Ukraina dokonała serii ataków na infrastrukturę krytyczną Rosji w pobliżu frontu. Wybuch drona nad Kremlem był okazją do oskarżenia Kijowa o próbę zamachu na prezydenta Władimira Putina.
Noc z drugiego na trzeciego maja była okazją do co najmniej dwóch incydentów w Rosji. Zbiornik paliwa w pobliżu portu Tamań obok Cieśniny Kerczeńskiej na okupowanym Krymie stał się według Rosjan celem ataku dronami z Ukrainy. Wywołał pożar obejmujący obszar ponad tysiąca kilometrów bez strat w ludziach. To kolejne zdarzenie po ataku drona na zbiornik paliwa na Krymie, w Zatoce Kozackiej.
Kolejny incydent minionej nocy to atak drona na rezydencję prezydenta Władimira Putina na Kremlu sfilmowany przez postronnych obserwatorów i ogłoszony przez służby prasowe Rosji jak próbę zamachu na jej przywódcę. Rosjanie podają, że zestrzelili dwa drony nad Kremlem i zapowiadają odwet. Ukraina odrzuca te oskarżenia. Doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podoljak podejrzewa, że atak mógł być dziełem opozycji antyputinowskiej w Rosji albo pretekstem władz do ataku terrorystycznego przeciwko Ukraińcom.
Ataki na zaplecze logistyczne sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej może być elementem przygotowań do zapowiadanej kontrofensywy Ukrainy. Nie jest jasne czy incydent nad Kremlem to faktycznie zamach Ukrainy czy prowokacja Rosjan.
Reuters / Wojciech Jakóbik
Płonie zbiornik paliwa na Krymie. Czy to przygotowanie do kontrofensywy Ukrainy? (WIDEO)