Jakóbik: Tania ropa naftowa burzy status quo. Jak długo wytrzyma Rosja?

28 listopada 2014, 09:52 Energetyka

KOMENTARZ

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin. Fot.: Wikipedia.

Wojciech Jakóbik

Redaktor naczelny BiznesAlert.pl

Wczorajsza decyzja OPEC o utrzymaniu eksportu ropy naftowej na niezmienionym poziomie 30 mln baryłek dziennie to próba ratowania udziałów państw kartelu w rynku kosztem budżetów jej najsłabszych ekonomicznie członków. Dowodzi, że zmieniły się zasady gry a do status quo nie ma powrotu. To zła wiadomość dla Rosji.

W dobie rewolucji łupkowej Stany Zjednoczone wydobywają więcej czarnego surowca, niż największe państwo kartelu – Arabia Saudyjska. Dlatego wydobycie ropy naftowej w państwach OPEC ma coraz mniejsze znaczenie dla cen ropy Brent, która jest ważnym punktem odniesienia dla rynków walutowych ale także europejskiego rynku gazu. Kontrakty długoterminowe Gazpromu zawierają formułę cenową uzależnioną od ceny tego surowca. Wraz ze spadkami wartości ropy, tanieją dostawy rosyjskiego surowca w takich umowach.

Premier Ukrainy Arsenij Jaceniuk stwierdził, że ze względu na spadki cen ropy naftowej na światowych rynkach spadnie także cena surowca w umowie gazowej Naftogazu z Gazpromem, która jest indeksowana do ceny ropy. Jego zdaniem obecna cena w wysokości 385 dolarów za 1000 m3 spadnie do około 350 dolarów. Na podobne spadki mogą liczyć pozostali kupcy rosyjskiego gazu, co przekłada się na szybki spadek wartości akcji giganta gazowego ze Wschodu, które osiągnęły poziom bliski zniżce z kryzysu gospodarczego w 2008 roku. Efekt potęguje spadek zapotrzebowania na rosyjski gaz w Europie.

Tania cena ropy naftowej powoduje również, że maleje zapotrzebowanie na gaz skroplony w Azji. Cena LNG według Japan-Korea Marker spadła po raz pierwszy do poziomów sprzed katastrofy w elektrowni atomowej w japońskiej Fukushimie. Wtedy wyłączenie elektrowni atomowych w Kraju Kwitnącej Wiśni wywindowało cenę LNG do średniej 15,22 dolarów za MMBtu w 2012 roku i około 16 dolarów w 2013 roku. Zapotrzebowanie na ten surowiec niespodziewanie maleje, ponieważ Azjaci kupują więcej w kontraktach powiązanych z taniejącą ropą naftową. Tymczasem w 2014 roku ze względu na zmniejszone zapotrzebowanie przed zimą i większą produkcję w Australii ceny spadają i zbliżają się do 10 dolarów za MMBtu czyli poziomu europejskiego, co przy dłuższym utrzymaniu się tego trendu uatrakcyjni rynek Starego Kontynentu dla LNG z Ameryki Północnej i Australii.

O tym zjawisku pisałem więcej w maju. Poświęciłem temu zagadnieniu także prognozę dla Państwowego Instytutu Geologicznego.

Te zmiany uderzą w petrostate zależne od sprzedaży węglowodorów na czele z Rosją. Tania ropa i zmniejszenie zapotrzebowania na gaz uderzają w interesy Rosnieftu i Gazpromu. Pierwsza z firm będzie musiała zatrzymać część projektów naftowych, z których najważniejszy to Bażenow, łupkowe zagłębie Rosji. Co za tym idzie w dłuższej perspektywie będzie musiał spaść eksport ropy naftowej z tego kraju. Gazprom będzie musiał zmienić ceny w kontraktach dla klientów europejskich i być może zrezygnować z formuły cenowej uzależnionej od indeksu ceny ropy naftowej, która dłużej nie będzie już dla niego korzystna. Chociaż przedstawiciele Rosnieftu przekonują, że powyższe zmiany są okresowe a łupkowa rewolucja w USA niebawem zwolni, co pozwoli cenie ropy wrócić do wyższych poziomów, to otwarte pozostaje pytanie o wytrzymałość rosyjskiej gospodarki na obecną presję taniego surowca. Rosyjskie giełdy odpowiadają znacznymi spadkami wartości akcji spółek energetycznych. Jak długo wytrzyma Kreml?

Jeżeli połączyć naftową presję cenową z utrzymującymi się sankcjami gospodarczymi Unii Europejskiej i USA w odpowiedzi na agresję na Ukrainie, które odcinają Rosjan od zachodniego kapitału, można uznać, że gospodarka rosyjska stoi przed widmem nowego kryzysu. Będzie on miał konsekwencje dla polityki zagranicznej tego kraju, który wybierze trudne reformy i otwarcie na Zachód, których konsekwencją musiałoby być wycofanie z Ukrainy, albo zamknięcie państwa i żywienie Rosjan igrzyskami zamiast chlebem. Byłby to podatny grunt dla ideologów, którzy mogliby skierować Moskwę na trajektoria wojny z Zachodem. Chociaż dla Rosji byłoby to samobójstwo, to jeśli szukać analogii w danych gospodarczych, nie byłby to precedens w historii świata.