icon to english version of biznesalert
EN
Najważniejsze informacje dla biznesu
icon to english version of biznesalert
EN

Diesle jednak nie znikną z niemieckich ulic?

Niemieccy politycy będą starali się nie osłabić najsilniejszej branży czyli, motoryzacyjnej. Zarówno Angela Merkel jak i jej wyborczy rywal Martin Schulz prawdopodobnie nie będą popierać zakazów i ograniczeń dotyczących eksploatacji lub sprzedaży samochodów z silnikami Diesla w zanieczyszczonych niemieckich miastach.

Według Timo Lichockiego politologa, każdy przejaw popierania nakładanych na branżę motoryzacyjną restrykcji jest politycznym samobójstwem, biorąc pod uwagę nadchodzące w Niemczech 24 września wybory.

Aby zapobiec spadkowi poparcia Angela Merkel spotkała się w poniedziałek z przedstawicielami administracji z najbardziej zanieczyszczonych niemieckich miast. Rozmowy w Berlinie miały dotyczyć opracowania rozwiązań, które nie wpłyną na branżę motoryzacyjną, ale przyczynią się do ograniczenia szkodliwej emisji.

“Nie mamy absolutnie żadnego interesu w tym by nakładać ograniczenia dla samochodów” – powiedziała Janina Salden, rzeczniczka federacji Deutscher Städte- und Gemeindebund zrzeszającej przedstawicieli miast i lokalnych społeczności. Według Salden wprowadzenie ograniczeń “dotknęłoby wielu indywidualnych użytkowników, powodując, że ich auta staną się bezużyteczne”.

Władze miast są pod coraz większą presją dotyczącą przestrzegania wyśrubowanych norm emisji. Według oficjalnych danych w 90 niemieckich miastach przekroczone były dopuszczalne normy tlenku azotu. Do najbrudniejszych miast zaliczono Stuttgart i Monachium.

Echa afery Dieslegate (koncern celowo instalował oprogramowanie fałszujące rzeczywistą emisję szkodliwych substancji). Dziś w związku z narastającym problemem zanieczyszczeń w miastach władze lokalne stają w obliczu wyzwania jakie podjąć działania by ograniczyć emisję będącą efektem używania pojazdów Diesla w komunikacji miejskiej.

Naciski ze strony organizacji walczących o ochronę środowiska spowodowały pierwsze reakcje władz lokalnych. Nad nowymi metodami ograniczania niskiej emisji pracują Monachium i Stuttgart. Władze rozważają nałożenie ograniczeń w poruszaniu się po miastach pojazdów wyposażonych w silniki Diesla. Jednak biorąc pod uwagę, że około ⅓ pojazdów poruszających się po Niemczech to pojazdy z silnikami wysokoprężnymi sprawa ich eliminacji z miast staje się bardzo kłopotliwa.

Zarówno Merkel jak i Schulz zgodnie mówią, że samochody z silnikami Diesla nieprędko znikną z niemieckich dróg. Pracownicy branży motoryzacyjnej to potencjalni wyborcy zarówno Angeli Merkel jak i Schulza.

Być może ingerencja bezpośrednia Komisji Europejskiej spowoduje, że w Niemczech kwestie związane z eksploatacją i produkcją samochodów wyposażonych w silniki Diesla zostanie uregulowana.

Politico/Agata Rzędowska

Niemieccy politycy będą starali się nie osłabić najsilniejszej branży czyli, motoryzacyjnej. Zarówno Angela Merkel jak i jej wyborczy rywal Martin Schulz prawdopodobnie nie będą popierać zakazów i ograniczeń dotyczących eksploatacji lub sprzedaży samochodów z silnikami Diesla w zanieczyszczonych niemieckich miastach.

Według Timo Lichockiego politologa, każdy przejaw popierania nakładanych na branżę motoryzacyjną restrykcji jest politycznym samobójstwem, biorąc pod uwagę nadchodzące w Niemczech 24 września wybory.

Aby zapobiec spadkowi poparcia Angela Merkel spotkała się w poniedziałek z przedstawicielami administracji z najbardziej zanieczyszczonych niemieckich miast. Rozmowy w Berlinie miały dotyczyć opracowania rozwiązań, które nie wpłyną na branżę motoryzacyjną, ale przyczynią się do ograniczenia szkodliwej emisji.

“Nie mamy absolutnie żadnego interesu w tym by nakładać ograniczenia dla samochodów” – powiedziała Janina Salden, rzeczniczka federacji Deutscher Städte- und Gemeindebund zrzeszającej przedstawicieli miast i lokalnych społeczności. Według Salden wprowadzenie ograniczeń “dotknęłoby wielu indywidualnych użytkowników, powodując, że ich auta staną się bezużyteczne”.

Władze miast są pod coraz większą presją dotyczącą przestrzegania wyśrubowanych norm emisji. Według oficjalnych danych w 90 niemieckich miastach przekroczone były dopuszczalne normy tlenku azotu. Do najbrudniejszych miast zaliczono Stuttgart i Monachium.

Echa afery Dieslegate (koncern celowo instalował oprogramowanie fałszujące rzeczywistą emisję szkodliwych substancji). Dziś w związku z narastającym problemem zanieczyszczeń w miastach władze lokalne stają w obliczu wyzwania jakie podjąć działania by ograniczyć emisję będącą efektem używania pojazdów Diesla w komunikacji miejskiej.

Naciski ze strony organizacji walczących o ochronę środowiska spowodowały pierwsze reakcje władz lokalnych. Nad nowymi metodami ograniczania niskiej emisji pracują Monachium i Stuttgart. Władze rozważają nałożenie ograniczeń w poruszaniu się po miastach pojazdów wyposażonych w silniki Diesla. Jednak biorąc pod uwagę, że około ⅓ pojazdów poruszających się po Niemczech to pojazdy z silnikami wysokoprężnymi sprawa ich eliminacji z miast staje się bardzo kłopotliwa.

Zarówno Merkel jak i Schulz zgodnie mówią, że samochody z silnikami Diesla nieprędko znikną z niemieckich dróg. Pracownicy branży motoryzacyjnej to potencjalni wyborcy zarówno Angeli Merkel jak i Schulza.

Być może ingerencja bezpośrednia Komisji Europejskiej spowoduje, że w Niemczech kwestie związane z eksploatacją i produkcją samochodów wyposażonych w silniki Diesla zostanie uregulowana.

Politico/Agata Rzędowska

Najnowsze artykuły