwa OPEC i Rosja, na podstawie własnych doświadczeń z rynkiem uznali, że bardzo droga technologia szczelinowania hydraulicznego będzie zawsze droga i amerykańskie koncerny pod presją niespłacanych kredytów z braku zwrotu kapitału na eksploatacji łupków po prostu szybko wypadną z gry. Zbankrutują i co więcej pozostawią innym atrakcyjny rynek USA. Rachuby okazały się najzupełniej zawodne. Po pierwsze rynek ropy i gazu w USA jest prawdziwym rynkiem a nie poligonem elit rządzących. Nie potrzebuje na ogół ich wsparcia finansowego, prawnego itd. Po drugie szczelinowanie jest o wiele bardziej podobne do high-tech procesu produkcyjnego niż do konwencjonalnego wydobycia ropy. Firmy „łupkowe” były otwarte na najbardziej wyrafinowane innowacje w zakresie technologii co owocowało wspaniałymi efektami w produkcji. Np ze złoża w basenie Perm w Teksasie w ciągu kilku lat wydobycie wzrosło o 500 proc.
Odwierty poziome są wykonywane co najmniej trzy razy szybciej, dzięki wielorakim usprawnieniom bardzo spadły koszty robocizny, zwłaszcza odwiertów. Płyn do szczelinowania zawiera jedynie wodę i proppant, prawie zupełnie nie stosuje się już chemikaliów. Po trzecie – amerykańskie instytucje kapitałowe finansujące rewolucję łupkową wykazały zaskakująca lojalność wobec koncernów łupkowych – pomimo wysokiego zadłużenia i poziomu ryzyka, wspierające nadal ten fenomen. Wbrew proroctwom ekspertów rosyjskich liczba bankructw była poniżej wszelkich oczekiwań, natomiast zagrożonym firmom oferowano na wyjątkowych zasadach świeże finansowanie pozwalające zachować zdolność techniczną, racjonalizację operacji albo uczciwą fuzję z firmami w lepszej kondycji. Fox News ocenił te amerykańskie instytucje finansowe jako „przykład prawdziwego amerykańskiego patriotyzmu”.
W sumie eksploatacja ropy łupkowej w bogatszych basenach pozostała opłacalna, nawet przy spadku cen poniżej 40 dol. a nawet pozwoliła na przetrwanie dużych strat w okresie od listopada 2015 do kwietnia 2016 r., kiedy ceny spadły do 20 dol. Tu przypomnę, że koncerny państw OPEC i Rosji muszą przynosić wysokie zyski, które stanowią wprost podstawowe zasilanie budżetów państwowych. Jest wykonalne przy minimalnym poziomie cen 80 dol. za baryłkę. Tymczasem prywatne firmy amerykańskie eksploatujące łupki mogą spłacać kredyty, płacić federalne i lokalne podatki i finansować dalszy rozwój ze skromnych marż zysku przy cenie 40 dol. Przy przestrzeganiu reżimu wypłat wynagrodzeń pracowniczych.
Jakie jeszcze efekty może przynieść innowacyjność technologii w sektorze łupkowym pewnie znów się przekonamy. Bo amerykańska Służba Geologiczna (US Geological Service – USGS) kilka dni temu poinformowała o udostępnieniu do wydobycia dodatkowych 20 mld baryłek ropy w basenie Perm w zachodnim Teksasie.
Pytanie, czy jest możliwe, aby rewolucja łupkowa powtórzyła się w Argentynie. Bo jednak wątpliwe jest, czy znajdzie warunki w Chinach i Rosji. Jednak ta rewolucja łupkowa zwiastuje nową erę obfitości taniej ropy i gazu, których wystarczy światu na kilkadziesiąt lat. Oczywiście napięcia i konflikty geopolityczne w Zatoce Perskiej czy w Rosji mogą wskrzesić wysokie ceny ropy. Może się też okazać, że obecne cięcia inwestycji w sektorze ropy konwencjonalnej wraz z niskimi cenami spowodują, że zamiast nadpodaży pojawią się poważne niedobory na światowym rynku. Z bardzo skomplikowanymi konsekwencjami. Także politycznymi.
A geopolityczne implikacje? Wall Street Journal zauważa, że duży spadek przychodów do budżetów państw bardzo zależnych od eksportu ropy – czyli Rosji, Arabii Saudyjskiej i Iranu – źle wróży dla przyszłości państw na peryferiach Starego Kontynentu – w Europie Środkowej i Wschodniej, w regionie Morza Kaspijskiego i na Bliskim Wschodzie oraz w regionach Afryki Północnej. Na tych obszarach napięcia i konflikty będą rosły. Wspomniane państwa będą coraz ostrzej rywalizować między sobą o rynki eksportu ropy i gazu. Przedmiotem takiej rywalizacji pośrednio już staje się rynek turecki. Tymczasem firmy naftowe w Stanach Zjednoczonych mogą śladem producentów LNG również zainteresować się eksportem swojej ropy łupkowej i zacząć konkurować z Iranem czy Saudyjczykami.
Howard Hamm, bliski współpracownik prezydenta-elekta Trumpa, nafciarz, który dorobił się miliardów na boomie łupkowym przedwczoraj (29.11) powiedział agencji Bloomberg, że interesy amerykańskie i saudyjskie w sektorze ropy są jednak do pogodzenia po spotkaniu OPEC w Wiedniu. Obie strony potrafią zachować się racjonalnie, m.in. zachować dyscyplinę w produkcji w celu utrzymania odpowiednio wyższych cen. To wzajemne zrozumienie interesów w branży energetycznej będzie działać jeszcze dziesiątki lat z pożytkiem dla obu stron – uważa Hamm – Co gwarantuje także geopolityczny sojusz, mimo różnych sporów między Waszyngtonem a Rijadem. Hamm twierdzi, że Królestwo Saudów stanie po stronie USA w razie konfrontacji z Iranem. Co więcej – jeśli Stany Zjednoczone ponownie nałożą sankcje na Iran – z pewnością ułatwi to interesy Rijadu, a także wszystkich pozostałych producentów ropy z Bliskiego Wschodu. Pozbędą się Teheranu jako konkurenta. Odwieczny spór religijny sunnitów z szyitami to tylko dodatek do możliwego konfliktu.
Relatywnie tania ropa – podobnie jak tani gaz – to poważne organicznie dla wprowadzania OZE. Żadne międzynarodowe zobowiązania do łagodzenia skutków zmian klimatycznych nie będą realizowane wbrew prawom rynku. Niemiecka koncepcja Energiewende, powstała w latach bardzo drogiej ropy i gazu, kiedy wydawało się, że dotowane przez rząd OZE okaże się bardziej opłacalne od paliw kopalnych. Obecna obfitość tanich węglowodorów staje się coraz poważniejszym problemem nie tylko dla niemieckiej Energiewende, ale dla wszelkich programów alternatywnej energii, na które w szerszej skali brak środków finansowych. Za wyjątkiem geotermii w takich regionach jak Islandia.