Jakóbik: Czy Komisja zrealizuje plan Gazpromu?

16 stycznia 2017, 14:15 Energetyka

Komisja Europejska chce, by Gazprom słał więcej gazu przez Niemcy na wypadek przerwy dostaw przez Ukrainę. To samospełniająca się przepowiednia – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Magazyn gazu w Kosakowie. Fot. PGNIG
Magazyn gazu w Kosakowie. Fot. PGNIG

Bruksela długo czekała z publikacją decyzji w sprawie zwiększenia dostępu rosyjskiego Gazpromu do niemieckiej odnogi OPAL. Została ona opublikowana 9 stycznia. – Zwiększone wykorzystanie gazociągu OPAL, które prawdopodobnie nastąpi w związku ze zmianą zakresu wyjątku, przyczyni się do dalszego zwiększenia bezpieczeństwa dostaw – czytamy w decyzji.

Komisja podkreśla, że tylko niemiecki tekst „jest autentyczny”. Część dokumentu jest wycięta i oznaczona, jako „poufne” ze względu na konieczność ochrony wrażliwej informacji handlowej. Opisuje on, na jakich zasadach rosyjski Gazprom może korzystać ze zwiększonej przepustowości gazociągu OPAL. Decyzja ta została zakwestionowana przez polskie PGNiG i rząd w Warszawie, jako zagrażająca rozwojowi rynku w Europie Środkowo-Wschodniej i bezpieczeństwu dostaw gazu do regionu.

Decyzja pozwala Rosjanom w razie większego zapotrzebowania na dostawy ich gazu z giełdy GASPOOL do Czech na wykupienie dodatkowej przepustowości OPAL (ponad 50 procent, do którego na mocy wcześniejszej decyzji Brukseli mają pełny dostęp) w drodze aukcji. Pozostała ilość ma być dostępna dla stron trzecich w razie pojawienia się zainteresowania.

Polski rząd i PGNiG zaskarżyły decyzję KE, jeszcze zanim została ona oficjalnie opublikowana. Trybunał Sprawiedliwości UE na wniosek PGNiG wstrzymał pod koniec roku jej wykonanie. Do czasu rozstrzygnięcia sporu, do którego ma dojść po 16 stycznia, decyzja nie będzie mogła być wykorzystana. Gazprom twierdzi, że aukcje na mocy nowej decyzji sprzed publikacji wyroku Trybunału pozostają ważne, co zostanie rozstrzygnięte w sądzie.

Polacy podkreślają, że decyzja zagrozi konkurencji na rynku Europy Środkowo-Wschodniej i podkopie alternatywy jak terminal LNG w Świnoujściu czy planowany Korytarz Norweski. Obawiają się także, że zagrozi bezpieczeństwu dostaw do regionu, bo Rosjanom będzie łatwiej zakręcić kurek Ukrainie bez konsekwencji dla Niemiec i innych zachodnich klientów Gazpromu.

Komisja Europejska widzi sprawę zgoła inaczej. Wyłączenia spod regulacji antymonopolowych trzeciego pakietu energetycznego są w zgodzie z Art. 36 Dyrektywy o bezpieczeństwie dostaw możliwe między innymi pod warunkiem, że wzmocnią bezpieczeństwo energetyczne Wspólnoty.

W decyzji ws. OPAL Komisja podkreśla, że zwiększenie wykorzystania szlaku niemieckiego zwiększy bezpieczeństwo dostaw. Po decyzji KE limit wykorzystywania gazociągu będzie zwiększony. Rosjanie będą mogli używać 80 proc. jego przepustowości, a w określonych okolicznościach nawet 100 proc. (przewidziano organizowanie aukcji). W dokumencie podkreślono, że większe wykorzystanie OPAL-u pozwoliłoby na przesył większej ilości gazu do Czech i dalej do innych krajów UE i poza nią, zwłaszcza na Słowację i na Ukrainę.

Mają na tym skorzystać kraje Unii i Wspólnoty Energetycznej, czyli np. Ukraina. Jednak Kijów podkreśla, że ograniczenie dostaw szlakiem ukraińskim zagraża stabilności ekonomicznej kraju. – Dodatkowa przepustowość poniżej 10 mld m3 rocznie nie pozwoli na pełne zastąpienie dostaw rosyjskiego gazu innymi szlakami – uspokaja Bruksela. – Wysokie wykorzystanie OPAL raczej „nie wysuszy” alternatywnych szlaków.

Zastrzeżenia Komisji odnośnie dodatkowej przepustowości, która ma być dostępna w razie pojawienia się nowych graczy zainteresowanych OPAL ma z kolei gwarantować, że szlak posłuży do dostaw surowca z innych, nierosyjskich źródeł. Decyzja uwzględnia także możliwość, że modernizacja techniczna umożliwi dostawy na szlaku NEL-OPAL, czyli z Europy Zachodniej do Europy Środkowo-Wschodniej. To razem ma poprawić bezpieczeństwo dostaw. Tym samym Komisja staje w obronie niemieckiego regulatora BnetzA, który wnioskował o decyzję ws. OPAL.

To zaproszenie do destabilizowania Ukrainy groźbami i rzeczywistymi ograniczeniami lub przerwami dostaw przez Gazprom. To brak reakcji na podobne groźby stosowane pod adresem Polski i zgoda na dalszy szantaż. Jak ustalił BiznesAlert.pl, Gazprom ostrzegał kraje Unii Europejskiej, że tej zimy może dojść do kryzysu gazowego. Przed podobnym zagrożeniem ostrzega Ukrtransgaz, który informował, że ciśnienie w gazociągach dostarczających surowiec z Rosji jest zbyt niskie, przez co jest zmuszony uzupełniać niedobory własnymi zapasami. To z kolei grozi, że Ukrainie zabraknie surowca zimą.

Komisja ma swoją receptę. Jeżeli dojdzie do problemów na szlaku ukraińskim, Polacy i inne kraje zagrożone przerwą dostaw, powinny skorzystać ze szlaku niemieckiego, realizując tym samym artykułowany przez Gazprom cel marginalizacji dostaw przez Ukrainę. Komisja nie powinna dążyć do realizacji celów rosyjskiej spółki gazowej.

Po stronie Brukseli stanął w tej sprawie Gazprom. Chce włączyć się do postępowania, jako interwenient. W ten sposób przyłączył się do Komisji Europejskiej i może przedstawić własne argumenty na poparcie jej stanowiska. Sąd zdecyduje o tym, czy Gazprom będzie mógł przyłączyć się do Brukseli. Do 16 stycznia zbiera argumenty stron. Potem ma nieograniczony czas na orzeczenie w sprawie decyzji dotyczącej OPAL.

Wsparcie Gazpromu dla Komisji to niedźwiedzia przysługa niekorzystna wizerunkowo, która daje argumenty tym, którzy przekonują, że Bruksela działa wbrew słabszym państwom członkowskim i realizuje partykularne interesy najsilniejszych graczy. To kolejny kamyczek do jej ogródka w dyskusji na temat integracji europejskiej. Przez niego będzie trudniej bronić modelu integracji poprzez wzmocnienie polityki wspólnotowej i Komisji. Zyskają zwolennicy dezintegracji.

Definicja bezpieczeństwa dostaw przedstawiona przez Komisję daleko odbiega od optyki Polski i Ukrainy. Według Brukseli ryzyko przerwy dostaw przez szlak ukraiński należy zmniejszyć, poprzez szersze otwarcie furtki szlaku niemieckiego, a co za tym idzie rynku Europy Środkowo-Wschodniej dla Gazpromu. Oby argumentacja Komisji nie była samospełniającą się przepowiednią.