Mazurczak: Uczciwa polityka informacyjna jest w interesie inwestorów łupkowych

24 kwietnia 2013, 11:38 Energetyka

Biznes Alert: Pojawiły się informacje na temat nowych metod wydobycia gazu łupkowego. Istnieją spekulacje, że zostaną opracowane nowe, czyste technologie które wybiją ekologom z rąk argumenty o szkodliwości hydraulicznego kruszenia. Jaki jest stan faktyczny?

Marcin Mazurczak (Gaz łupkowy.pl): Firmy cały czas prowadzą badania. Biorą pod uwagę z jednej strony opłacalność ekonomiczną, z drugiej zaś środowiskowe skutki prowadzonych działań. Nowe metody wydobycia mogą zwiększyć stopę zwrotu  całego procesu lub spowodować, że do tej pory niedostępne lub nieopłacalne złoża  będą eksploatowane. Firmy muszą mieć na uwadze dobro środowiska naturalnego, bo to wiąże się również z obniżeniem ponoszonych przez nie kosztów. To oczywiście jest jakiś sposób na odbicie argumentów ekologów. Branża pracuje nad zmniejszeniem ilości lub zastąpieniem obecnie stosowanych składników chemicznych w płynie do szczelinowania, zmniejszeniem emisji metanu i innych gazów, poprawa efektywności wiercenia, sposobami zarządzania odpadami, itd. Tych działań jest bardzo dużo.

Czyli działają na własną korzyść?

To nie jest działalność wprost. Im więcej zainwestują w bezpieczeństwo procesu, tym mniej będzie ich później kosztowała komunikacja ze społecznościami lokalnymi. Jeśli firmy zastosują płyn do szczelinowania, który jest biodegradowalny to dajemy mniejsze pole do popisu organizacjom ekologicznym. Jednocześnie firma wykorzysta mniej składników w płynie albo mniej wody, jeśli na przykład wykorzysta technologię suchego szczelinowania przy użyciu dwutlenku węgla czy też metanu. W obu przypadkach ogranicza koszty transportu chemikaliów i wody, które stanowią znaczną cześć kosztów przy wydobyciu.

Ekolodzy nie są jednak pocieszeni. Nie zadowalają ich nawet najbardziej ambitne pomysły firm. Jak to rozumieć?

Te organizacje nigdy nie będą zadowolone. Ale taki bicz wiszący nad firmami jest korzystny.

Czy taki bicz ma uzasadnienie merytoryczne?

To już sprawa firm. To ich rolą jest ograniczanie wpływu argumentów, które są stosowane w debacie na temat gazu łupkowego. Kto ma decydować o tym jaki argument jest merytoryczny a jaki nie? Także argumenty firm mogą być niemerytoryczne. Nie ma sensu w żaden sposób blokować debaty na ten temat. Powinno udzielać się pełnej i uczciwej informacji.

Czyli pełna transparentność. Jak to się ma do sytuacji w Polsce?

Generalnie firmy miały na początku problem z komunikacją. Przespały moment w którym mogły narzucić kształt debaty. Teraz wiele organizacji ekologicznych interesuje się Polską i promuje argumenty mówiące o tym, żeszczelinowanie hydrauliczne jest szkodliwe. Gdyby firmy działały skutecznie to udowodniłyby, że argumenty lobby ekologicznego są nieaktualne, bo są oparte na danych sprzed kilkunastu lat. To co robi polski rząd, czyli wprowadza obowiązek co najmniej rocznej działalności organizacji wymagany do udzielenia zgody na jej udział w procedurze oceny oddziaływania przedsięwzięcia na środowisko, to ograniczenie dostępu takich stowarzyszeń do debaty.

Czy ta logika jest słuszna?

Odgradzanie się od ekologów  nie ma sensu. Daje im kolejne argumenty usprawiedliwiające ich walkę. Jeśli państwo ogranicza dostęp to budzi wątpliwości. I to jest szkodliwe zarówno dla ekologów, firm jak i społeczeństwa.

Co należałoby zrobić? Co powinien zrobić koń napędowy łupkowej rewolucji łupkowej PGNiG?

Pani Prezes Piotrkowska-Oliwa ma swój plan na rozwój spółki i dostosowanie jej do warunków rynkowych. PGNiG ma coraz mniej problemów z obawami społeczności. W mediach jest coraz mniej informacji na ten temat. Wydaje się, że polityka informacyjna firmy odniosła sukces. Każda firma musi być przygotowana do efektywnej komunikacji. Jeżeli któraś z nich zawiedzie w tym wymiarze i wydarzy się jakaś katastrofa, to wszystkie firmy dostaną rykoszetem po głowie. Dlatego rzetelna polityka informacyjna jest w interesie każdej z nich.