– Należy pamiętać, że kraje o trudnym sąsiedztwie jak np. Izrael, Indie, Turcja czy Grecja wzmacniają granicę, które są konfliktogenne. Dlaczego Polska nie robiła tego lata temu? Pomysł przygotowania pasa przesłaniania czy budowy umocnień na granicy wschodniej jest jak najbardziej słuszny. Należy się cieszyć z podejmowanych działań. Tylko szkoda, że nie zostały podjęte wcześniej – mówi Jarosław Wolski, ekspert ds. obronności w rozmowie z BiznesAlert.pl.
- […] Każde działanie wzmacniające ścianę wschodnią pomaga w walce z kryzysem. Należy pamiętać, że został on wywołany sztucznie, przez Rosję i Białoruś, które chcą destabilizować sytuacje w Polsce i zwiększyć zaangażowanie jej Sił Zbrojnych na granicy.
- Sednem problemu jest sama sytuacja gdy żołnierze muszą użyć broni, a nie przepisy. Jaką praktykę przyjmie prokuratura wojskowa badająca taki przypadek?
BiznesAlert.pl: Czy operacja Bezpieczne Podlasie pomoże w walce z kryzysem granicznym?
Jarosław Wolski: Tak, każde działanie wzmacniające ścianę wschodnią pomaga w walce z kryzysem. Należy pamiętać, że został on wywołany sztucznie, przez Rosję i Białoruś, które chcą destabilizować sytuacje w Polsce i zwiększyć zaangażowanie jej Sił Zbrojnych na granicy. Zaangażowani żołnierze nie mogą realizować planów szkoleniowych, sprzęt zużywa się w szybszym stopniu, a w jednostkach występuje zwiększona rotacja.
Plan zakłada zaangażowanie 17 tysięcy żołnierzy, z czego dziewięć ma stanowić odwód zdolny do reakcji w 48 godzin. Czy przyda się on w zwalczaniu nielegalnej migracji?
Raczej nie, uważam, że powinno się go traktować jako sprawdzian dla Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej. 17 tysięcy żołnierzy to bardzo duża ilość. Wspomniany odwód to odpowiednik prawie dwóch brygad, chociaż w przypadku Bezpiecznego Podlasia to komponent złożony z różnych jednostek Wojsk Lądowych, a nie konkretne zgrupowania.
Czy żołnierze są właściwi do pilnowania wschodniej granicy? Nie powinna to być domena żandarmerii, straży granicznej czy policji?
Polscy żołnierze byli wykorzystywani do podobnych zadań od początku misji stabilizacyjnych, na przykład w Kosowie. Od tamtego czasu przechodzą stosowne szkolenia. Kwestią zasadnicza jest jednak czy wojsko jest w stanie przeszkolić w tym zakresie tak dużo żołnierzy.
Jak na razie przeszkolenie polskich żołnierzy w kwestii granicy, nawet tych, którzy niedawno wstąpili, należy ocenić pozytywnie. Nie doszło do incydentów na granicy świadczących o niskich kompetencjach lub kiepskiej dyscyplinie. Wręcz przeciwnie, wykazali się wysoką dyscypliną wykonawczą i żelaznymi nerwami.
Rząd zmienił przepisy ułatwiając użycie broni przez żołnierzy na granicy. Czy to zmiana w dobrym kierunku?
Jeżeli chodzi o dokładną analizę przepisów to jest to kwestia dla karnistów. Uważam jednak, że poluzowanie restrykcji jest korzystne dla Sił Zbrojnych Rzeczpospolitej. Sednem problemu jest sama sytuacja gdy żołnierze muszą użyć broni, a nie przepisy. Jaką praktykę przyjmie prokuratura wojskowa badająca taki przypadek? Jeżeli przyjmie rygorystyczne podejście do przepisów, to żołnierze w sytuacji gdy mogliby użyć broni, przeżywają, mówiąc bardzo delikatnie, dyskomfort. Obawiają się konsekwencji.
Mimo, że wielu ekspertów nie pozostawia na nowych przepisach suchej nitki, uważam, że są one krokiem w dobrą stronę.
Rząd Tuska zapowiedział liczne projekty w kwestii ochrony granicy, m.in. Bezpieczne Podlasie i Tarczę Wschód. Czy zmiany idą w dobrym kierunku? Możemy spać spokojnie?
Tak, idą w bardzo dobrym kierunku. Należy pamiętać, że kraje o trudnym sąsiedztwie jak np. Izrael, Indie, Turcja czy Grecja wzmacniają granicę, które są konfliktogenne. Dlaczego Polska nie robiła tego lata temu? Pomysł przygotowania pasa przesłaniania czy budowy umocnień na granicy wschodniej jest jak najbardziej słuszny. Należy się cieszyć z podejmowanych działań. Tylko szkoda, że nie zostały podjęte wcześniej.
Rozmawiał Marcin Karwowski
Gen. Komornicki: Armii rosyjskiej nie chodzi o zdobywanie terytorium ukraińskiego (ROZMOWA)