Koczot: Podatki wymierzone w łupkowe firmy to prezent dla Rosji

4 czerwca 2014, 13:54 Energetyka

– Nie wiadomo, skąd się bierze wiara rządu w to, że biznes łupkowy przyniesie państwu krociowe zyski. Ostatni projekt ustawy o podatku węglowodorowym zakłada chyba, że Polska śpi na gazie – pisze ekspert Warsaw Enterprise Institute Stanisław Koczot.

– Inwestorzy są jednak innego zdania i na razie szukają dla siebie bardziej przyjaznych miejsc. Z Polski uciekły już Exxon Mobil, Talisman, Marathon Oil, ENI, a liczba koncesji poszukiwawczych spadła z 115 do 80. Gdyby gazu było w bród, nawet nieprzyjazne przepisy by ich nie zniechęciły. Widocznie jednak biznes jest ryzykowny, gaz trudny do wydobycia, a nawet trudno potwierdzić, że jest go dużo, urzędnicy nie są przychylni, a społeczności lokalne czasami wręcz wrogie. Czyli same kłopoty, a perspektywa zysków niepewna – zauważa Koczot.

Ekspert podkreśla, że  przy tak wyraźnych ciągotach do restrykcyjnej polityki fiskalnej wobec firm poszukiwawczych i wydobywczych firmy mogą uznać, że najlepiej uciekać z naszego rynku. Zwłaszcza, że otwierają się możliwości w Rosji, która chce szukać gazu łupkowego u siebie.

– Nawet, gdyby tylko symulowała zainteresowanie niekonwencjonalnymi złożami, i tak jest to dla niej świetny interes, bo odciąga wielkich graczy od Polski. Po co ryzykować, że jednak ktoś z wielkich dowierci się do bogatych złóż w naszym kraju? Dla Moskwy to śmiertelnie niebezpieczne – pisze Stanisław Koczot.

W opinii specjalisty polski rząd robi wiele, by pozostały u nas tylko krajowe firmy. Uważa on, że finansowo nie udźwigną tego problemu, a to znaczy, że poszukiwanie gazu będzie ciągnęło się jeszcze długo.

Źródło: WEI