We wtorek doszło do podpisania listu intencyjnego między ministrem energii Krzysztofem Tchórzewskim a prezesem PKN Orlen Danielem Obajtkiem w sprawie rozpoczęcia procesu przejęcia kontroli kapitałowej przez Orlen. nad Grupą Lotos. W wyniku operacji płocki koncern ma przejąć 53 proc. udziałów w gdańskiej spółce. W rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Marek Zuber, ekonomista, podkreśla że jest to efektywne rozwiązanie umożliwiające ekspansję na rynkach zagranicznych.
Fuzja to dobry pomysł
– Od wielu lat twierdziłem, że funkcjonowanie dwóch spółek robiących de facto to samo nie ma sensu. Taka konkurencja jest pozbawiona sensu. Tym bardziej, że mówimy o Skarbie Państwa. Te spółki funkcjonują osobne. Nie dokonują nawet zakupów ropy razem. To jest sytuacja, która nie jest najbardziej efektywna – powiedział ekspert.
Według niego niechęć do koncepcji połączenia obydwóch spółek wynikał z dwóch rzeczy. – Po pierwsze, z pierwszej prywatyzacji Lotosu. W sensie nie wejścia na giełdę a sprzedaży pakietu kontrolnego. Wówczas było duże zamieszanie. Powołano komisja. Temat połączenia zniszczony niedobrą atmosferą. Drugim powodem przez który trudno było mówić o fuzji byli lokalni działacze na Pomorzu. – To jest potężna firma i wiadomo, że jeżeli byłaby likwidowana w ramach strukturalnego połączenia z Orlenem to z punktu widzenia samorządu to są duże straty wynikające m.in. z kwestii podatkowych . Być może ta formuła, czyli zakup kontrolnego pakietu akcji pozwoli na utrzymanie miejsc pracy w Lotosie gdzie będzie także zarząd z tym, że pewne decyzje będą podejmowane wspólnie – mówił.
Na efekty trzeba poczekać
Według niego nie jest jasne jeszcze czy to będzie oznaczało połączenie w sensie organizacyjnym. – To jeszcze zobaczymy. Nie ma sensu aby obydwie spółki oddzielnie kupowały ropę. Taka kontrola przypomina tą jaką Renault sprawuje nad Nissanem. Renault ma 34 procent udziałów Nissana. Zgodnie z japońskimi przepisami oznacza to de facto kontrolę nad spółką. Innym przykładem jest kontrola Hyundaia nad KIA. Teoretycznie są to dwie oddzielne grupy biznesowe ale ich właścicielem jest Hyundai. Połączenie nie wyklucza konkurencji. To nie oznacza, że znikną stacje Lotosu. To będzie do rozważenia. Dzięki temu Hyundai i KIA to są nadal dwie marki, dwie firmy, których właścicielem jest Hyundai. Przy czym, obydwie korzystają z efektu skali wynikającego ze wspólnych prac projektowych np. płyty podłogowej. Tutaj może być podobnie – powiedział Zuber.
Zyski
Zaznaczył, że pewne elementy w tym pierwszym okresie będą wspólne dzięki czemu obniżą się koszty działalności. – Będzie łatwiej prowadzi pewne działania. Ważne jest to, że na rynku jedna firma nie będzie działa przeciwko drugiej – stwierdził rozmówca BiznesAlert.pl
Zapytany o to, czy w obecnych warunkach rynkowych budowanie tak dużego koncernu jest uzasadnione stwierdził, że tak. Zaznaczył jednak, że jedynym ryzykiem związanym ze wspomnianą fuzją dotyczy wzrostu cen paliw dla klientów indywidualnych. – To będzie monopol jeżeli chodzi o dostawy hurtowe. Tylko pytanie czy na poziomie tych cen obserwowaliśmy konkurencję cen między Lotosem i Orlenem? Być może zapłacimy kilka groszy więcej za paliwo ale z drugiej strony połączenie sił tych spółek zwiększy szansę ekspansji na rynkach zagranicznych. Po za tym, dzięki fuzji do Skarb Państwa finansowa zyska na tej operacji – zakończył Zuber.