Sierakowska: Możliwe jest poluzowanie porozumienia naftowego

29 maja 2018, 14:30 Energetyka

OPEC i Rosja mogą zwiększyć wydobycie ropy o milion baryłek dziennie w celu zatrzymania wzrostu cen tego surowca, które osiągnęły w ubiegłym tygodniu poziom 80 dolarów za baryłkę. – Wydobycie spadło dużo bardziej, aniżeli zakładała OPEC, głównie za sprawą chaosu gospodarczego w Wenezueli. Dlatego też działania korygujące mogą zmierzać w stronę podniesienia limitu wydobycia innym producentom, którzy mogliby produkować więcej – powiedziała w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Dorota Sierakowska, Analityk Domu Maklerskiego BOŚ.

Decyzja ta mogłaby zostać podjęta w drugiej połowie następnego miesiąca, na kiedy zaplanowane jest spotkanie krajów OPEC i pozostałych sygnatariuszy porozumienia naftowego, które zakłada skoordynowaną obniżkę wydobycia o 1,8 mln baryłek dziennie. – Nadchodzi moment, w którym powinniśmy poważnie zastanowić się nad poluzowaniem cięć w produkcji ropy – powiedział rosyjski minister energii Aleksander Nowak podczas forum ekonomicznego w Petersburgu, o czym informował BiznesAlert.pl.

Arabia i Rosja mogą poluzować porozumienie naftowe. Ropa stanieje?

Presja wewnętrzna bierze górę

Dorota Sierakowska zwróciła uwagę na retorykę Rosji w ciągu ostatniego 1,5 roku, dotyczącą porozumienia naftowego. – Biorąc pod uwagę ten aspekt, deklaracja nie jest zaskoczeniem. Kiedy pojawiła się dyskusja odnosząca się do przedłużenia porozumienia naftowego, wówczas Rosja dawała do zrozumienia, że istnieją wewnętrzne naciski ze strony spółek naftowych, dotyczące zluzowania ograniczenia produkcji. Rosyjskim spółkom wydobywczym nie podobało się to, że muszą ograniczać produkcję, zwłaszcza, że ceny zaczynały rosnąć, a Stany Zjednoczone zwiększały wydobycie ropy, obecnie zbliżając się już do poziomu notowanego w Rosji – przypomniała.

Podkreśliła, że Rosji zależało na wysokich cenach ropy, dlatego też znaleziono wspólną nić porozumienia. – Już w marcu i w kwietniu tego roku Rosja nie dopasowała się do limitów ograniczających wydobycie i produkowała więcej, niż mogła w ramach limitów porozumienia. Pokazywało to, że presja na wzrost produkcji w tym kraju istnieje. Jeśli ceny ropy naftowej będą nadal rosnąć, może to wręcz zaszkodzić tradycyjnym producentom tego surowca oraz popytowi na ropę. Kraje OPEC muszą więc znaleźć złoty środek między ceną a optymalnym poziomem wydobycia – dodała analityk DM BOŚ.

Nadmieniła, iż Rosja i OPEC zdają sobie sprawę, iż mimo że one same limitują produkcję, USA zwiększają wydobycie ropy ze złóż łupkowych. – Korzystają one z rosnącej rentowności. W USA wzrost produkcji trwa w najlepsze i prędko ten trend się nie skończy, co potwierdzają dane Baker Hughes dotyczące coraz większej liczby aktywnych wiertni w ostatnim tygodniu. Tymczasem Rosja, Arabia Saudyjska, czy inne kraje OPEC nie chcą oddawać własnego udziału w rynku – powiedziała Dorota Sierakowska.

Skąd wziął się spadek wydobycia?

Analityk podkreśliła, że czynnikiem, który przyspieszył zmianę stanowiska OPEC i Rosji, mogło być ograniczenie wydobycia ropy w Wenezueli. Problem tego kraju jako wiarygodnego partnera i dostawcy narasta. – Produkcja ropy w Wenezueli spadła dalece bardziej, aniżeli wynikało to z limitów porozumienia naftowego, co jest efektem chaosu politycznego w tym kraju. Pojawiła się także wizja sankcji wobec Iranu, co wsparło rosnący kurs ropy, w skali jakiej Rosja i OPEC się nie spodziewały. Już wcześniej były słyszane wypowiedzi, że ceny na poziomie 60 dolarów za baryłkę zadowalałyby kraje uczestniczące w porozumieniu naftowym, jeśli tylko popyt na ich ropę będzie się utrzymywał – tłumaczyła Dorota Sierakowska.

Ostatni splot wydarzeń zmienił znacząco perspektywy dla globalnego rynku ropy naftowej. Jeszcze niedawno zakładano, że do końca 2018 roku nic w warunkach porozumienia naftowego się nie zmieni. – Zostawiono sobie jednak furtkę, że w czerwcu odbędą się rozmowy dotyczące warunków porozumienia, podczas których zostanie rozważone, czy są one zasadne w stosunku do globalnych cen ropy. W rezultacie, na spotkaniu państw OPEC i niektórych krajów spoza OPEC w dniach 22-23 czerwca w Wiedniu przedyskutowane ma zostać ewentualne podniesienie limitów produkcji ropy w ramach porozumienia naftowego– przypominała.

Obecnie poziom dopasowania wydobycia do limitów zawartych w porozumieniu naftowym sięga 150 procent co oznacza, że kraje sygnujące porozumienie obcięły produkcję dużo bardziej niż mogły. Rosja zasygnalizowała, że rygor porozumienia może zostać złagodzony, a redukcja ma wynieść 100 procent. – Stuprocentowe dopasowanie do porozumienia oznacza, że kraje, które zawarły porozumienie wypełniają swoje obietnice; produkują maksimum, jakie mogą. Obecny wyższy stopień dopasowania wynika głównie ze znaczącego spadku poziomu wydobycia w Wenezueli. Aby powrócić do 100-procentowego dopasowania, inne kraje, które podpisały to porozumienie mogłyby zwiększyć produkcję i zapewne z tej możliwości skorzystają. 100 procent, oznaczać będzie, że OPEC chce wrócić do ustalonej wcześniej trajektorii działań – tłumaczyła w rozmowie z portalem BiznesAlert.pl Dorota Sierakowska.

Podniesienie limitów produkcji ropy naftowej dla większości krajów sygnujących porozumienie naftowe to realna perspektywa, którą wywiera presję na spadki cen ropy. Jeśli dopasowanie do porozumienia naftowego wyniesie 100 procent, to spadki cen ropy nie powinny być już gwałtowne. Gdyby jednak okazało się, że Rosja i Arabia Saudyjska zmierzają do całkowitego luzowania porozumienia naftowego, wówczas cena mogłaby spaść jeszcze bardziej- ale na tym producentom ropy raczej nie zależy – zakończyła Dorota Sierakowska.

RAPORT: Kiedy stanieje benzyna?