Jakim: „Solidarność” zbrojeniówki może pójść na MON

14 kwietnia 2015, 16:32 Bezpieczeństwo

Albo dojdzie do spotkania z premier Ewą Kopacz oraz wicepremierem, szefem MON Tomaszem Siemoniakiem, podczas którego chce uzyskać wyjaśnienia dotyczących niejasności wokół przetargu na śmigłowce dla armii, albo związkowcy rozpoczną protest  – zapowiedział Roman Jakim, przewodniczący Krajowej Sekcji Przemysłu Lotniczego NSZZ „Solidarność”.

Logo Solidarności. Grafika: Solidarność
Logo Solidarności. Grafika: Solidarność

W liście skierowanym do premier Ewy Kopacz przewodniczący przypomniał, że 14 stycznia br. została uzgodniona formuła społecznego obserwatora przetargu. Do uzgodnienia statusu doszło podczas spotkania w siedzibie MON. W spotkaniu w MON uczestniczyli przewodniczący „Solidarności” Piotr Duda oraz szefowie Komisji Zakładowych „Solidarności” WSK PZL-Rzeszów, PZL-Mielec i PZL-Świdnik. W opinii związkowców, uzgodnienie formuły było „jedynie grą na czas”.

„Zaproszenie naszego przedstawiciela, na dwa tygodnie przed ogłoszeniem wyników przetargu (21 kwietnia br.) jest potwierdzeniem tej tezy” – napisali związkowcy wytykając, że w tak krótkim czasie ocena przejrzystości i transparentności całego procesu przetargowego jest niemożliwa i „stawia pod znakiem zapytania szczerość intencji” ministra.

Jak informują w liście związkowcy, z tego powodu Krajowa Sekcja Przemysłu Lotniczego NSZZ „Solidarność” wycofuje swojego przedstawiciela z Komisji Przetargowej i domaga się spotkania w celu „wyjaśnienia stronie społecznej przez Panią Premier i Pana Wicepremiera Ministra Obrony Narodowej wszystkich niejasności, które nagromadziły się wokół ogłoszonego przetargu, a są podnoszone przez media i różne środowiska”.

W wartym ok. 12 mld zł przetargu na 70 śmigłowców wielozadaniowych dla armii biorą udział producenci: francusko-niemiecki Airbus Helicopters oferujący śmigłowce EC725 Caracal, amerykański Sikorsky Aircraft Corporation, mający w Polsce zakład PZL-Mielec i proponujący śmigłowce Black Hawk oraz włosko-brytyjska AgustaWestland, dysponująca w Polsce zakładem PZL-Świdnik, który oferuje śmigłowce AW149.

9 kwietnia br. podczas wspólnego posiedzenia parlamentarnych zespołów ds. Wojska Polskiego i ds. Polskiego Przemysłu Obronnego dotyczącego znaczenia dostaw  śmigłowców  wielozadaniowych  dla  polskiej  armii  na  gospodarczy  rozwój  regionu  podkarpackiego, łódzkiego i lubelskiego, swoje opinie przedstawili prezesi PZL-Świdnik i PZL-Mielec. Przedstawiciel Airbus Helicopters się nie pojawił.

Tego samego dnia w „Augsburger Allgemeine” pojawił się artykuł pt. „Czy polskie śmigłowce bojowe będą pochodzić z Donauwörth?” który ujawnił, że o zlecenie polskiego MON ubiega się Airbus Helikopters z siedzibą w bawarskim Donauwörth. Z artykułu wynika, że zakład w Donauwörth liczy na rozpoczęcie produkcji śmigłowców dla polskiej armii.

Kupiony w 2010 r. przez firmę AugustaWestland PZL-Świdnik zatrudnia 3,5 tys. ludzi w tym 630 inżynierów, a wartość jego eksportu wynosi 700 mln zł. Firma kooperuje z 900 polskimi dostawcami, generując dodatkowe 4 tys. miejsc pracy. Wartość inwestycji AugustaWestland w zakład wyniosła ponad 600 mln zł. Firma jako jedyna dysponuje pełnym zapleczem produkcyjnym. Śmigłowiec AW149 byłby produkowany dla potrzeb całej grupy AgustaWestland, co pozwoliłoby przemnożyć liczbę zatrudnionych osób pięciokrotnie. Cały nieodpłatny transfer technologii z Grupy AugustaWestland do zakładu w Polsce byłby wart prawie 2 mld euro.

W przejęty w 2007 r. PZL-Mielec, koncern Sikorsky zainwestował 600 mln zł. Zakład zatrudnił ponad 1,5 tys. pracowników, dorobił się ponad 50 kooperantów, ośmiokrotnego wzrostu wartości eksportu i pięciokrotnego wzrostu sprzedaży. Koncern podkreśla, że już 4 tys. śmigłowców Black Hawk, jest użytkowane na całym świecie, co ułatwia ich serwisowanie. Firma deklaruje, że dysponuje możliwością zwiększenia dostaw z możliwością wytwarzania nawet do 24 śmigłowców rocznie w razie pojawienia się nagłej potrzeby.

Airbus Helicopters niedawno otworzył w Łodzi Biuro Projektowe, w którym zatrudniono 10 inżynierów. Firma obiecuje, że w przyszłości poziom zatrudnienia w łódzkim biurze może wzrosnąć dziesięciokrotnie. Koncern zapowiada też, że w przypadku wygrania przetargu błyskawicznie zbuduje zakład w Polsce. Jak jednak można wnioskować z artykułu w „Augsburger Allgemeine”, zakład zajmowałby się montowaniem zespołów wyprodukowanych w bawarskiej fabryce.

Część specjalistów ocenia, że najwyższe szanse na sukces w przetargu ma jednak właśnie Airbus Helicopters, co dodatkowo mogło stać się źródłem zaniepokojenia związkowców z zakładów lotniczych prowadzących produkcję w Polsce.