O konieczności inwentaryzowania przez gminy źródeł niskiej emisji Woźny mówił dziennikarzom w przerwie zorganizowanej we wtorek w Będzinie (Śląskie) przez Zagłębiowski Alarm Smogowy IV Konferencji: „Zagłębiowski Okrągły Stół dla Czystego Powietrza”. Jak ocenił, z takich spotkań płynie m.in. wniosek, że „jest jeszcze masa rzeczy do zrobienia”.
„To, co jest do zrobienia to m.in., w jaki sposób administracja rządowa powinna współpracować z administracją samorządową, czy jak różnego rodzaju strategie, plany mają stawać się działaniami na rzecz realnej poprawy jakości powietrza” – wskazał.
Uznał w tym kontekście, że samorządy za bardzo koncentrują się na przyjmowaniu dokumentów, natomiast „bardzo potrzebne są twarde, realne dane, jak takie strategie czy plany oddziałują na rzeczywistość”. „Mieliśmy dzisiaj informacje, jak wygląda realizacja programu ochrony powietrza dla terenu woj. śląskiego. Mnie bardzo zabrakło informacji, jak wygląda inwentaryzacja źródeł niskiej emisji” – uściślił pełnomocnik.
„Wszyscy wiemy i wszyscy podkreślamy, że głównym problemem z jakością powietrza jest niska emisja, natomiast inwentaryzacja źródeł niskiej emisji to coś, co nam absolutnie kuleje. A wydaje mi się, że trudno jest walczyć z czymś, czego nie mamy policzonego i zmierzonego” – zastrzegł Woźny.
„Wydaje mi się, że warto rozmawiać, w jaki sposób Wojewódzkie Fundusze Ochrony Środowiska mogą pomagać gminom, a wręcz wymagać od nich inwentaryzacji źródeł niskiej emisji. Bez tej inwentaryzacji z problemem smogu sobie absolutnie nie poradzimy” – ocenił.
Pytany przez PAP o kwestię inwentaryzacji w miastach Zagłębia Dąbrowskiego Rafał Psik z Zagłębiowskiego Alarmu Smogowego zaznaczył, że jest to także postulat Alarmów Smogowych. „Przypatrujemy się rządowemu programowi, który ma stworzyć narzędzie inwentaryzacyjne. Gminy nie podejmują obecnie działań inwentaryzacyjnych, ponieważ nie wiedzą, jak to robić: jaką firmę zatrudnić, jaką metodą to zrobić, jakiego narzędzia użyć, ile to kosztuje” – ocenił społecznik.
„Myślę, że w tej sytuacji trzeba czekać na narzędzie rządowe, do którego mają być włączeni kominiarze, pod kątem którego poczynione mają być zmiany prawne, i tym narzędziem zrobić tę inwentaryzację. Teraz wydawanie na to pieniędzy chyba nie ma sensu. Może gdyby było jakieś dobre narzędzie? Ale nie ma” – ocenił przedstawiciel Zagłębiowskiego Alarmu Smogowego.
Jak zapowiedział 13 marca Woźny w Ustroniu (Śląskie), dzięki rządowemu pilotażowi powstanie m.in. prototyp systemu inwentaryzacji źródeł niskiej emisji z bazą danych urządzeń grzewczych i narzędziami do analizy. Narzędzie to w przyszłości będzie wykorzystywane w całym kraju. „Przez lata wydatkowaliśmy pieniądze na walkę ze smogiem. Problem polega na tym, że każda jednostka administracji wydaje je sama: rząd, fundusz ochrony środowiska, gminy, powiaty. Dzięki narzędziu, które testujemy, powstanie baza danych na temat tego, gdzie mamy największy problem z jakością powietrza” – mówił.
„Głównym zadaniem (…) jest uzyskanie precyzyjnej informacji, gdzie są miejsca wymagające najszybszej interwencji i gdzie skoncentrowanie działań przyniesie najszybciej pożądany efekt. Teraz ze smogiem walczymy po omacku, bo nie mamy precyzyjnych informacji. Ten projekt je dostarczy” – zaznaczył w Ustroniu pełnomocnik ds. Programu Czyste Powietrze.
W ramach pilotażu w terenie testowane są różne sposoby inwentaryzacji źródeł niskiej emisji; np. w Skawinie burmistrz wraz z nakazami zapłaty podatku od nieruchomości przesłał mieszkańcom ankiety; w Ustroniu zajmują się tym kominiarze. Zbieraniem danych zajmie się Instytut Łączności – Państwowy Instytut Badawczy. Z opracowanego narzędzia – w ocenie Woźnego – samorządy będą mogły w korzystać w rok, półtora po zakończeniu pilotażu.
„Zintegrowany system wsparcia polityki i programów ograniczenia niskiej emisji” jest elementem programu prac rozwojowych „Społeczny i gospodarczy rozwój Polski w warunkach globalizujących się rynków (GOSPOSTRATEG)”, wdrażanego przez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju.