KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
Turkish Stream nadal czeka na Dumę. Pod koniec wizyty w Moskwie tureckiego premiera Binali Yildirima, ( 7 grudnia) jego rosyjski odpowiednik Dmitrij Miedwiediew zapowiedział jedynie, że projekt gazociągu Turkish Stream „wkrótce zostanie ratyfikowany przez Rosję”.
Przed wizytą panowało w Ankarze i w Moskwie przekonanie, że ratyfikacja odbędzie się właśnie w czasie pobytu Yildirima w Moskwie. Czyżby coś się zacięło? Na konferencji prasowej obu premierów, która odbyła się na zakończenie wizyty, Miedwiediew informował dość tajemniczo: – „Omawialiśmy projekt Turkish Stream. Istnieją pozytywne zmiany. Obie strony mają polityczną wolę, aby zrealizować ten projekt. Rosja jak najszybciej ratyfikuje umowę.” Premier Yildirim stwierdzil, że gazociąg jest projektem regionalnym ogromnie ważnym dla bezpieczeństwa energetycznego nie tylko Turcji i Rosji, ale całej Europy. Natomiast dla Turcji i Rosji ma służyć dodatkowo „umacniając strategiczną współpracę między obu państwami”.
Tymczasem wczoraj 7 grudnia przewodniczący komisji Dumy ds współpracy międzynarodowej Leonid Słucki po raz drugi zabrał głos w sprawie ratyfikacji. Tym razem zastrzegł, że „trzeba uszanować obowiązujące procedury ratyfikacyjne rosyjskiego parlamentu” i wyjaśnił, że „odpowiednie komisje parlamentarne muszą przeprowadzić przesłuchania przed przekazaniem Dumie dokumentu”. Czego miałyby dotyczyć te przesłuchania Słucki nie zdradził.
Miedwiediew pozornie ogólnikowo zapowiedział, że „druga nitka gazociągu Turkish Stream mająca dostarczać gaz na rynek europejski będzie nadal przedmiotem dyskusji”. Z kim miałyby się odbywać te dyskusję – pozostaje się domyśłlć. Być może chodzi o wstępne handlowe rozmowy na temat gazu przesyłanego drugą nitką. Miedwiediew sygnalizował, że rozmowy prowadzone są z ewentualnymi partnerami komercjalnymi przyszłego konsorcjum rosyjsko-tureckiego we Włoszech, Grecji i „pewnych państwach bałkańskich”.
Szef Gazpromu Aleksiej Miller po rozmowach z premierem Yildirimem przedstawił jedną z opcji dostarczania gazu na rynek europejski i do odbiorców końcowych. Operacje te miałyby realizować włoska firma Edison (posiadająca umowę o współpracy z Gazpromem) oraz grecka DEPA z którą toczą się wstępne rozmowy. Miller dodał, że rozważane są też inne opcje handlowe, ale wariant włosko/grecki czyli projekt Posejdon pozostaje priorytetem. Szef Gazpromu zapewnił, że w drugiej połowie 2017 r. rozpocznie się budowa podmorskiego odcinka Turkish Stream. A obie nitki zostaną oddane do użytku przed końcem 2019 roku.
Dla strony tureckiej chyba najważniejsze były rozmowy o problemach syryjskich, wobec których stanowiska Ankary i Moskwy są zasadniczo sprzeczne. Na konferencji prasowej dość obszernie mówił o nich Yildirim. Zaczął od tego, jak „ważnym zadaniem jest pomoc humanitarna dla mieszkańców Syrii, zwłaszcza Aleppo”. Drugim zadaniem jest oczyszczenie terytorium syryjskiego z grup terrorystycznych. To zadanie realizuje Ankara „udaremniając zagrożenia Turcji ze strony ISIS oraz kurdyjskich ugrupowań: PKK, YPG i PYD” (nie wymienił sił rządu Baszara Assada). Do likwidacji tego zagrożenia w Syrii jest „bliżej dziś niż wczoraj” – ocenił Yildirim. Miedwiediew powściągliwie powiedział, że Syria powinna zyskać stabilność do czego niezbędny jest dialog „sił wewnętrznych”. Nie wiadomo, czy z udziałem wspomnianych ugrupowań kurdyjskich.
Warto podkreślić, że zaistniała pewna asymetria co do gazociągu Turkish Stream – w Turcji umowa międzyrządowa o budowie została ratyfikowana przez Medżlis (turecki parlament), parafowana przez prezydenta Erdogana i błyskawicznie weszła w życie po ogłoszeniu w tureckim Dzienniku Ustaw w miniony wtorek (7.12). W Turcji umowa obowiązuje, w Rosji – nie.