Bieżący tydzień na rynku ropy naftowej upływa pod znakiem nerwowej konsolidacji. Poziom 50 USD za baryłkę w przypadku ropy naftowej WTI jest ważnym technicznym oporem, który na razie skutecznie powstrzymuje ceny tego surowca od dalszych wzrostów. Zresztą, kontynuacja zwyżek nie byłaby także uzasadniona fundamentalnie w obliczu dużej globalnej podaży ropy naftowej i perspektyw jej utrzymania się nie tylko w tym roku, ale prawdopodobnie także w przyszłym – pisze Dorota Sierakowska, Analityk surowcowy, Dom Maklerski Banku Ochrony Środowiska.
Pewnym wsparciem dla cen ropy naftowej w bieżącym tygodniu był kolejny spadek zapasów paliw w Stanach Zjednoczonych (zarówno samej ropy, jak i benzyny oraz destylatów). Niemniej, zapasy te wciąż utrzymują się na relatywnie wysokich poziomach na tle kilku ostatnich lat. Co więcej, według informacji amerykańskiego Departamentu Energii, produkcja ropy naftowej w USA wynosi obecnie 9,43 mln baryłek dziennie, czyli jest ona najwyższa od kwietnia 2015 r. i już o 12% większa niż minimum z czerwca 2016 r.
Co więcej, nadal rośnie eksport ropy naftowej z OPEC. W lipcu dotarł on wręcz do rekordowych 26,11 mln baryłek dziennie, co oznacza zwyżkę o 370 tysięcy baryłek dziennie w stosunku do czerwca. Znaczący wpływ na ten rozwój wydarzeń miała Nigeria, gdzie wzrost eksportu wyniósł 260 tys. baryłek dziennie, a także Angola (wzrost o 200 tys. baryłek), Algieria (+180 tys. baryłek), Irak (+170 tys. baryłek) oraz Zjednoczone Emiraty Arabskie (+140 tys. baryłek). Z kolei wyraźnie spadł eksport w Arabii Saudyjskiej (-360 tys. baryłek) i Kuwejcie (-290 tys. baryłek), a w mniejszym stopniu także w Katarze i Wenezueli. Dane te pokazują, że o ile niektóre kraje OPEC starają się ograniczać eksport, tym samym pozytywnie wpływając na ceny ropy, to inne ten eksport wręcz zwiększają. Takie działania niwelują próby wsparcia cen ropy naftowej, podjęte chociażby poprzez podpisanie porozumienia dotyczącego ograniczenia wydobycia ropy.
CIRE.PL