KOMENTARZ
Teresa Wójcik
Redaktor BiznesAlert.pl
W sobotę 15 sierpnia w Ankarze ponownie pojawiły się nieoficjalne informacje, że turecki rząd od pewnego czasu rozważa nabycie 20 proc. udziałów w konsorcjum TAP, mianowicie tych, które zamierza zbyć Statoil.
Norweski potentat potwierdził w ubiegłym tygodniu, że jest gotów sprzedać swoje udziały w Gazociągu Transadriatyckim, ostatnim segmencie unijnego Południowego Korytarza Gazowego (PKG). Projekt TAP na zapewnić przesył gazu z azerskiego pola gazowego Szavh Deniz-2 do państw Unii Europejskiej, przede wszystkim regionu Europy południowowschodniej oraz do Włoch. TAP jest uważany za jeden z najważniejszych projektów energetycznych UE.
O możliwości zaangażowania się Turcji w realizację gazociągu TAP nieoficjalnie wspomniał w połowie czerwca turecki minister energetyki Taner Yildiz. Jak wiadomo, turecki państwowy koncern naftowy BOTAS jest udziałowcem w konsorcjum Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP), przejęcie udziałów w TAP byłoby logiczną konsekwencją dotychczasowego zaangażowania Ankary w projekt PKG. Kilka źródeł nieoficjalnie potwierdziło zainteresowanie Turcji tym przejęciem, podkreślając, że „udział w TAP jest historyczną szansą, której Ankara nie zamierza stracić.”
Udział w konsorcjum TAP jest rzeczywiście ważny dla Turcji, jako element aktywnej polityki energetycznej, którą ekipa prezydenta Recepa Tayyipa Erdogana Erdogana prowadzi od kilku lat. Można powiedzieć, że jest to priorytet Ankary, kiedy polityka Rosji wobec projektu Turkish Stream staje się coraz bardziej niekonsekwentna. Analizując nie bardzo korzystne warunki zaproponowane przez Moskwę stronie tureckiej w projekcie Turkish Stream, jest zrozumiałe, że nabycie udziałów w TAP jest najlepszym rozwiązaniem dla Erdogana.
Tym bardziej, że finansowanie rury grecko-albańsko-włoskiej w znacznej części prawdopodobnie weźmie na siebie Europejski Bank Inwestycyjny, rozważający obecnie alokację 2 mld euro na realizację TAP. Ten projekt został bowiem przewidziany jako jeden z 33 priorytetowych projektów wspólnego zainteresowania w ramach polityki bezpieczeństwa energetycznego Unii Europejskiej.
Bank przypomina, że Komisja Europejska oceniła TAP jako projekt spełniający wszystkie wymogi prawa unijnego oraz podkreśliła bardzo pozytywne znaczenie tej inwestycji dla unijnego programu dywersyfikacji źródeł gazu, jego przesyłu i dostawców.
Udziałowcami konsorcjum TAP obecnie są: BP (20 proc.), SOCAR (20 proc.), Statoil (20 proc.), Fluxys (19 proc.), ENAGAS (16 proc.) i Axpo (5 proc). Ostateczną decyzję o nabyciu udziałów od Statoil Ankara będzie mogła podjąć po powołaniu nowego rządu, tj. albo po utworzeniu gabinetu koalicyjnego (co jest już bardzo mało prawdopodobne), albo po przeprowadzeniu nowych wyborów parlamentarnych. W tym drugim przypadku nabycie udziałów od Statoil możliwe byłoby dopiero na początku 2016 r.
Projekt TAP jest jednocześnie zagrożeniem dla gazociągu Turkish Stream wspieranego przez Rosję. Turcy czekają z decyzją o poparciu dla niego do wyboru nowego rządu, po spodziewanych powtórzonych wyborach parlamentarnych. Do tej pory odrzucali warunki Rosji.