icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Jakóbik: Propaganda Rosji uderza w pojednanie Polska-Ukraina i strategiczną infrastrukturę

Dzień po polsko-ukraińskich uroczystościach w Hucie Pieniackiej w rosyjskich mediach pojawiają się przekłamane informacje na temat Gazociągu Polska-Ukraina. Ten pretekst jest dobry jak każdy inny by zaszkodzić współpracy Warszawy i Kijowa będącej solą w oku Moskwy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Propagandowy Sputnik to medium, któremu nie należy wierzyć, ale warto je znać. Jego informacje nieświadomie kolportują polscy dziennikarze, którzy nie odróżniają go od innych polskich źródeł pod względem wiarygodności. Przykładem może być wrzutka o tym, że Polacy i Ukraińcy chcą iść na układ z Gazpromem w sporze o rozwój dostaw rosyjskich przez Niemcy. O tę fałszywkę Sputnika zapytał mnie dziennik radiowy bezkrytycznie traktując ją, jako wiarygodną informację.

Jakóbik: Polska i Ukraina chcą układu ws. OPAL? Rosja szerzy dezinformację

Rosyjski Sputnik zaatakował także przygotowania Fundacji Pułaskiego do konferencji „Obronność i Energetyka 2017. Europa i Ukraina”. Przy tej okazji padły tezy o tym, że Polska i Ukraina współpracują w oparciu o irracjonalne obawy przed Rosją, a długofalowo ta współpraca im się nie opłaci. Była to także po raz kolejny okazja do przedstawienia naszego wschodniego sąsiada w negatywnym świetle ze względu na kryzys dostaw węgla z Donbasu kontrolowanego przez siły rosyjskie.

Rosyjska propaganda uderza w rozmowy Polska-Ukraina i Fundację Pułaskiego

Zapewne nieprzypadkowo Sputnik poruszył temat współpracy polsko-ukraińskiej po raz kolejny dzień po uroczystości odsłonięcia nowego pomnika ofiar mordu w Hucie Pieniackiej. 28 lutego 1944 roku ukraińscy ochotnicy z dywizji SS „Galizien” zamordowali od 600 do 900 osób w już nieistniejącej wiosce w obecnej oblastii lwowskiej. W styczniu 2017 roku doszło do dewastacji pomnika ofiar przez nieznanych sprawców. Ludność lokalna zebrała jednak środki na odbudowę, a 26 lutego odbyła się uroczystość z udziałem polskiego ambasadora na Ukrainie Jana Piekło i ukraińskiego ambasadora w Polsce Andrija Deszczycii.

Komentarz politologa Siemiona Urałowa, który jest tendencyjny i nie merytoryczny poprzedza równie nierzetelne wprowadzenie. Sputnik pisze o tym, że Polska zbuduje Gazociąg Hermanowice-Strachocina na granicy z Ukrainą. Gaz-System wybrał na wykonawcę PGNiG Technologie, a budowa ma kosztować 72 mln dolarów. Do tego momentu wszystko poza ceną się zgadza. Inwestycja ma kosztować 288 mln złotych, czyli 70,5 mln dolarów. Sputnik przyznaje, że gazociąg ma posłużyć pogłębieniu integracji z sieciami przesyłowymi Słowacji i Ukrainy pozwalając na większe dostawy przez planowany Gazociąg Polska-Słowacja i Gazociąg Polska-Ukraina. Ma on znaczenie dla zwiększenia bezpieczeństwa dostaw do Polski poprzez możliwość zwiększenia dostaw ze Słowacji, skrócenie szlaku dostaw gazu i zmniejszenie ich kosztu.

Pierwszy to inwestycja Korytarza Północ-Południe, która otrzymała istotne dofinansowanie z unijnego programu Łącząc Europę na kwotę 107,7 mln euro. Przepustowość ma wynieść w kierunku południowym 4,7 mld m3 a północnym 5,7 mld m3. Postulowany przez Polaków i Ukraińców Gazociąg Polska-Ukraina powstanie z kolei, jeżeli do Hermanowice-Strachocina zostanie doprowadzony odcinek ukraiński Hermanowice-Blicze Wolycia. Ten projekt na razie nie ma dofinansowania unijnego, bo Komisja nie daje pieniędzy na połączenia transgraniczne wykraczające poza granice Wspólnoty. Mimo to Polacy i Ukraińcy wspólnie lobbują za dofinansowaniem na ten cel.

Samo połączenie Hermanowice-Strachocina opisywane przez Sputnik jako gazociąg na Ukrainę zbudowany przez Polaków za wielkie pieniądze i tak by powstało, bo jest istotne dla połączenia ze Słowacją, a także dla funkcjonowania magazynu gazu w Strachocinie. Powstawało zanim Polska i Ukraina rozpoczęły procedurę open season mającą zbadać zainteresowanie nowym połączeniem gazowym między nimi. Umowa o gazociągu na Ukrainę została podpisana 8 grudnia 2016 roku, a projektowanie połączenia Hermanowice-Strachocina zakończono jeszcze w grudniu 2015 roku.

Mimo to rosyjska propaganda próbuje epatować kwotami, jakie Polacy rzekomo dadzą w prezencie Ukraińcom. Jednak w porównaniu do wydatków na Gazociąg Polska-Słowacja widać, że nie jest to suma ponadstandardowa. Należy mieć nadzieję, że nie stanie się ona powodem protestów społecznych na Podkarpaciu, gdzie nastroje względem Ukraińców są różne. W dniu uroczystości w Hucie Pieniackiej przez polską Hajnówkę przeszedł marsz narodowców wznoszących antyukraińskie hasła.

Tymczasem strategiczne inwestycje w infrastrukturę przesyłową w Polsce napotykają na niezwykły i nieprzystający do sprawy opór. Przykładem może być linia Kozienice-Ołtarzew i modernizacja linii Kozienice-Miłosna przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne albo gazociąg z Elektrociepłowni Żerań wzdłuż kanału żerańskiego budowany przez Gaz-System.

W pierwszym przypadku protestujący z irracjonalnych obaw o wpływ linii na zdrowie odmawiają obecności jakiejkolwiek infrastruktury elektroenergetycznej w swoim sąsiedztwie. W drugim przypadku krytykują wycinkę drzew niezbędną do budowy gazociągu na Żeraniu niezbędną do realizacji inwestycji, ale po której ma nastąpić rekultywacja, jak w przypadku gazociągu z terminalu LNG w Świnoujściu do Szczecina, który z powodzeniem przeprowadzono przez Woliński Park Narodowy.

Dla Sputnika sprawę gazociągu Hermanowice-Strachocina komentuje Siemion Urałow z projektu „Odnako. Jewrazija”. Działacze eurazjatyccy w Polsce i za granicą znani są z zainteresowania energetyką. Jeden z nich, prezes partii Zmiana Mateusz Piskorski znajduje się w areszcie w związku z aferą szpiegowską wokół gazoportu, którym interesował się inny uwięziony – mecenas Stanisław Sz. Sprawa jest w toku.

Urałow przekonuje, że „Jesteśmy świadkami bankructwa pozostałości po Ukrainie — zarówno budżetu, jak też gospodarki”. Po raz enty rosyjska propaganda prezentuje Ukrainę jako państwo upadłe, przed czym przestrzegałem jeszcze w 2014 roku.

– Co więc można zrobić, jeśli są oni gotowi do płacenia za rosyjski gaz i jeszcze za budowę gazociągu, tak samo jak byli gotowi do płacenia za budowę jakiegoś dziwnego muru – zastanawia się politolog, odnosząc się do planu budowy muru na granicy ukraińsko-rosyjskiej, który miałby zmniejszyć ryzyko nowego etapu agresji rosyjskiej na Ukrainie po nielegalnym zajęciu Kijowa i części Donbasu.

– Po prostu rządzące elity kijowskie pod parawanem rzekomej «agresji rosyjskiej» zabierają resztki pieniędzy na absolutnie niepotrzebne, pozbawione wszelkiego sensu projekty, takie jak ten gazociąg. Wypada przypomnieć historię z ropociągiem Odessa-Brody, który jeszcze za czasów prezydenta Kuczmy podawano za projekt na skalę narodową, mający sprzyjać uwolnieniu się od zależności od Rosji. W rzeczywistości dotychczas stoi niedokończony – przypomina Rosjanin.

Projekt ropociągu Odessa-Brody został zrealizowany. To jego przedłużenie o odcinek polski stoi pod znakiem zapytania, ale to ze względu na rozwój funkcjonalności naftoportu, który pozwolił Polakom na sięgnięcie po bliskowschodnią ropę i zmniejszenie zależności od surowca z Rosji bez konieczności budowy ropociągu z Ukrainy na ropę kaspijską. Obecnie nie wiadomo, czy ropociąg z Odessy byłby opłacalny w porównaniu ze szlakiem morskim z regionu kaspijskiego do Gdańska. Mimo to w marcu ma dojść do aktualizacji studium wykonalności inwestycji, więc piłka jest nadal w grze. Jednak erystyczny argument o tym, że już raz polsko-ukraiński projekt nie wypalił, więc żaden następny wypalić nie może, będzie oddziaływał na polskich czytelników Sputnika.

– W tym przypadku Kijów nie obchodzi wcale zdanie obywateli Ukrainy. Obywatelom Ukrainy obecnie nikt niczego nie wyjaśnia. W kraju panuje teraz dyktat mniejszości, która przejęła władzę, i ta władza jest utrzymywana za pomocą broni, natomiast zdanie większości nikogo nie obchodzi. Proszę spojrzeć. Większość występuje przeciwko działaniom zbrojnym, opowiada się za uregulowaniem sytuacji środkami pokojowymi. Jednakże w żaden sposób nie jest to brane pod uwagę. Opinia większości obywateli na Ukrainie jest po prostu lekceważona. I to jest już faktem – ocenia rozmówca rosyjskiej propagandówki.

To już propaganda przeznaczona na rynek ukraiński i skierowana do tych Ukraińców, którzy opowiadają się za spolegliwym stosunkiem do Rosji pomimo agresji z 2014 roku i trwających walk w Donbasie. Tezy Urałowa nie są poparte żadnymi danymi statystycznymi, ale wystarczy, że będą kolportowane w rosyjskich mediach wystarczająco długo, aby stały się prawdą ludową powtarzaną podczas rozmów przy stole.

Chociaż dla osób zajmujących się Wschodem głodne kawałki Sputnika nie są wiarygodne, to już dla dziennikarzy mniej znających temat mogą stać się kolejnym polskojęzycznym źródłem informacji, czego przykładem może być przytoczony przeze mnie przypadek prominentnego medium radiowego.

Rosyjska propaganda uderza we współpracę i pojednanie polsko-ukraińskie, ponieważ jest jedność naszych państw to zagrożenie dla polityki divide et impera na obszarze byłych republik sowieckich. Czasem pretekstem są spory historyczne, a czasem – jak widać – inwestycje strategiczne będące pod uważną obserwacją Kremla. W przypadku Gazociągu Hermanowice-Strachocina może chodzić bardziej o kolejne wyśmianie władz w Kijowie, niż o podkopanie inwestycji wspieranej przez Komisję Europejską (ponad 110 mln złotych). Nie należy jednak wykluczyć, że w razie pojawienia się podatnego gruntu na Podkarpaciu i tam pojawią się niezwykłe protesty przeciwko strategicznej infrastrukturze energetycznej.

Długofalowo konsekwentna współpraca Polski i Ukrainy w sektorze gazowym może przynieść większą niezależność od gazu z Rosji całemu regionowi Europy Środkowo-Wschodniej. Gazociąg Polska-Ukraina ma pozwolić na dostawy od 5 do 9 mld m3 rocznie w kierunku ukraińskim. Umożliwi dostawy norweskiego gazu z Korytarza Norweskiego, który dopełni Bramę Północną, na którą składać się będzie istniejący terminal LNG.

Ukraińskie magazyny pozwolą na elastyczne wykorzystanie konkurencyjnego cenowo gazu z Norwegii do wypierania z rynku rosyjskiego Gazpromu, który broni się przed utratą monopolu za pomocą krytykowanych zgodnie przez Polskę i Ukrainę projektów jak zwiększenie wykorzystania gazociągu OPAL w Niemczech czy kontrowersyjny Nord Stream 2. Przy sprzyjających warunkach gaz z Norwegii i LNG docierające przez Polskę także na Ukrainę będą nowym źródłem dostaw dla krajów Korytarza Północ-Południe od Bałtyku po Adriatyk.

Dzień po polsko-ukraińskich uroczystościach w Hucie Pieniackiej w rosyjskich mediach pojawiają się przekłamane informacje na temat Gazociągu Polska-Ukraina. Ten pretekst jest dobry jak każdy inny by zaszkodzić współpracy Warszawy i Kijowa będącej solą w oku Moskwy – pisze Wojciech Jakóbik, redaktor naczelny BiznesAlert.pl.

Propagandowy Sputnik to medium, któremu nie należy wierzyć, ale warto je znać. Jego informacje nieświadomie kolportują polscy dziennikarze, którzy nie odróżniają go od innych polskich źródeł pod względem wiarygodności. Przykładem może być wrzutka o tym, że Polacy i Ukraińcy chcą iść na układ z Gazpromem w sporze o rozwój dostaw rosyjskich przez Niemcy. O tę fałszywkę Sputnika zapytał mnie dziennik radiowy bezkrytycznie traktując ją, jako wiarygodną informację.

Jakóbik: Polska i Ukraina chcą układu ws. OPAL? Rosja szerzy dezinformację

Rosyjski Sputnik zaatakował także przygotowania Fundacji Pułaskiego do konferencji „Obronność i Energetyka 2017. Europa i Ukraina”. Przy tej okazji padły tezy o tym, że Polska i Ukraina współpracują w oparciu o irracjonalne obawy przed Rosją, a długofalowo ta współpraca im się nie opłaci. Była to także po raz kolejny okazja do przedstawienia naszego wschodniego sąsiada w negatywnym świetle ze względu na kryzys dostaw węgla z Donbasu kontrolowanego przez siły rosyjskie.

Rosyjska propaganda uderza w rozmowy Polska-Ukraina i Fundację Pułaskiego

Zapewne nieprzypadkowo Sputnik poruszył temat współpracy polsko-ukraińskiej po raz kolejny dzień po uroczystości odsłonięcia nowego pomnika ofiar mordu w Hucie Pieniackiej. 28 lutego 1944 roku ukraińscy ochotnicy z dywizji SS „Galizien” zamordowali od 600 do 900 osób w już nieistniejącej wiosce w obecnej oblastii lwowskiej. W styczniu 2017 roku doszło do dewastacji pomnika ofiar przez nieznanych sprawców. Ludność lokalna zebrała jednak środki na odbudowę, a 26 lutego odbyła się uroczystość z udziałem polskiego ambasadora na Ukrainie Jana Piekło i ukraińskiego ambasadora w Polsce Andrija Deszczycii.

Komentarz politologa Siemiona Urałowa, który jest tendencyjny i nie merytoryczny poprzedza równie nierzetelne wprowadzenie. Sputnik pisze o tym, że Polska zbuduje Gazociąg Hermanowice-Strachocina na granicy z Ukrainą. Gaz-System wybrał na wykonawcę PGNiG Technologie, a budowa ma kosztować 72 mln dolarów. Do tego momentu wszystko poza ceną się zgadza. Inwestycja ma kosztować 288 mln złotych, czyli 70,5 mln dolarów. Sputnik przyznaje, że gazociąg ma posłużyć pogłębieniu integracji z sieciami przesyłowymi Słowacji i Ukrainy pozwalając na większe dostawy przez planowany Gazociąg Polska-Słowacja i Gazociąg Polska-Ukraina. Ma on znaczenie dla zwiększenia bezpieczeństwa dostaw do Polski poprzez możliwość zwiększenia dostaw ze Słowacji, skrócenie szlaku dostaw gazu i zmniejszenie ich kosztu.

Pierwszy to inwestycja Korytarza Północ-Południe, która otrzymała istotne dofinansowanie z unijnego programu Łącząc Europę na kwotę 107,7 mln euro. Przepustowość ma wynieść w kierunku południowym 4,7 mld m3 a północnym 5,7 mld m3. Postulowany przez Polaków i Ukraińców Gazociąg Polska-Ukraina powstanie z kolei, jeżeli do Hermanowice-Strachocina zostanie doprowadzony odcinek ukraiński Hermanowice-Blicze Wolycia. Ten projekt na razie nie ma dofinansowania unijnego, bo Komisja nie daje pieniędzy na połączenia transgraniczne wykraczające poza granice Wspólnoty. Mimo to Polacy i Ukraińcy wspólnie lobbują za dofinansowaniem na ten cel.

Samo połączenie Hermanowice-Strachocina opisywane przez Sputnik jako gazociąg na Ukrainę zbudowany przez Polaków za wielkie pieniądze i tak by powstało, bo jest istotne dla połączenia ze Słowacją, a także dla funkcjonowania magazynu gazu w Strachocinie. Powstawało zanim Polska i Ukraina rozpoczęły procedurę open season mającą zbadać zainteresowanie nowym połączeniem gazowym między nimi. Umowa o gazociągu na Ukrainę została podpisana 8 grudnia 2016 roku, a projektowanie połączenia Hermanowice-Strachocina zakończono jeszcze w grudniu 2015 roku.

Mimo to rosyjska propaganda próbuje epatować kwotami, jakie Polacy rzekomo dadzą w prezencie Ukraińcom. Jednak w porównaniu do wydatków na Gazociąg Polska-Słowacja widać, że nie jest to suma ponadstandardowa. Należy mieć nadzieję, że nie stanie się ona powodem protestów społecznych na Podkarpaciu, gdzie nastroje względem Ukraińców są różne. W dniu uroczystości w Hucie Pieniackiej przez polską Hajnówkę przeszedł marsz narodowców wznoszących antyukraińskie hasła.

Tymczasem strategiczne inwestycje w infrastrukturę przesyłową w Polsce napotykają na niezwykły i nieprzystający do sprawy opór. Przykładem może być linia Kozienice-Ołtarzew i modernizacja linii Kozienice-Miłosna przez Polskie Sieci Elektroenergetyczne albo gazociąg z Elektrociepłowni Żerań wzdłuż kanału żerańskiego budowany przez Gaz-System.

W pierwszym przypadku protestujący z irracjonalnych obaw o wpływ linii na zdrowie odmawiają obecności jakiejkolwiek infrastruktury elektroenergetycznej w swoim sąsiedztwie. W drugim przypadku krytykują wycinkę drzew niezbędną do budowy gazociągu na Żeraniu niezbędną do realizacji inwestycji, ale po której ma nastąpić rekultywacja, jak w przypadku gazociągu z terminalu LNG w Świnoujściu do Szczecina, który z powodzeniem przeprowadzono przez Woliński Park Narodowy.

Dla Sputnika sprawę gazociągu Hermanowice-Strachocina komentuje Siemion Urałow z projektu „Odnako. Jewrazija”. Działacze eurazjatyccy w Polsce i za granicą znani są z zainteresowania energetyką. Jeden z nich, prezes partii Zmiana Mateusz Piskorski znajduje się w areszcie w związku z aferą szpiegowską wokół gazoportu, którym interesował się inny uwięziony – mecenas Stanisław Sz. Sprawa jest w toku.

Urałow przekonuje, że „Jesteśmy świadkami bankructwa pozostałości po Ukrainie — zarówno budżetu, jak też gospodarki”. Po raz enty rosyjska propaganda prezentuje Ukrainę jako państwo upadłe, przed czym przestrzegałem jeszcze w 2014 roku.

– Co więc można zrobić, jeśli są oni gotowi do płacenia za rosyjski gaz i jeszcze za budowę gazociągu, tak samo jak byli gotowi do płacenia za budowę jakiegoś dziwnego muru – zastanawia się politolog, odnosząc się do planu budowy muru na granicy ukraińsko-rosyjskiej, który miałby zmniejszyć ryzyko nowego etapu agresji rosyjskiej na Ukrainie po nielegalnym zajęciu Kijowa i części Donbasu.

– Po prostu rządzące elity kijowskie pod parawanem rzekomej «agresji rosyjskiej» zabierają resztki pieniędzy na absolutnie niepotrzebne, pozbawione wszelkiego sensu projekty, takie jak ten gazociąg. Wypada przypomnieć historię z ropociągiem Odessa-Brody, który jeszcze za czasów prezydenta Kuczmy podawano za projekt na skalę narodową, mający sprzyjać uwolnieniu się od zależności od Rosji. W rzeczywistości dotychczas stoi niedokończony – przypomina Rosjanin.

Projekt ropociągu Odessa-Brody został zrealizowany. To jego przedłużenie o odcinek polski stoi pod znakiem zapytania, ale to ze względu na rozwój funkcjonalności naftoportu, który pozwolił Polakom na sięgnięcie po bliskowschodnią ropę i zmniejszenie zależności od surowca z Rosji bez konieczności budowy ropociągu z Ukrainy na ropę kaspijską. Obecnie nie wiadomo, czy ropociąg z Odessy byłby opłacalny w porównaniu ze szlakiem morskim z regionu kaspijskiego do Gdańska. Mimo to w marcu ma dojść do aktualizacji studium wykonalności inwestycji, więc piłka jest nadal w grze. Jednak erystyczny argument o tym, że już raz polsko-ukraiński projekt nie wypalił, więc żaden następny wypalić nie może, będzie oddziaływał na polskich czytelników Sputnika.

– W tym przypadku Kijów nie obchodzi wcale zdanie obywateli Ukrainy. Obywatelom Ukrainy obecnie nikt niczego nie wyjaśnia. W kraju panuje teraz dyktat mniejszości, która przejęła władzę, i ta władza jest utrzymywana za pomocą broni, natomiast zdanie większości nikogo nie obchodzi. Proszę spojrzeć. Większość występuje przeciwko działaniom zbrojnym, opowiada się za uregulowaniem sytuacji środkami pokojowymi. Jednakże w żaden sposób nie jest to brane pod uwagę. Opinia większości obywateli na Ukrainie jest po prostu lekceważona. I to jest już faktem – ocenia rozmówca rosyjskiej propagandówki.

To już propaganda przeznaczona na rynek ukraiński i skierowana do tych Ukraińców, którzy opowiadają się za spolegliwym stosunkiem do Rosji pomimo agresji z 2014 roku i trwających walk w Donbasie. Tezy Urałowa nie są poparte żadnymi danymi statystycznymi, ale wystarczy, że będą kolportowane w rosyjskich mediach wystarczająco długo, aby stały się prawdą ludową powtarzaną podczas rozmów przy stole.

Chociaż dla osób zajmujących się Wschodem głodne kawałki Sputnika nie są wiarygodne, to już dla dziennikarzy mniej znających temat mogą stać się kolejnym polskojęzycznym źródłem informacji, czego przykładem może być przytoczony przeze mnie przypadek prominentnego medium radiowego.

Rosyjska propaganda uderza we współpracę i pojednanie polsko-ukraińskie, ponieważ jest jedność naszych państw to zagrożenie dla polityki divide et impera na obszarze byłych republik sowieckich. Czasem pretekstem są spory historyczne, a czasem – jak widać – inwestycje strategiczne będące pod uważną obserwacją Kremla. W przypadku Gazociągu Hermanowice-Strachocina może chodzić bardziej o kolejne wyśmianie władz w Kijowie, niż o podkopanie inwestycji wspieranej przez Komisję Europejską (ponad 110 mln złotych). Nie należy jednak wykluczyć, że w razie pojawienia się podatnego gruntu na Podkarpaciu i tam pojawią się niezwykłe protesty przeciwko strategicznej infrastrukturze energetycznej.

Długofalowo konsekwentna współpraca Polski i Ukrainy w sektorze gazowym może przynieść większą niezależność od gazu z Rosji całemu regionowi Europy Środkowo-Wschodniej. Gazociąg Polska-Ukraina ma pozwolić na dostawy od 5 do 9 mld m3 rocznie w kierunku ukraińskim. Umożliwi dostawy norweskiego gazu z Korytarza Norweskiego, który dopełni Bramę Północną, na którą składać się będzie istniejący terminal LNG.

Ukraińskie magazyny pozwolą na elastyczne wykorzystanie konkurencyjnego cenowo gazu z Norwegii do wypierania z rynku rosyjskiego Gazpromu, który broni się przed utratą monopolu za pomocą krytykowanych zgodnie przez Polskę i Ukrainę projektów jak zwiększenie wykorzystania gazociągu OPAL w Niemczech czy kontrowersyjny Nord Stream 2. Przy sprzyjających warunkach gaz z Norwegii i LNG docierające przez Polskę także na Ukrainę będą nowym źródłem dostaw dla krajów Korytarza Północ-Południe od Bałtyku po Adriatyk.

Najnowsze artykuły