Zaborowski: Współpraca zbrojeniowa Polski i USA przeniesie ich sojusz na nowy poziom (ROZMOWA)

18 lipca 2016, 13:00 Bezpieczeństwo

– Jeśli pomiędzy sojusznikami występuje element współpracy sektorów zbrojeniowych, to zobowiązania sojusznicze Stanów Zjednoczonych są traktowane na innym, wyższym poziomie. Miało to miejsce w Korei Południowej, Japonii czy w Izraelu. Współpracę w sektorze zbrojeniowym należy traktować jako dodatkowy element zacieśniający współpracę sojuszniczą na poziomie strategiczno – politycznym- mówił w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl, wiceprezes Center for European Policy Analysis, dr Marcin Zaborowski.

BiznesAlert.pl: Polsko – amerykańska współpraca w sektorze obronnym łączona jest głównie z zakupem samolotów wielozadaniowych F-16. Czy i jakie wnioski z umowy offsetowej zawartej przy okazji nabycia F-16 powinny zostać wyciągnięte na przyszłość?

Wiceprezes Center for European Policy Analysis, dr Marcin Zaborowski: W mojej opinii reputacja przetargu dotyczącego samolotów F-16 jest niesłusznie przedstawiana w niekorzystnym świetle. Przy zawieraniu umów offsetowych prawie zawsze dochodzi do pewnych problemów. Są to kwestie adaptacji i zdolności rodzimego przemysłu zbrojeniowego do potrzeb zawartych w danej umowie. Wówczas, kiedy Polska podpisywała wspomnianą umowę, te zdolności były niestety na bardzo niskim poziomie. Nie dysponowaliśmy dostatecznymi możliwościami, które można było w pełni wykorzystać. Każde doświadczenie, także i offset przy zamówieniach F-16 uczy i pozwala wyciągnąć wnioski na przyszłość.

Przykładając doświadczenia z poprzedniego przetargu do aktualnych planów obecnego rządu w kwestii przetargu na system tarczy antyrakietowej, można wywnioskować, że priorytetem będzie promowanie krajowego przemysłu. Taka postawa, jak pokazuje praktyka, przyniosła wymierne efekty. Podpisano list intencyjny na wykonanie projektu, w którym przewidziano 50 procentowy udział przemysłu krajowego. Znaczący udział polskiego sektora będzie także dotyczył zaawansowanej części produkcji, w tym strategiczny współudział w testowaniu oraz tworzeniu nowych zdolności.

Jeszcze przed szczytem NATO w Warszawie minister obrony narodowej, Antoni Macierewicz mówił o postępach w negocjacjach Raytheonem w sprawie tarczy antyrakietowej. Na jakim etapie znajdują się te rozmowy?

Został podpisany wspomniany wcześniej list intencyjny. Raytheon jest obecnie jedyną firmą, która taki list posiada. Nie jest on jeszcze obligujący do realizacji powierzonego zadania. Jest to wyłącznie zobowiązanie, którego celem jest doprowadzenie do skutecznego zakończenia tej kwestii. Z listu wynika także, że obie strony osiągnęły porozumienie co do ogólnych zasad realizacji kontraktu. Dopiero po liście intencyjnym rozpoczyna się kolejna ścieżka, która doprowadzi do zamówienia. Wówczas zaczną się właściwie negocjacje. Minister Macierewicz bardzo twardo postawił kwestię wysokiego poziomu współudziału polskiego przemysłu. Rzeczą bez precedensu jest fakt, że Amerykanie zgodzili się na tak wyśrubowane warunki.

Raytheon to nie jedyna firma, która w ostatnich tygodniach była wymieniana jako partner przy realizacji kontraktów dla polskiej armii. Kilka dni po szczycie w Warszawie wstępne porozumienie o współpracy podpisała Polska Grupa Zbrojeniowa ze spółkami Sikorsky i PZL Mielec należącymi do amerykańskiego koncernu Lockheed Martin. Czego możemy spodziewać się po zawartym porozumieniu?

Sikorsky jest firmą, która produkuje helikoptery w Mielcu. W zeszłym roku w przetargu na śmigłowce wielozadaniowe poprzedni rząd zdecydował o wyborze firmy Airbus, która produkuje śmigłowce typu Caracal. Airbus nie ma linii produkcyjnej w Polsce, przy czym miał ją otworzyć w Łodzi, a państwo miałoby być jej współudziałowcem. Wiele wskazuje jednak na to, że decyzja może być zmieniona. Umowa pomiędzy PGZ a Lockheed Martin, pokazuję, że zdecydowano się na wykorzystanie zdolności produkcyjnych, które istnieją w Polsce, ale w których nasze państwo nie ma udziałów. Na razie jednak podpisany jest tylko list intencyjny. Oczywiście polska spółka podjęła decyzję przy aprobacie wykonującego uprawnienia właścicielskie ministerstwa obrony narodowej. Może to wskazywać na przygotowanie gruntu pod ewentualną zmianę decyzji co do śmigłowców. Nie są to jednak właściwie negocjacje, do których droga jest jeszcze daleka.

Kontynuując wątek śmigłowców wielozadaniowych, pojawiły się opinie, że najlepszym rozwiązaniem byłby zakup każdego z oferowanych na etapie przetargu modeli, a więc po kilka – kilkanaście sztuk francuskich Caracali, AgustaWestland, które miałyby być produkowane w Świdniku oraz śmigłowców Sikorsky z PZL Mielec. Czy Pana zdaniem takie rozwiązanie byłoby dobre dla polskiej armii?

Ze względów dyplomatycznych, z punktu widzenia relacji Polski z różnymi firmami i państwami byłoby to dobre rozwiązanie. Pozwoliłoby to pogodzić konkurencję. Jednak biorąc pod uwagę interesy polskiej armii jak i polskiego przemysłu zbrojeniowego jest to najgorsze z możliwych rozwiązań. Podpisując kontrakt z jedną firmą możemy udoskonalać i ubogacać warunki np. offsetu. Możemy także negocjować duży udział przemysłu krajowego. Decydujemy się na poważną inwestycję, która przez wiele lat będzie rzutować na sprawność operacyjną polskiej armii. Specyfikacja sprzętu, który kupujemy musi spełniać warunki, na których nam zależy. Możemy się domagać tego, że ta część związana z badaniami i technologią powinna być zlokalizowana w Polsce. Wówczas, kiedy kupujemy po kilka helikopterów z różnych firm to godzimy konkurentów ale nasza karta przetargowa jest wówczas znacznie słabsza.

Śmigłowce wielozadaniowe to jednak niejedyny przetarg na potrzeby polskiego lotnictwa. Resurs polskich śmigłowców bojowych MI-24 powoli się kończy. Polska chce rozpisać przetarg również na ten rodzaj śmigłowców. Jaki sprzęt amerykanie mogą zaoferować polskiej armii?

Rywalizacja w tym przetargu będzie dużo bardziej zacięta. Warto tylko wspomnieć, że wśród amerykańskich producentów trwa rywalizacja pomiędzy Boeingiem, który oferuje słynne śmigłowce Apache, a Bell Helicopter, który produkuje śmigłowce Viper. Ten drugi producent lobbował zresztą niedawno w Warszawie za swoim sprzętem. W opinii tej firmy maszyny konkurencji, a więc Apache, sprawdzają się głównie na terenach walki takich jak Afganistan. Bell zaś uważa, że ich sprzęt dużo bardziej odpowiada potrzebą polskiej armii. Przede wszystkim będzie to konkurencja wewnątrzamerykańska. Oprócz tego pojawiają się oferty z Europy, które powinny być brane pod uwagę. W przetargu będą chcieli także zaistnieć producenci śmigłowca Tiger, a więc ponownie Airbus, a także Turcja, która oferuje śmigłowce T129 ATAK, włoską wersję Agusta A129, śmigłowca produkowanego przez AgustaWestland. Każda firma ma swoją argumentację. Oceniam, że w tej kwestii negocjacje będą równie „twarde” co w przypadku przetargu na śmigłowce wielozadaniowe. Sądząc po postawie polskiego rządu w kwestii tarczy nie mam wątpliwości, że zadba on o to aby udział ulokowanego w Polsce przemysłu albo rodzimego był możliwie jak największy.

Próbując podsumować współpracę polskich i amerykańskich firm zbrojeniowych można powiedzieć, że obecnie polega wyłącznie na kontynuacji offsetu, jeszcze z okresu F-16, negocjacjach w kwestii tarczy antyrakietowej oraz na ewentualnym nabyciu śmigłowców wielozadaniowych jak i bojowych…

Mogą się także pojawić zamówienie na łodzie podwodne czy korwety. Polsko-amerykańska współpraca w obszarze przemysłu zbrojeniowego jest na dużo wyższym poziomie niż współpraca jakiegokolwiek innego państwa w Europie Środkowo-Wschodniej z USA.

Czy dzięki szczytowi NATO i rozmowach polsko-amerykańskich jest szansa na zacieśnienie relacji w sektorze zbrojeniowym?

To są naczynia połączone. Z dostępnych raportów wynika, że jeżeli pomiędzy sojusznikami występuję element współpracy sektorów zbrojeniowych, to zobowiązania sojusznicze Stanów Zjednoczonych są traktowane na innym, wyższym poziomie. Miało to miejsce w Korei Południowej, Japonii czy w Izraelu. Współpracę w sektorze zbrojeniowym należy traktować jako dodatkowy element zacieśniający współpracę sojuszniczą na poziomie strategiczno – politycznym. Pozytywne sygnały dotyczące współpracy przemysłu obronnego z jakąkolwiek firmą amerykańską mają nie mały wpływ na to jak USA podchodzą do kwestii wsparcia wschodniej flanki czy ulokowania brygady pancernej w Polsce.

Jak Pana ocenia zakończony w Warszawie szczyt Sojuszu Północnoatlantyckiego w kontekście rezultatów spotkania Rady NATO-Rosja?

Mimo wrogich zdaniem Rosji działań NATO, Kreml na obecnym etapie nie usztywnia swojego stanowiska. Nie mieliśmy do czynienia z histeryczną odpowiedzią ze strony Moskwy. Rosjanie mówią, że NATO popełniło błąd jednocześnie twierdząc, że w kwestiach komunikacji, która może służyć unikaniu wypadków czyli np. wyłączania transponderów, są gotowi do współpracy. Takich deklaracji nie było wcześniej. Pojawia się jednak pytanie o powody raczej otwartej jak na rosyjskie standardy postawy oraz jak długo zostanie ona utrzymana.

Rozmawiał Bartłomiej Sawicki