– Emocje są najlepszym paliwem wzmacniającym siłę przekazu Rosji. Mogą być różne: pozytywne i negatywne – strach, nienawiść, miłość… Rosja dostosowuje metody do odbiorców. Ma dobre rozeznanie wywiadowcze. Wie, co uwiera dane społeczeństwo – mówi profesor Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, w rozmowie z BiznesAlert.pl.
- Rosja obecnie powszechnie używa masowo reklam na Facebooku jako nośnika swoich manipulacyjnych treści. To medium pomimo zadeklarowanych wysokich standardów, rzadko usuwa treści, które są manipulacyjne czy wprowadzają w błąd.
- Badania wskazują na kilka elementów zwiększających odporność społeczną. Społeczeństwa, które są mocno wyedukowane, np. z dużym odsetkiem czytelnictwa są trudniejszymi ofiarami. Cechuje je krytyczne myślenie, a co za tym idzie większa odporność społeczna. Mają zdrowy dystans do treści, które czytają czy oglądają, na przykład w mediach społecznościowych.
- W wielu państwach słabą stroną jest komunikacja strategiczna ze społeczeństwem. Jeżeli jest obywatele są poinformowane na czas i traktowani jako dojrzali odbiorcy, to wówczas wykazują większą odporność na machinacje i dezinformację, czy to wewnętrzną czy zewnętrzną.
- W mediach społecznościowych grupą docelową, podatną na manipulacje są zwolennicy teorii spiskowych. Wówczas jest łatwiej nie tylko wprowadzać takich ludzi w błąd. Fundamentem manipulacyjnym jest brak umiejętności rozróżnienia opinii, od faktów. Bardzo ważnym w obronie przed takimi działaniami jest zadanie sobie pytania: czy to co widzę, słyszę, doświadczam jest faktem czy czyjąś opinią.
BiznesAlert.pl: Czy Zachód jest celem wojny informacyjnej?
Jest, od wielu lat. Trudno jednak wskazać dokładną datę jej rozpoczęcia. Zdecydowanie nasiliła się gdy Władimir Putin poczuł osobiste zagrożenie ze strony rosyjskiego społeczeństwa. Było to na przełomie roku 2011-2012. Od tego momentu uznał, że musi chronić własną przestrzeń informacyjną i zintensyfikował działania wymierzone w inne państwa. Rosja zaczęła aktywniej korzystać z dezinformacji, propagandy i operacji wpływu. Wspomniane działania były ukierunkowana na dwa cele: zwiększenie swojej pozycji międzynarodowej i umocnienie urzędującego lidera w Rosji.
Wojnę konwencjonalną toczy się za pomocą czołgów, żołnierzy czy rakiet. Jakich narzędzi używa się w wojnie informacyjnej? Czy chodzi o farmy trolli?
To jest obszar, który bardzo mocno się zmienił. Rosja dostosowuje się do istniejących uwarunkowań. Co ciekawe na samym początku Władimir Putin uważał Internet za narzędzie stworzone przez CIA w celu destabilizacji Rosji.
Rosja stosuje w każdej kampanii inne metody, nie tylko farmy trolli. Na trolli społeczeństwo Zachodu w miarę uodporniło się i co raz skuteczniej potrafi zidentyfikować trolling w Internecie. Unia Europejska zablokowała strony takie jak Sputnik czy Russia Today, ale Rosjanie obchodzą te blokady. Rosja obecnie powszechnie używa masowo reklam na Facebooku jako nośnika swoich działań. To medium pomimo deklarowanych wysokich standardów, nie usuwa treści, które są manipulacyjne czy wprowadzają w błąd. Jeżeli jest reakcja to bardzo późno i z dużą dozą niechęci.
Przykładem działań w ramach wojny informacyjnej są ostatnie wybory do Parlamentu Europejskiego czy francuskiego. Rosjanie operowali z Zachodniej Afryki, na Facebooku francuskojęzycznym, wchodząc w ich strefę informacyjną i podważając zaufanie do Emmanuela Macrona czy Unii Europejskiej. Ogólnie media społecznościowe, X, TikTok lub YouTube są skuteczną platformą do rozpowszechniania rosyjskiej propagandy i dezinformacji. Część tych źródeł nie dba należycie o poziom dyskusji i jej źródła, tylko monetaryzuję negatywne emocje.
Rosjanie wykorzystują to i wrzucają emocjonalne memy czy posty, które później rozprzestrzeniają się za pomocą mediów społecznościowych.
Czy w wojnie informacyjnej gra się na emocjach?
Tak. Emocje są najlepszym paliwem wzmacniającym siłę przekazu Rosji. Mogą być różne: pozytywne i negatywne – strach, nienawiść, miłość… Rosja dostosowuje metody do odbiorców. Ma dobre rozeznanie wywiadowcze. Wie, co uwiera dane społeczeństwo. Przykładowo w Polsce są to nastroje antyukraińskie, antyunijne czy antyrządowe. Wszelkie ruchy „anty” są dobrym celem działań wojny kognitywnej. Kreml oddziałuje na takich negatywnych emocjach, w Polsce ciężko przekonać do Rosji jako kraju kogokolwiek. Inaczej sprawa wygląda w krajach Globalnego Południa. W Afryce czy na Bliskim Wschodzie nastroje antyfrancuskie, antykolonialne czy antyamerykańskie są bardzo silne. Rosjanie nie muszą się napracować, aby przekonać tamtejsze społeczeństwa do siebie jako rzekomo lepszej alternatywy.
Przed rakietą możemy obronić się systemami obrony powietrznej. Jak obronić się przed manipulacją, dezinformacją i innymi elementami wojny kognitywnej?
Badania wskazują na kilka elementów zwiększających odporność społeczną. Społeczeństwa, które są mocno wyedukowane, z dużym odsetkiem czytelnictwa są trudniejszymi ofiarami. Cechuje je krytyczne myślenie, a co za tym idzie większa odporność. Mają zdrowy dystans do treści, które czytają czy oglądają, na przykład w mediach społecznościowych. Ludzie muszą wykształcić psychiczny dystans, podobny do tego fizycznego zachowanego w trakcie pandemii.
Ważne jest by nie dać się zainfekować informacjami umieszczonymi w sieci, a tym bardziej nie rozpowszechniać podejrzanych informacji. Jeżeli coś wzbudzi w nas emocje, kiedy intuicyjnie czujemy, że post jest dziwny albo szokujący, warto się zastanowić. I przede wszystkim nie przesyłać go dalej infekując kolejne osoby.
W wielu państwach kuleje komunikacja strategiczna ze społeczeństwem. Jeżeli jest ono poinformowane na czas i traktowane jako dojrzałe, to wykazuje większą odporność na machinacje i dezinformację, czy to wewnętrzną czy zewnętrzną. Polaryzacja, którą obecnie obserwujemy w wielu państwach, jest dogodnym środowiskiem do przekazania fałszywego przekazu. Przerzucanie się przez różne frakcje dezinformującymi treściami nie sprzyja budowie odporności społecznej.
Wspomniała Pani o grupach „anty”, na przykład antyukraińskich czy antyunijnych. Ich członkowie często uważają, że tylko oni znają prawdę. Odrzucają informacje mediów, polityków czy autorytetów nie pasujących do ich baniek jako automatycznie fałszywe. Czy można dotrzeć do takich grup?
Jest na to szansa. Istnieje grupa ludzi, która ma niskie zaufanie czy to do rządu, społeczeństwa czy drugiej osoby. Jej członkowie mają psychologiczne uwarunkowania by być podatnym na teorie spiskowe, które nie są stricte dezinformacją, ale bywają powiązane. Takie osoby najczęściej w poczuciu niepewności, próbują odzyskać kontrolę nad sytuacją, poszukują czegoś czego mogliby się trzymać i uznać, że to ich prawda.
W mediach społecznościowych są osoby i grupy, które wykorzystują te cechy. Nie tylko wprowadzają takich ludzi podatnych na teorie spiskowe w błąd, ale tworzą świat, który jest równoległy, nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Jego fundamenty oparte są na opiniach, nie faktach, i to najistotniejsze rozróżnienie. Bardzo ważne w obronie przed takimi działaniami jest zadanie sobie pytania: czy to co widzę, słyszę, doświadczam jest faktem czy czyjąś opinią.
Dotarcie z faktami do osób podatnych na teorie spiskowe, jak wspominałam cechujących się pewnymi uwarunkowaniami psychologicznymi, nie jest łatwe. Zamykają się one w swoich bańkach, wierząc, że cały zewnętrzny świat jest wrogiem, który próbuje zniekształcić ich obraz. Istnieją jednak psychologiczne mechanizmy do tego, aby otworzyły się na zewnętrzny przekaz.
Często dochodzi do sytuacji, gdy zwolennik teorii spiskowej w rozmowie z osobą niepodzielającą jego poglądów, stara się narzucić swój pogląd. Jednocześnie jest zamknięty na argumenty. Badania wskazują na to, że często w takiej rozmowie warto bazować na faktach, ale także zrozumieć emocje drugiej strony. Wówczas łatwiej jest znaleźć przyczynę dla teorii spiskowych i na tym oprzeć swoje argumenty. I nawet, jeżeli nie przekonamy konkretnie tej osoby, to może dotrzemy do nieprzekonanych, np. dyskutując w szerszym gronie.
Dialog i próba dotarcia do takich osób jest bardzo ważna.
Rozmawialiśmy o wojnie informacyjnej prowadzonej przez Rosję. Czy inne kraje też ją uskuteczniają?
Jak najbardziej. Przykład Chin pokazuje, że dwaj partnerzy Pekin i Moskwa, uczą się od siebie. Nie tylko współpracują oferując przekaz alternatywny wobec zachodniego, ale kopiują swoje techniki i sposoby docierania do odbiorców. Rosja obecnie używa często bardzo twardych i widocznych metod. Chiny są bardziej wysublimowane i podążają drogą, którą kiedyś podążała Rosja. Przykładowo zapraszają ekspertów uwiarygadniających ich przekaz, tworzą fora na których mogą przekonywać do swoich racji czy usuwają teksty szkodliwe z punktu widzenia ich narracji. Chińczycy wykupują czy całość, czy część pakietów, mediów i później dana gazeta przestaje pisać negatywnie o Chinach.
Uważam, że Chiny są bardziej kompleksowym wyzwaniem, jeżeli chodzi o zwalczanie dezinformacji niż Rosja. Obecnie działania, które prowadzą określa się mianem FIMI, czyli Foreign Information Manipulation and Interference (Zagraniczne Manipulacje Informacyjne i Operacje Wpływu). Jest to szersze pojęcie niż dezinformacja czy fake newsy i deep fake’i. Mowa o sytuacji, w której inne państwo ingeruje w procesy wyborcze, demokratyczne czy debatę publiczną.
Państwo Środka bardzo mocno się angażuje, jednak w sposób bardziej wysublimowany niż Rosja. Przez to trudniej złapać ich za rękę. Ponieważ Kreml stosuje bardziej twarde metody FIMI, łatwiej określić jakiej infrastruktury czy metod używają. Chiny również są rozpracowywane w tym kontekście, jednak z racji na większą subtelność jest to większe wyzwanie.
Czy Zachód prowadzi kontroperacje w rosyjskiej infosferze?
Zachód jako całość – nie. Dochodzi jednak do pewnego podziału prac. Pierwszym obszarem jest wzmocnienie własnej odporności, drugim zaś dopracowanie metod strategicznej komunikacji z własnym społeczeństwem czy na zewnątrz. Przykładem może być wzmocnienie odporność w Afryce, żeby stamtąd nie docierały do naszej przestrzeni publiczne wrogie działania, jak było w przypadku Francji.
Trudniej dostać się do bańki na przykład chińskiej czy rosyjskiej. Trudniej dostać się do niej, niż im do zachodniej. Próbą takich działań są tzw. „Elfy” w państwach bałtyckich. To ludzie działający w rosyjskiej przestrzeni medialno-informacyjnej, w celu aktywnego rozprzestrzeniania przekazu Zachodu. Nie są to działania nastawione tylko na obronę. Nie jest tak istotne czy Rosjanie im uwierzą, są w bańkach informacyjnych, przez które ciężko się przebić. To sygnał dla Rosji, że inne państwa również działają, nie odpuszczają i docierają z przekazem w ich przestrzeń informacyjną.
Rozmawiał Marcin Karwowski