icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Wójcik/Jakóbik: Amerykańska rekonkwista Bałkanów

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

Surowce i pieniądze stają się jednak wabikiem Rosji dla kolejnych państw europejskich. Grecja licząca na przedpłaty za swoją odnogę planowanego gazociągu Turkish Stream, zaprosiła prezydenta Władimira Putina do Aten i przełamała ostracyzm wobec rosyjskiego przywódcy. Opowiedziała się jednoznacznie przeciwko sankcjom. Rosyjskie pieniądze za gazociąg i pożyczki, na które liczyły Ateny, miały poprawić pozycję negocjacyjną w rozmowach o dofinansowaniu z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej. Tak się jednak nie stało, bo dotknięta zachodnimi sankcjami Rosja nie zaoferowała Grekom niczego, poza obietnicami na przyszłość.

Powstała jednak realna możliwość utraty poparcia Grecji dla polityki NATO i Gazociągu Transadriatyckiego, który jest kluczowym projektem dla dostaw kaspijskiego gazu, wspieranym przez USA i UE. Dlatego amerykańska dyplomacja zażądała 8 maja, aby Ateny zrezygnowały ze współpracy z Rosjanami przy Turkish Stream. Rosyjska inwestycja mogłaby wykluczyć budowę gazociągu wspieranego przez Zachód. Dlatego Amerykanie szykują kontrofertę.

Pomimo powątpiewania niektórych ekspertów zbliżonych do Moskwy mogą zaoferować więcej, niż umowy LNG dla istniejącego gazoportu Revithoussa. Jego przepustowość wynosi obecnie 5,2-5,3 mld m3 rocznie. Projekt jest dofinansowany z budżetu, co podnosi jego atrakcyjność dla dostawców. Dzięki amerykańskim dostawom, zwiększy zyski a za dolary od Waszyngtonu mógłby zwiększać przepustowość, w ten sposób stanowiąc alternatywne źródło dostaw już nie tylko dla Grecji ale i dla regionu.

Turkish Stream jest podkopywany także przez niepokoje w Macedonii, gdzie przecieki do mediów na temat nieuprawnionych wpływów władzy na media i sądownictwo doprowadziły do masowych protestów, będących także okazją do eskalacji napięć etnicznych. W efekcie doszło do starć Albańczyków z policją w Kumaniewie. Zginęło 5 funkcjonariuszy a 30 zostało rannych.

Serbscy eksperci sympatyzujący z Moskwą twierdzą z przekonaniem, że proamerykańska ekipa w Skopje oznaczałaby wypchnięcie Rosji z Macedonii, a przy okazji blokadę Turkish Stream. Gazociąg miał dostarczyć gaz do Turcji, ale 47 z 63 mld m3 jego przepustowości miało trafiać na rynek europejski przez Grecję, Macedonię, Serbię i Węgry, które poparły taki pomysł wbrew Komisji Europejskiej. Bez wsparcia w Europie Gazprom nie znajdzie zbytu dla swojego gazu i nie przekona Turków do poparcia projektu.

Po zakończonych rozmowach 8 maja z greckim ministrem energetyki Panagotisem Lafazanisem, Hochstein przekazał mediom , że obie strony „zgodziły się, że trzeba poświęcić uwagę projektowi, który jest już gotowy, czyli projektowi Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) stanowiącemu przedłużenie realizowanego Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP)”.

Hochstein zwrócił Atenom uwagę na „twarde realia”: powiedział, że projekt Turkish Stream nie istnieje, ponieważ nie ma rządowego porozumienia między Turcją i Rosją w tej sprawie, ani nie powołano konsorcjum do realizacji tego projektu. Koncepcja prezentowana Atenom przez Kreml istnieje wyłącznie werbalnie, w deklaracjach.” Realnie – podkreślił amerykański dyplomata – „należałoby poczekać na dalszy rozwój tej koncepcji. Tymczasem Grecja jest formalnym uczestnikiem międzyrządowego układu w sprawie budowy TAP”.

Odrębne oświadczenie po rozmowach z amerykańskim politykiem przedstawił Lafazanis, podkreślając, że rząd w Atenach pragnie umocnić więzi łączące go z Rosją i że będzie kontynuować prace nad realizacją rosyjskiego projektu Turkish Stream. „Uważamy, że to jest projekt korzystny dla Grecji” – powiedział minister Lafazanis agencji Reuters.

Hochstein w Atenach odbył również rozmowę z greckim premierem Aleksisem Tsiprasem, a w wywiadzie udzielonym agencji AP przed tą rozmową powiedział, że Grecja będzie znacznie bardziej atrakcyjna dla zachodnich inwestorów, jeśli pomoże zmniejszyć zależność Europy od rosyjskiego gazu. Czyli możliwe jest, że odmówi udziału w projekcie Turkish Stream i ten dodatkowy odcinek rosyjskiej magistrali nie wejdzie na terytorium Grecji.

W rozmowie z Tsiprasem Hochstein bez ogródek podkreślił, że interesy Moskwy nie są zgodne z finansowymi potrzebami Aten, zaś planowany Turkish Stream jest projektem politycznym, nie ekonomicznym. Ten wątek rozmowy z premierem Grecji może wskazywać, że Waszyngton zamierza w greckiej rozgrywce użyć – nawet bezpośrednio – nacisków finansowych na wierzycieli Aten. Zwracają na to uwagę AP i Fox News, a przede wszystkim grecka opozycja, zarówno PASOK, jak i Nowa Demokracja.

Tymczasem analitycy w Ankarze i Stambule zwracają uwagę, że sytuacja Turkish Streamu jest co najmniej niejasna, a strona rosyjska dokonała tu dużej manipulacji. W ostatni czwartek, 7 maja, szef Gazpromu Aleksiej Miller po rozmowie z tureckim ministrem energetyki Tanerem Yildizem oznajmił, że „doszło do skutku porozumienie w sprawie budowy Turkish Stream i rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu dla Turcji w grudniu 2016 r.” Jednakże strona turecka takich decyzji nie potwierdziła. Ekspert turecki Kadir Has Ediger powiedział tureckiej agencji medialnej Anadolu, że Ankara oficjalnie nie potwierdziła oświadczenia Millera, które jest „manipulacją dyktowaną przez Kreml”.

Analityk rynku paliwowego politechniki w Stambule, Ali Arif Akturk, potwierdził, że technicznie jest możliwe, aby zakończyć budowę Turkish Stream w terminie przed końcem 2016 r., ponieważ odcinek przez Morze Czarne może być gotowy w ciągu sześciu miesięcy. Jednak budowa tego projektu nie może się rozpocząć przed zawarciem oficjalnego porozumienia między rządami Turcji i Rosji. Tymczasem nic nie wskazuje, aby takie porozumienie było przygotowywane. Doradca ministerstwa energii w Ankarze Kadu Hefizuogly powściągliwie ocenił, że rozmowy Millera z Yildizem miały charakter konsultacji i ewentualne porozumienie międzyrządowe w sprawie South Streamu „musi jeszcze poczekać”.

Amerykanie na pewno będą kontynuować rekonkwistę Bałkanów. Jaka będzie odpowiedź Rosjan?

KOMENTARZ

Teresa Wójcik, Wojciech Jakóbik

Redakcja BiznesAlert.pl

Surowce i pieniądze stają się jednak wabikiem Rosji dla kolejnych państw europejskich. Grecja licząca na przedpłaty za swoją odnogę planowanego gazociągu Turkish Stream, zaprosiła prezydenta Władimira Putina do Aten i przełamała ostracyzm wobec rosyjskiego przywódcy. Opowiedziała się jednoznacznie przeciwko sankcjom. Rosyjskie pieniądze za gazociąg i pożyczki, na które liczyły Ateny, miały poprawić pozycję negocjacyjną w rozmowach o dofinansowaniu z Międzynarodowego Funduszu Walutowego i Unii Europejskiej. Tak się jednak nie stało, bo dotknięta zachodnimi sankcjami Rosja nie zaoferowała Grekom niczego, poza obietnicami na przyszłość.

Powstała jednak realna możliwość utraty poparcia Grecji dla polityki NATO i Gazociągu Transadriatyckiego, który jest kluczowym projektem dla dostaw kaspijskiego gazu, wspieranym przez USA i UE. Dlatego amerykańska dyplomacja zażądała 8 maja, aby Ateny zrezygnowały ze współpracy z Rosjanami przy Turkish Stream. Rosyjska inwestycja mogłaby wykluczyć budowę gazociągu wspieranego przez Zachód. Dlatego Amerykanie szykują kontrofertę.

Pomimo powątpiewania niektórych ekspertów zbliżonych do Moskwy mogą zaoferować więcej, niż umowy LNG dla istniejącego gazoportu Revithoussa. Jego przepustowość wynosi obecnie 5,2-5,3 mld m3 rocznie. Projekt jest dofinansowany z budżetu, co podnosi jego atrakcyjność dla dostawców. Dzięki amerykańskim dostawom, zwiększy zyski a za dolary od Waszyngtonu mógłby zwiększać przepustowość, w ten sposób stanowiąc alternatywne źródło dostaw już nie tylko dla Grecji ale i dla regionu.

Turkish Stream jest podkopywany także przez niepokoje w Macedonii, gdzie przecieki do mediów na temat nieuprawnionych wpływów władzy na media i sądownictwo doprowadziły do masowych protestów, będących także okazją do eskalacji napięć etnicznych. W efekcie doszło do starć Albańczyków z policją w Kumaniewie. Zginęło 5 funkcjonariuszy a 30 zostało rannych.

Serbscy eksperci sympatyzujący z Moskwą twierdzą z przekonaniem, że proamerykańska ekipa w Skopje oznaczałaby wypchnięcie Rosji z Macedonii, a przy okazji blokadę Turkish Stream. Gazociąg miał dostarczyć gaz do Turcji, ale 47 z 63 mld m3 jego przepustowości miało trafiać na rynek europejski przez Grecję, Macedonię, Serbię i Węgry, które poparły taki pomysł wbrew Komisji Europejskiej. Bez wsparcia w Europie Gazprom nie znajdzie zbytu dla swojego gazu i nie przekona Turków do poparcia projektu.

Po zakończonych rozmowach 8 maja z greckim ministrem energetyki Panagotisem Lafazanisem, Hochstein przekazał mediom , że obie strony „zgodziły się, że trzeba poświęcić uwagę projektowi, który jest już gotowy, czyli projektowi Gazociągu Transadriatyckiego (TAP) stanowiącemu przedłużenie realizowanego Gazociągu Transanatolijskiego (TANAP)”.

Hochstein zwrócił Atenom uwagę na „twarde realia”: powiedział, że projekt Turkish Stream nie istnieje, ponieważ nie ma rządowego porozumienia między Turcją i Rosją w tej sprawie, ani nie powołano konsorcjum do realizacji tego projektu. Koncepcja prezentowana Atenom przez Kreml istnieje wyłącznie werbalnie, w deklaracjach.” Realnie – podkreślił amerykański dyplomata – „należałoby poczekać na dalszy rozwój tej koncepcji. Tymczasem Grecja jest formalnym uczestnikiem międzyrządowego układu w sprawie budowy TAP”.

Odrębne oświadczenie po rozmowach z amerykańskim politykiem przedstawił Lafazanis, podkreślając, że rząd w Atenach pragnie umocnić więzi łączące go z Rosją i że będzie kontynuować prace nad realizacją rosyjskiego projektu Turkish Stream. „Uważamy, że to jest projekt korzystny dla Grecji” – powiedział minister Lafazanis agencji Reuters.

Hochstein w Atenach odbył również rozmowę z greckim premierem Aleksisem Tsiprasem, a w wywiadzie udzielonym agencji AP przed tą rozmową powiedział, że Grecja będzie znacznie bardziej atrakcyjna dla zachodnich inwestorów, jeśli pomoże zmniejszyć zależność Europy od rosyjskiego gazu. Czyli możliwe jest, że odmówi udziału w projekcie Turkish Stream i ten dodatkowy odcinek rosyjskiej magistrali nie wejdzie na terytorium Grecji.

W rozmowie z Tsiprasem Hochstein bez ogródek podkreślił, że interesy Moskwy nie są zgodne z finansowymi potrzebami Aten, zaś planowany Turkish Stream jest projektem politycznym, nie ekonomicznym. Ten wątek rozmowy z premierem Grecji może wskazywać, że Waszyngton zamierza w greckiej rozgrywce użyć – nawet bezpośrednio – nacisków finansowych na wierzycieli Aten. Zwracają na to uwagę AP i Fox News, a przede wszystkim grecka opozycja, zarówno PASOK, jak i Nowa Demokracja.

Tymczasem analitycy w Ankarze i Stambule zwracają uwagę, że sytuacja Turkish Streamu jest co najmniej niejasna, a strona rosyjska dokonała tu dużej manipulacji. W ostatni czwartek, 7 maja, szef Gazpromu Aleksiej Miller po rozmowie z tureckim ministrem energetyki Tanerem Yildizem oznajmił, że „doszło do skutku porozumienie w sprawie budowy Turkish Stream i rozpoczęcia dostaw rosyjskiego gazu dla Turcji w grudniu 2016 r.” Jednakże strona turecka takich decyzji nie potwierdziła. Ekspert turecki Kadir Has Ediger powiedział tureckiej agencji medialnej Anadolu, że Ankara oficjalnie nie potwierdziła oświadczenia Millera, które jest „manipulacją dyktowaną przez Kreml”.

Analityk rynku paliwowego politechniki w Stambule, Ali Arif Akturk, potwierdził, że technicznie jest możliwe, aby zakończyć budowę Turkish Stream w terminie przed końcem 2016 r., ponieważ odcinek przez Morze Czarne może być gotowy w ciągu sześciu miesięcy. Jednak budowa tego projektu nie może się rozpocząć przed zawarciem oficjalnego porozumienia między rządami Turcji i Rosji. Tymczasem nic nie wskazuje, aby takie porozumienie było przygotowywane. Doradca ministerstwa energii w Ankarze Kadu Hefizuogly powściągliwie ocenił, że rozmowy Millera z Yildizem miały charakter konsultacji i ewentualne porozumienie międzyrządowe w sprawie South Streamu „musi jeszcze poczekać”.

Amerykanie na pewno będą kontynuować rekonkwistę Bałkanów. Jaka będzie odpowiedź Rosjan?

Najnowsze artykuły